„Jestem prawdziwie samotnym wędrowcem i nigdy całym sercem nie przynależałem do mojego kraju, domu, przyjaciół, a nawet najbliższej rodziny. W związku z tym nigdy nie zatraciłem dystansu i potrzeby izolacji."
Albert Einstein
*
Gruszka i Piętka poszli z nami aż do granicy wioski, aby nas pożegnać. Na czas, kiedy miały czekać na kogoś z Konohy, zameldowaliśmy ich w hotelu. Obiecałem im, że w przeciągu kilku dni jakiś shinobi Liścia się po nich zgłosi.
Dzieci żegnały się dość długo, ale pozwoliliśmy im na to. W końcu byli przyjaciółmi. Po dłuższym czasie i kilku kolejnych uściskach, Piętka i Gruszka pozwolili nam odejść. Faraon jeszcze jakiś czas machał im na pożegnanie, aż w końcu z wielkim żalem odwrócił się ku ciągnącej się przed nami drodze.
Jak się okazało, chłopak był małą kulką energii i do tego straszliwym gadułą. Zasypywał nas tonami głupich, bezsensownych pytań, nie mógł znieść ciszy i milczenia, a za szczególne źródło informacji obrał sobie Sasuke. Uchiha wyłaził z siebie, by go spławić, ale chyba się nie dało, bo chłopak na spławianie nie reagował. Co więcej, gdy był niezadowolony, całe jego ciało zaczynało iskrzyć, włosy na głowie unosiły mu się śmiesznie i trzeba było wtedy trzymać się od niego z daleka, bo potrafił nieźle kopnąć prądem. W dodatku burzowe chmury, które wisiały nad jego miasteczkiem powędrowały za nami, co chwila racząc nas ulewą z wyjątkowo dużą ilością wyładowań elektrycznych. Gdyby nie Junichi, który hamował zapędy kapryśnych chmur, szli byśmy w nieustającej ulewie.
Pierwszego wieczoru w towarzystwie Faraona siedzieliśmy przy ognisku czekając, aż kolacja się podgrzeje. Faraon opowiadał mojemu młodszemu synowi, jak łatwo kradnie się portfele, a synek spijał każde słowo z jego ust. Sasuke wyglądał tak, jakby miał ochotę wybuchnąć. Cóż, byłem podobnego zdania, ale jeśli tych dwóch zajęło się sobą, nie miałem zamiaru im przeszkadzać. Miałem dość pytań Faraona...
- Tak w ogóle, Faraon – odezwałem się nagle, dość głośno, a wszyscy na mnie spojrzeli. Ukryta za kurtyną włosów Oksu nie sprawiała wrażenia zainteresowanej, na szczęście już od dłuższego czasu nie wydawała się spięta, wręcz przeciwnie, podczas tej wyprawy wyglądała, jakby coś w niej odżyło. Musiała czuć się komfortowo wśród ludzi, którzy byli tacy, jak ona.
Lala rozczesywała swoje długie, zielone włosy, nie zwracając na resztę szczególnej uwagi. Mintao czytał w świetle ogniska jakąś książkę.
- Tak? – zapytał Faraon, odwracając się od mojego młodszego synka. Junichi wyglądał na zafascynowanego nowym kolegą.
- Jak ty w ogóle masz na imię? – zapytałem i teraz nawet Lala wykazała pewien stopień zainteresowania. Chłopak zmarszczył nos.
- Nie powiem! Przez to stracę swój autorytet szefa bandy! – zawołał smarkacz.
- Ty mały, bezczelny, zarozumiały dzieciaku! – warknął na niego Sasuke, rozpoczynając większą tyradę, ale chłopak pokazał mu język i obrócił się ku Junichiemu. Uchiha już chciał się podnieść z ziemi, ale złapałem go za ramię i powstrzymałem, kręcąc głową.
Od tamtej pory wypytywałem Faraona o imię w najbardziej niespodziewanych momentach, ale smark był czujny i nie dał się podpuścić. Twierdził, że jego imię jest tajemnicą i mamy go nazywać Faraonem, co szczególnie nie podobało się Sasuke, który zaraz popadał przez to w kłótnię z chłopakiem. Kończyło się na tym, że on i smarkacz wykłócali się o to, kto jest bezczelnym dzieciakiem, kto zramolałym starcem z wrednym charakterem, który któremu pokaże, co to znaczy władać elementem błyskawicy i tym podobne. Cała reszta to po prostu jakoś znosiła, bo nie miała innego wyjścia. Ja osobiście chciałem już do Konohy i mojego cichego gabinetu.
Junichi ciągał nas po kraju, samemu chyba nie wiedząc, w którą stronę nas wysłać. Wyruszaliśmy więc na północ po to, by po dniu drogi zawrócić na południe, a potem skręcić na zachód tylko dlatego, by synek potem stwierdził, że jednak nie, że nie tu powinniśmy iść. Z dnia na dzień wzrastała nasza frustracja, a ja i Sasuke powoli zaczynaliśmy twierdzić, że najprawdopodobniej znaleźliśmy już wszystkich i chyba przyszedł czas, by wracać. Po tygodniu takiej bezowocnej tułaczki stwierdziłem, że chyba lepiej będzie wyruszyć ku Konosze. Gdy o tym wspomniałem wieczorem przy kolacji, praktycznie wszyscy się ze mną zgodzili. Junichi nie wiedział, gdzie szukać kolejnego psychotronika. Wyczuwał rozmaitą energię, która na koniec okazywała się czymś zupełnie innym. Wątpiłem, by w Kraju Ognia było więcej uzdolnionych dzieci. W końcu był to dopiero początek ewolucji, jak mówił profesor. Tych dzieci nie mogło być aż tak dużo...
Następnego dnia rankiem spakowaliśmy się i wyruszyliśmy ku Konosze. Dzień był nawet ładny, Sasuke z samego rana poprosił Junichiego, by rozproszył chmury, ściągnięte przez Faraona. Mój syn uczynił to z największą ochotą, co spowodowało, że przez jakiś czas, z powodu niezadowolenia małego złodziejaszka w drzewa, które mijaliśmy, uderzał piorun wprost bezchmurnego, opalizująco błękitnego nieba. Chłopak jednak zapewniał nas, że nad tym nie panuje, że czasem tak się dzieje, gdy jest zirytowany.
Uszliśmy zaledwie kilka kilometrów, gdy nagle Junichi, którego tym razem niósł Sasuke, zaczął wołać, że czuje „niezwykłą cakrę". Obejrzałem się na synka, który wciąż krzycząc, wyrywał się Sasuke, wskazując na szczyt pobliskiego pagórka.
- Tam! – krzyczał przy tym, zerkając to na mnie, to na Mintao. – No tam! Tam! Tato! Ja chcę tam! Tatooooooo!
Zerknąłem na mojego starszego syna, który lustrował okolicę za pomocą swojego Byakugana.
- Nic nie widzę – rzekł w odpowiedzi na moje nieme pytanie – ale czuję to, co czuje Junichi. Sam nie wiem... tam nic nie ma.
Zaledwie to powiedział, ruszył pod górę z wciąż aktywowanym Byakuganem. Podążyłem za nim, skinąwszy na Sasuke.
- Reszta niech tu zostanie – powiedziałem, żeby przypadkiem nie przyszło im do głowy iść za nami. – Ty też, Junichi! – warknąłem na syna, bo ten uwiesił się na ramieniu Sasuke, który usiłował go strzepnąć, dziwnie potrząsając wyciągniętą przed siebie ręką.
- Nie! Ja tes idę! Tes idę, musę to dotknąć! Ja chcę to dotknąć! Chcę dotknąć!
- Junichi!
- Ja chceeeeeeeę! Tato, ja cheeeeę! – zawył rozpaczliwie, a Sasuke skrzywił się, po czym rzucił mi szybkie, ostrzegające spojrzenie. Widać mój syn próbował, przełamując swój wstręt do jego chakry, użyć na nim swojej mocy.
- Dobrze, już dobrze! – zawołałem z rezygnacją. – Ale trzymasz fujka Sasuke za rękę i nie puszczasz, rozumiesz?
Kolejne spojrzenie, jakim obdarzył mnie Sasuke, prawdopodobnie by mnie zabiło, gdybym w ostatniej chwili nie odwrócił wzroku. Ruszyłem pospiesznie za będącym już prawie na szczycie wzniesienia Mintao, nie oglądając się na Uchihę, niańczącego Junichiego.
Kiedy dotarliśmy na górę, ze zdziwieniem stwierdziłem, że faktycznie niczego tu nie ma. Mintao stał pośrodku polany, obracając się powoli. Jego pokryta żyłkami twarz wyrażała rozczarowanie. Sasuke wyglądał podobnie, lustrując okolicę Rinneganem, za to Junichi był wniebowzięty. Wyrwał się mojemu przyjacielowi i rzucił do przodu, śmiejąc się głośno. Wyminął Mintao, po czym wyciągnął przed siebie ręce.
Rozległ się dźwięk przypominający tłuczenie ogromnej tafli szkła. We trzech spojrzeliśmy na Junichiego i mowę nam odebrało, bo momentalnie przed moim najmłodszym synem wyrosło coś, co kształtem, fakturą i kolorem przypominało kopułę z ciemnego szkła. Kopuła ta w zetknięciu z dłońmi mojego syna zaczęła pękać i sypać się, jakby faktycznie była szklana. Ale najdziwniejsze było to, że pod nią ktoś był...
Mintao rzucił się do przodu, złapał Junichiego i odskoczył z nim do tyłu, a ja wyciągnąłem kunai. Sasuke w jednej chwili znalazł się obok mnie ze swoją kataną w dłoni i wszyscy razem spojrzeliśmy na obcego.
Był to mężczyzna odrobinę starszy od Mintao, o długich, ciemnych, związanych w kucyk włosach i zielonych jak trawa oczach. Wpatrywał się w nas z najwyższym zdumieniem, będąc w połowie upychania śpiwora do skórzanego worka. Obok niego leżał otwarty futerał, a w nim skrzypce. Niedaleko płonęło jeszcze ognisko, przy którym walały się kubki po ramen.
Trwało to zaledwie sekundę. My patrzyliśmy na niego, a on patrzył na nas. A potem chłopak zerwał się na równe nogi i machnął ręką.
Coś ciemnego, co znikąd pojawiło mi się przed twarzą, smagnęło mnie przez policzek aż przed oczami pojawiły mi się kolorowe gwiazdki. Zachwiałem się, a w tym czasie chłopak uniósł w górę obie ręce. Między nim a nami wyrosła czarna, ale zupełnie przezroczysta ściana. Jednocześnie cisnęliśmy w nią kunaiami, zaopatrzonymi w karty wybuchowe, ale nic to nie dało, na jej przypominającej szkło fakturze nic się nie pojawiło, nawet jedna rysa.
Wiatr rozwiał powstały w skutek wybuchów dym.
- Junichi! – krzyknąłem, widząc, jak skryty za tarczą chłopak zajął się zgarnianiem swoich rzeczy. Nie mogłem pozwolić, by nam uciekł.
Junichi z ochotą rzucił się do czarnej tarczy i położył na niej swoje łapki. Efekt był natychmiastowy; zaledwie jej dotknął, tarcza pękła jak szkło trafione kamieniem i skruszyła się. Nieznajomy był już jednak spakowany. Zarzuciwszy sobie worek ze swoimi rzeczami na plecy, stanął do nas przodem, przyjmując pozycję do walki.
- Nie chcemy walczyć! – zawołałem do niego. Jego zielone oczy spoczęły na mnie na sekundę.
- Stul ryj! – warknął, po czym znów zamaszyście machnął ręką.
Wyglądało to tak, jakby malował w powietrzu przed sobą jak po płótnie. Nagle przed nami pojawiła się czarna, przezroczysta smuga o nierównych brzegach, jak ślad farby przeciągnięty po kartce papieru. Chłopak zmienił pozycję i wyrzucił przed siebie pięść. Od jego tarczy oderwała się czarna bańka wielkości piłki i śmignęła w stronę Sasuke. Ten zasłonił się mieczem i byłby sparował ten cios, gdyby nie to, że owa kula nie zatrzymała się na stali jego ostra. Przeniknęła przez nie i ugodziła go prosto w brzuch. Sasuke jęknął, wybałuszając oczy, a tymczasem chłopak zaczął wykonywać uderzenia pięściami, a ja i Mintao, wciąż trzymający Junichiego, zmuszeni byliśmy uskakiwać przed pociskami.
- My naprawdę nie chce...! – zacząłem jeszcze raz.
- Zamknij się! – przerwał mi czarnowłosy, wyrzucając przed siebie obie dłonie, tym razem nie zaciśnięte w pięści. Po obu naszych stronach utworzyły się ściany, które zaczęły się szybko od nas oddalać. Na chwilę zgłupiałem, zupełnie niczego nie rozumiejąc, ale kiedy spojrzałem na przeciwnika, zrozumiałem, co zamierzał. Rozłożył szeroko ręce, by dostatecznie mocno klasnąć w dłonie. Kiedy ściany zaczęły się do nas przybliżać pojąłem, że tego nie przeżyjemy, że te ściany nas zmiażdżą. Cisnąłem w chłopaka serią shuriken dokładnie w tym samym czasie, w którym pozostali zdecydowali się na to samo. Ściany rozpadły się tuż obok nas, kiedy czarnowłosy namalował w powietrzu kolejną przezroczysta tarczę, którą zasłonił się przed naszymi pociskami. Shurikeny odbiły się od niej i spadły na ziemię. Niemal usłyszałem zgrzyt jego zębów, kiedy przed nim pojawiły się dwa półokrągłe ostrza utkane z tego samego, ciemnego, nieistniejącego materiału. Uchwycił je i rzucił się w stronę moich dwóch synów, ale byłem szybszy. Zablokowałem cięcie jednego z jego sierpów swoim kunai, zanim udało mu się dotrzeć do moich bliskich.
- Odsuńcie się! – krzyknąłem do nich – Mintao, zabierz Junichiego!
- Nie! – zaprotestował mój młodszy syn. – Nie, je chcę zobaczyć! Ja chcę...
Urwał nagle, gdy Mintao zatkał mu usta dłonią i odciągnął.
- To nic nie da – usłyszałem szept i spojrzałem w zielone oczy przeciwnika, skupiając się już całkowicie tylko na nim. Nie mogłem zacząć z nim walczyć tak naprawdę, był jednym z psychotrnoków, chciałem ich chronić, a nie straszyć. – Twoje ostrze... twoja siła...
Miał nieprzyjemny, chrapliwy głos. Nagle poczułem, że nacisk na mój kunai słabnie. Ostrze dziwnej broni czarnowłosego zanurzyło się w mojej broni, nie uszkadzając jej. Odskoczyłem i zamiast atakować, zacząłem robić uniki, bo chłopak nie miał zamiaru mi odpuścić. A skubany, posługiwał się bronią niczym mistrz.
W tym samym momencie usłyszałem głos Sasuke i kiedy spojrzałem w bok, ujrzałem kulę ognia, pędzącą wprost na nas. Odbiłem się od ziemi, widząc, jak czarnowłosy, niewzruszony atakiem Uchihy, wykonuje wymach ręką, zataczając nią pełne koło. Wokół niego utworzyła się czarna bańka, na której atak Sasuke rozbił się jak na ścianie.
Wylądowałem na ziemi obok Uchihy i obaj przyjrzeliśmy się przeciwnikowi. Stał nieporuszony, w środku czarnej bańki mydlanej, w środku niesamowitej tarczy. Absolutnej obrony.
- Proszę cię, nie chcemy z tobą walczyć! – zawołałem, robiąc krok do przodu. – Wysłuchaj nas!
- Nie obchodzi mnie nic, co mógłbyś mi powiedzieć! – warknął, zaciskając pięści. – Odwalcie się ode mnie!
- Ale...!
- Zamknij mordę!
Jego tarcza zaczęła znikać od dołu, robić się niewidzialna. Jednak wszystko, co znajdowało się wewnątrz niej – trawa, małe drzewko, kilka kwiatków – wszystko to widzieliśmy. Wszystko, prócz czarnowłosego chłopaka, który znikał razem z nią.
- Proszę, nie! Jesteśmy z Konohy! Wysłuchaj nas!
Chłopak zawahał się. Widać go już było tylko od pasa w górę.
- A co to za różnica, skąd jesteście? – zapytał. Jego twarz wykrzywił grymas wściekłości.
- Konoha... i inne Ukryte Wioski... chcą zebrać wszystkich was...
- NIE JESTEŚMY CZYMŚ, CO MOŻNA KOLEKCJONOWAĆ! – wrzasnął. Ten atak agresji zaskoczył nas. Wymieniliśmy z Sasuke zaskoczone spojrzenia. Uniosłem w górę obie dłonie.
- Spokojnie – powiedziałem. – Być może źle się wyraziłem. Chodzi o to... że Konoha i inne wioski... pragną zapewnić ochronę takim, jak ty.
- Potrafię się sam ochronić! – warknął.
- Coś nie bardzo, skoro pięcioletni dzieciak złamał twoją obronę – zakpił Sasuke, a ja posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie. Przecież nie chcieliśmy drażnić czarnowłosego, kiedy już zgodził się z nami rozmawiać.
Twarz nieznajomego wykrzywił kolejny grymas. Zacisnął dłonie na pasku od swojego worka. Dopiero teraz dostrzegłem, że chłopak był w trochę opłakanym stanie. Miał na sobie długi, czarny, wyświechtany płaszcz, wytarte na kolanach spodnie i gruby sweter nie pasujący do tej pory roku. Jego policzki pokrywał zarost, nieduży, ale przydałoby mu się ogolić. Dłonie miał chude, nawet bardzo chude, a policzki zapadnięte. Podkrążone oczy świadczyły o tym, że albo nie spał w ogóle, albo spał bardzo mało.
- On... on pierwszy... - szepnął jakby do siebie.
- I nie ostatni zapewne – wtrąciłem szybko. Drgnął lekko, a jego oczy zwęziły się. – Istnieje organizacja, nazywają siebie...
- Cho-No-Ryoku-Sha – wpadł mi w słowo, szeptem tak cichym, że ledwo go usłyszałem. – Ścigają mnie już ze dwa lata... - przesunął dłonią po żebrach z lewej strony. – Raz prawie mnie zabili, usiłując złapać...
- Konoha chce ochronić takich jak ty...
- Nie mów tak o mnie! – wrzasnął znów, a ja drgnąłem zaskoczony. Jego nastrój zmieniał się z szybkością, za którą nie nadążałem. – Nie jestem... ja nie jestem... nie macie prawa...
Usłyszałem kroki za sobą, ale nie obejrzałem się. Chwilę potem tuż za mną i za Sasuke stanął Mintao, ale bez Junichiego.
- Zostawiłem małego z Lalą – szepnął, a ja nieznacznie skinąłem głową.
- Posłuchaj – zacząłem po raz kolejny. Oczy nieznajomego zwęziły się jeszcze bardziej, gdy przyjrzał mi się uważnie. Znów uderzyły mnie cienie pod jego powiekami. – My nie myślimy o tobie źle. Konoha pragnie zgromadzić wszystkie niezwykłe osoby mieszkające na terenie Kraju Ognia za swoimi murami...
- Żeby zyskać siłę! – prychnął, a ja pokręciłem głową.
- Nie, żeby was chronić – wyjaśniłem spokojnie, choć w żołądku miałem ciężki kamień. Uśmiechnął się kpiąco.
- W to akurat nie uwierzę – rzekł. – Nie jestem głupi. Cho-No-Ryoku-Sha działają już od kilku lat. Wyszukują wszystkich „psychotroników" z całego kontynentu. Ukryte Wioski nagle zorientowały się, co się dzieje i zaczął się wyścig sił. Wasze jutsu są niczym w porównaniu z naszymi mocami, mamy władzę nad żywiołami, mamy moce, których nie rozumiecie i których się boicie. Teraz liczy się to, kto będzie miał po swojej stronie większą ilość silniejszych „dziwadeł", jak nas nazywacie, bo kiedy dojdzie do starcia, wygra tylko ta siła, która będzie kontrolować tych najsilniejszych spośród nas lub zgromadzi największą ilość nam podobnych. Ale powiem ci jedno, blondasie. Ja się nie dam wykorzystać! Nie stoję po żadnej ze stron! Wasze starcia, wasze zmagania, wasza polityka... to wszystko mnie nie obchodzi! Nie wykonam żadnego rozkazu, nie pozwolę, by ktokolwiek miał nade mną władzę! To ja żądzę samym sobą, nie jestem niczyją ZABAWKĄ!
- Mylisz się – szepnąłem. Dłonie mi dygotały. – Wiemy już, skąd się biorą wasze moce. Konoha cały czas bada to zjawisko, rozmawiałem z profesorem, którego uczennica jest jedną z niezwykłych i on dokładnie mi wytłumaczył... kim jesteście i jak wspaniały jest wasz dar. Trójka moich dzieci to psychotronicy. Myślisz, że chciałbym wykorzystać jako broń swoje własne dzieci?!
- Nie interesuje mnie to, czego ty chcesz, a czego nie chcesz, liczy się twój przełożony, który zapewne marzy, by położyć łapska... by mieć w posiadaniu nasze moce! A ty nie masz pojęcia... nie masz zielonego pojęcia... - zawahał się i rozejrzał, jakby bał się, że ktoś nas podsłucha. Przypominał mi spłoszone stworzenie zapędzone w kozi róg. W jego oczach widziałem prawdziwy, szczery strach. Prawie przerażenie.
- O czym? – zapytałem. Przełknął ślinę.
- Jaką mocą władam – wyznał z bólem, takim tonem, jakby to było coś wstydliwego. – Mógłbym... nie, ja mogę... ruchem ręki... - Machnął dłonią, ale nic się nie stało. Był to tylko zwykły gest. – O tak... od tak... uśmiercać setkami... Mógłbym was teraz wszystkich zabić... i ja potrafię jeszcze więcej. O wiele, wiele więcej...
Patrzyłem na niego szeroko otwartymi oczami. Widać było, że chłopak boi się swojej własnej mocy. A ta musiała być potężna... wyczuwało się to w nim. Mimo że teraz był niespokojny, to jego zwężone oczy śledziły w skupieniu każdy nasz ruch, dłonie trzymał sztywno, gotów zareagować w każdej chwili, postawę też miał dobrą zarówno do obrony jak i do ataku. Poza tym wszystkim wydawał się być też bardzo rozsądnym człowiekiem, choć odrobinę zaszczutym przez polowanie, które musieli na niego urządzić ci z Cho-No-Ryoku-Sha.
- Chodź z nami do Konohy – wypaliłem. Gwałtownie zbladł.
- Mówiłem już, że nie dam się wykorzystać! Myślisz, że masz do czynienia z głupcem?! Od dłuższego czasu krążą plotki, że Konoha uwalnia ludzi od dziwadeł! Ponoć zabiliście Czarownicę z Lasu, a w jakiejś mieścinie rozwiązaliście gang młodocianych rabusiów! To te dzieciaki tam na dole, prawda? Tam u stóp wzgórza?! Macie ciekawe hobby, zbierać ludzi zamiast znaczków! Och, przepraszam, przecież my nie jesteśmy ludźmi! My...
- Głupcze! – krzyknął nagle mój syn, postępując do przodu. Spojrzałem na Mintao. Mój syn dosłownie kipiał ze złości, dłonie miał zaciśnięte w pięści, a na twarzy wyraz dzikiej determinacji. – Uważasz, że długo będziesz mógł się tak ukrywać?! Asuka i jej znajomi na pewno niebawem odkryją sposób, jak cię złamać! A wtedy nikt cię nie będzie prosił, nikt cię nie będzie o nic pytał! W Konosze nikt nie zmusi cię do walki, jeśli nie będziesz tego chciał, a będziesz za to chroniony przez najlepszych shinobi i Hokage! A kiedy to wszystko się skończy, będziesz mógł iść w swoją stronę, nawet się nie oglądając! Poza tym w wiosce nikt nie potraktuję cię jak „dziwadło", jak to ładnie określasz! Wychowałem się w Konosze, nikt nigdy mnie nie nazwał...
- Nie porównuj mnie do siebie, lalusiu! – warknął na niego czarnowłosy, a my z Sasuke natychmiast złapaliśmy Mintao za łokcie, bo mój syn gotów był rzucić się na zielonookiego.
- Mintao ma rację – powiedziałem, mocno trzymając wyrywającego się do przodu syna. – Nikt w naszej wiosce do niczego cię nie zmusi i nikt niczego nie będzie od ciebie wymagał. Możesz po prostu tam zamieszkać na czas... dopóki konflikt z Cho-No-Ryoku-Sha nie będzie przeszłością. Potem ruszysz w swoją stronę.
- Mam w to uwierzyć? – zakpił.
- Przysięgam ci na swój honor – powiedziałem poważnie. Patrzył na mnie chwilę, osłupiały, a potem wybuchnął śmiechem. Jego śmiech rozdzwonił się po polanie.
- A co mnie obchodzi twój honor? On tu nic nie ma do rzeczy! Czy jesteś w stanie, z czystym sercem, przysiąc mi w imieniu swojego Hokage, że on nigdy nie wykorzysta mojej mocy, że nigdy nawet nie będzie jej pragnął? Czy jesteś w stanie przysiąc mi na JEGO honor, że nie zostanę przez niego wykorzystany? Jeżeli tak, to pójdę z tobą, choćby po to, by udowodnić ci, że się mylisz.
Patrzyliśmy sobie w oczy przez pełne pięć sekund, podczas których ciężar spadł z serca nie tylko mi, ale i moim towarzyszom. Czy ja mogłem pożądać mocy? Niby po co, skoro sam byłem na wpół potworem, posiadającym jej aż za wiele.
- Przysięgam na honor Hokage Wioski Ukrytej w Liściach, że twoja moc nigdy nie zostanie przez niego wykorzystana, jeśli ty nie wyrazisz na to zgody – powiedziałem z pełną powagą.
- Jeżeli tak się nie stanie, to wiedz, że cię zabiję – dodał, a ja skinąłem głową. Zerknąłem na syna i Sasuke, którzy wpatrywali się we mnie. Sasuke zadowolony, mój syn zgorszony tym drobnym przekrętem.
Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę, chłopak napięty niczym struna, gotów uciec w każdej chwili. W końcu gestem nakazałem Sasuke i Mintao, by schowali broń. Sam również wsunąłem swój kunai do kabury.
- Nazywam się Naruto, to jest Sasuke i Mintao. A ty, jak masz na imię? – zapytałem. Chłopak skrzywił się lekko.
- Jestem Nihat – rzekł.
- Odnośnie twojej mocy...
- Nie będę mówił o swojej mocy! – uciął kategorycznie chłopak. – Pójdę z wami do Konohy i tyle. Nie będę o sobie i swojej mocy opowiadał, nie będę wykonywał niczyich rozkazów i nie pozwolę sobą manipulować! Poza tym i tak nikt z was nie ma mocy, by mnie do czegoś zmusić... - warknął.
- Nikt do niczego nie będzie cię zmuszał – powiedziałem powoli. – Nie mamy na celu wykorzystywać waszych mocy. Chcemy wam pomóc je kontrolować, zapanować nad nimi...
- Ja nad swoją mocą panuję w pełni – odparł Nihat, pochylając się. Zamknął futerał ze skrzypcami i podniósł go z ziemi. Okalająca go, do połowy niewidzialna tarcza zniknęła. – Nie potrzebuję ani szkolenia, ani niczego innego.
- Słuchaj, nie zachowuj się tak, jakbyś robił nam łaskę! – warknął na niego Mintao. – To my chcemy cię chronić, a nie odwrotnie!
- A ja chyba dość jasno powiedziałem, że ochrony nie potrzebuję, lalusiu! – odparł chłopak, a ja i Sasuke znów musieliśmy powstrzymać Mintao przed rzuceniem się na zielonookiego.
- Nie nazywaj mnie tak! – wykrzyknął mój syn.
- A niby czemu? – odparł chłopak. – Od razu widać, że chowano cię pod kloszem.
- Nihat – wtrąciłem się, a młody mężczyzna spojrzał na mnie. – Powściągnij słowa. To ja wychowałem Mintao.
- Więc chyba nienajlepiej – odgryzł się chłopak, wzruszając ramionami. Zacisnąłem szczęki, by samemu nie zacząć się złościć jak mój syn. Wziąłem głęboki, uspokajający wdech.
- Może ustalmy, że nie będziemy się nawzajem obrażać? – zaproponowałem. Nihat znów wzruszył ramionami, po czym machnął ręką w stronę ogniska. Niczego nie zobaczyliśmy, ale wszystko zniknęło jak za dotknięciem magicznej różdżki. Chłopak spojrzał na nas wyczekująco.
- Chodźmy – powiedziałem, niechętnie się odwracając i prowadząc nowego psychotronika ku innym. W przeciwieństwie do pozostałych, temu chłopakowi nie ufałem za grosz, ale też nie podejrzewałem go o jakieś szczególnie złe intencje. Nihat był... zastraszony. Bał się innych i chyba bał się swojej własnej mocy. Albo tego, że mogłaby zostać przez kogoś niewłaściwie wykorzystana. Sasuke i Mintao chyba mieli podobne uczucia, bo zamknęli nasz pochód, obserwując „nowego". Nihat nawet się tym nie przejął, jakby byli robakami, na które nie musi zwracać uwagi. Zastanawiałem się, co mój syn wyczytał z jego myśli, że był wobec niego taki agresywny?
Obejrzałem się na Mintao, a on lekko, prawie niezauważalnie pokręcił głową, co od razu sklasyfikowałem jako komunikat: nie czytam go. Nie powiem, żeby to mnie uspokoiło.
Dotarliśmy na dół, gdzie zniecierpliwione dzieciaki czekały na nas, siedząc na trawie. Junichi natychmiast rzucił się ku Nihatowi, ale złapałem go w porę.
- Junichi – szepnąłem ostrzegawczo. Nihat wykrzywił lekko wąskie wargi, jakby nie podobał mu się brak zaufania z naszej strony.
- Puść, tatusiu! – zawołał mój najmłodszy syn, wyciągając rączki w stronę zielonookiego. – Ja chcę go dotknąć, ja chcę zobaczyć... Ja ją lubię, podoba mi się ta carna cakra...!
- Junichi, proszę cię, przestań... - warknąłem na synka.
- Nie, w porządku – odezwał się nagle Nihat, po czym powoli do nas podszedł i przykucnął. Wyciągnął rękę i pozwolił, by Junichi zachłannie złapał go za palce. – Jak on to zrobił? Jak on rozbił moją tarczę? – spytał, przyglądając się pomarańczowym oczkom Junichiego.
- Junichi kontroluje energię – wyjaśniłem, obserwując, jak mój syn odrywa od dłoni Nihata coś, co wyglądało jak czarna, przezroczysta bańka tej dziwnej materii, której używał Nihat do walki. Po chwili bańka zniknęła, a Junichi zaczął się głośno śmiać.
- Zniknąłem go, tatusiu! – wykrzyknął, wciąż się śmiejąc. – Widziałeś, fujku Sasuke, zniknąłem! Faraon, widziałeś, zniknąłem go! – Synek wyrwał się w mojego uścisku i pobiegł do Faraona, a ja spojrzałem na Nihata, który przyglądał się swojej dłoni.
- I on tak potrafi z każdą mocą? – spytał zielonooki, a ja skinąłem głową.
- Jeszcze nie widziałem, by Junichi nie umiał użyć czyjejś mocy – powiedziałem do chłopaka. Nihat zerknął na mojego młodszego syna, a potem pokiwał głową.
- To dlatego, że jest dzieckiem. Jeszcze nie zna ograniczeń... - powiedział.
- Ograniczeń?! – zawołał Mintao. – Co masz na myśli?!
- Sam musisz do tego dojść, lalusiu – powiedział Nihat, wyciągając przed siebie ręce, jakby chciał coś stworzyć między nimi, jednak nic się nie stało. – Junichi! – zawołał, a mój synek odwrócił się od Faraona, Lali i Oksu, którym pokazywał czarną, znikającą kulkę i spojrzał na Nihata pytająco. – Łap! – zawołał młody mężczyzna i rzucił mojemu synkowi coś niewidzialnego, co ten pochwycił w swoje spragnione łapki.
- Ojej! – zawołał Junichi, szeroko otwierając oczy. Mintao sapnął, a potem zerknął na Nihata z wysoko uniesionymi brwiami, a ja i Sasuke wymieniliśmy zdezorientowane spojrzenia.
- To dla ciebie, malutki – rzekł Nihat. Mój synek zaśmiał się dźwięcznie i spojrzał na mnie.
- Tatusiu, dostałem słoneczko w pudełku! – wykrzyknął uradowany.
No wreszcie jakaś ciekawa nowa postać no bo faraon irytujący, nimfomanka taka sobie, natomiast ten nowy od razu zyskał moją sympatie ^^
OdpowiedzUsuńNatomiast nowy wygląd bloga jest bardzo fajny tylko ma jedną wadę rękaw Naruto przeszkadza w czytaniu...
Pozdrawiam
Ageha
Nowa postać ma bardzo rozbudowane pojęcie świata, wydaje się taki wszechwiedzący trochę xD Bardzo go polubiłam! No i Junichi- on wszystkich do siebie przekonuje, jest taki niewinny. No bo jak podejrzewać dziecko o coś złego, gdy używa zwrotu - fujku Sasuke... : D Czy to jest ostatni nowy psychotronik z ich bandy? ; d
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wiele weny, pisz jak najwięcej! : )
Pozdrawiam ;d
NIHAT! LUBIE GO! I TO BAAARDZOOO! ;D I już zaznaczam, ze widziałabym go z Mei, więc jeśli planujesz MeixNihat, to ja już jestem w niebie. Bo serio, skoro Mintao nazwał "lalusiem", to jestem ciekawa jego reakcji na bliźniaczą siostrę xd W sumie oni się bardzo od siebie różnią, no ale zawsze... poza tym, lubię, jak Mintao nie lubi chłopaka Mei i odwrotnie xd Bo o ile dobrze pamiętam, tego syna Gaary, za którym się uganiała Mei w poprzedniej serii też nie lubił ;p No ale zobaczymy - ja trzymam za nich kciuki i za to, żeby Nihat przypadkiem nie zwiał, bo i przeczuwam taką możliwość xd
OdpowiedzUsuńOgólnie to lubię Nihata za jego ostry, nieokrzesany charakterek :D Jak wrzeszczał do Naruto, żeby zamknął ryj itp. itd, to o mało się nie oplułam ze śmiechu. Ma dzieciak tupet! Chociaż nie dzieciak - młody mężczyzna! I podobał mi się strasznie moment, jak chciał potwierdzenia od Naruto, że sam Hokage go nie wykorzysta, żeby na jego honor przysiągł, że go nie tknie. Aż myślałam, że Naruto przyzna się, że to on jest Hokage i naprawdę się zdziwiłam, gdy tego nie zrobił. Czyżby chciał zyskać jego zaufanie nie przez tytuł, a swoją osobę?
No i Mintao go nie czyta? Dobra, to trochę głupie, ale teraz mi się to skojarzyło ze "Zmierzchem" haha! Bo Edward nie czytał Belli, i ona też taką tarczę jakby potem robiła z energii... no nie ważne xd Nihat będzie/już jest fajniejszy od jakiejś tam Belli! Przepraszam za to porównanie, haha XD
Czyli rozdział jak zwykle fenomenalny <3 Cieszę się, że pojawił się tak szybko i mam nadzieję, że nie stracisz dobrej passy!
Pozdrawiam i WENY! <3
wiesz, że nawet przez chwilę nie pomyślałam o Belli ze Zmierzchu? serio, ale teraz jak tak się zastanowię, to faktycznie, coś w tej tarczy jest. hah, mogę być jednak dumna z siebie, bo Nihata wymyśliłam daleko przed tym, jak przeczytałam Zmierzch, więc byłam pierwsza xD
Usuńwłaściwie, to ci psychotronicy istnieli już w momencie, kiedy pisałam pierwsze rozdziały Hiroetsu xD
ech, a Wy dalej swatacie naszą małą Mei xD
a Naruciak, to po prostu wyczuł, że taki zakład z Nihatem mu się opłaci, nei musiał zdradzać, że jest Hokage xD z Lalą też się założył i jak widać, poszła za nim XD
pozdrawiam!
AAAA!!! Dzięki, dzięki dzięki, że tak wcześnie!!!! Trzymaj tempo to będę w niebie :D Nowe tło bloga jest świetne, wszystko wyraźne i ma klimat :D
OdpowiedzUsuńHaha, ciekawe jak ten Faraon ma na imię, skoro to taka tajemnica, ale jakoś się nie będę zastanawiać, bo ciąg dalszy historii przyćmił początek. Chociaż nie, fakt że Sasuke ma takiego pecha do dzieci mnie rozwalił, no naprawdę, że też akurat jego musi się o wszystko pytać i do tego jeszcze robi za niańkę, to że on Naruto na tej misji nie zabił to gigantyczny sukces ;P
Nowa postać bardzo przypadła mi do gustu, fajnie że Naruto przyrzekł na swój honor. To było takie zabawne! Jestem ciekawa jak Nihat zareaguje gdy się dowie, sądzę że to będzie, gdy dojdą do Konohy i wszyscy się będą do Naruto zwracać "Hokage-sama" xD ale będzie miał minę!
Na początku myślałam że będzie kontrolował szkło, czy coś w tym stylu, później coś z rysunkami, a na końcu zgłupiałam. Jedyną mam teorię, że to on jest tym psychotronikiem z najpotężniejszą mocą, o którym mówili Hikari (czy Hikaru? bo to jest chyba męska forma?) i Asuka, ale oni Nihata już jakiś czas ścigają,a w ostatniej notce wyglądało jakby dopiero co się dowiedzieli. Chociaż mogli się po prostu dowiedzieć jak ogromną włada mocą i tak właśnie obstawiam i dlatego też sądzę, że w końcu pojawi się to Cho-No-Ryoku-Sha żeby go złapać, chociaż wolałabym nie ;D
Szkoda że nie polubił Mintao no i też się dziwię że nie potrafi go czytać nawet trochę mnie to martwi, chcę wiedzieć czemu! Przecież nie mógł znać wcześniej mocy bliźniąt, to musi zależeć od czegoś innego. Uch! Niech się bliźniaki tego nauczą!!! Muszą poznać swoje ograniczenia tak? To pewnie jak wszyscy wrócą do Konohy wtedy podczas treningów, hmm? Tak by w sumie pasowało co nie ;)?
A no i też mnie bardzo ciekawi jak zareaguje na Mei, no bo proszę Cię! Jak mamy jej nie swatać?! Skoro wszystkich tak bardzo ciekawi kto może być dla niej godny (skoro to nie Shan). Najpotężniejszy psychotronik, trochę starszy i do tego nie lubi się z Mintao - wybór idealny :D no i Mei nie czyta mu w myślach! Dzięki temu nie będzie tak przejmować! No weź!!! On pasuje!! Dlaczego nie? No i mimo że go dokładnie nie opisałaś to czarne włosy i zielone oczy... przystojniak xD
A stosunek do najmłodszego z Uzumakich jest przesłodki, chyba znajdzie się ktoś kto z chęcią będzie się zajmował Junichim, Lala może nie chcieć po tym jak jej włosy zmoczył xD No właśnie! Jeszcze jestem bardzo ciekawa jak on się dogada z pozostałymi psychotronikami! Taka zbieranina wszystkich charakterów! Haha może Lala się na niego przerzuci i da spokój Sauke xD no i Oksu może już się nie czuć tak komfortowo, ale sądzę że Nihat nie będzie żadnym dupkiem (już go polubiłam :D) więc wszystko powinno się unormować. No bo dla mniejszych chłopców to będzie idol, a Mintao raczej nie zacznie go nagle lubić xD
Notka super, cudowna, świetna i bardzo zaskakująca! Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Niech już wracają do Konohy i wszyscy się poznają :D:D:D:D Mam nadzieję, chociaż to może trochę zająć, że nie zapomnisz o nikim i napiszesz wszystkie odczucia bohaterów gdy się poznają, no wiesz szczegółowo kto kogo polubił a kto nie xD Oczywiście najbardziej interesuje mnie kogo z kim sparujesz, ale oprócz tego ja chcę zobaczyć znajomość Shana z Lalą i Mei z Lalą, dziewczyny się chyba nie polubiły, za to Shan mi tak bardzo nie pasuje do Lali jako facet, za to kumple od podrywu! Mogliby się zakładać kto wyrwie więcej osób w jeden wieczór xD Haha, jak to sobie wyobrażam, to aż chcę się śmiać xD No i oczywiście OksuxShan, MeixNihat :D No i jeszcze spotkanie Mayi i Mintao, jejuuuuuuuuuuuuuu, tak dawno się nie widzieli! Ciekawe czy Naruto znowu się wtrąci xD
Wow się rozpisałam!! To dlatego że tak mi się podobało, no i zaszalałam z teoriami xD Pozdrawiam! :D
wszystko odnośnie wyprawy Cho-No-Ryoku-Sha po najsilniejszego psychotronika wyjaśni się w następnym rozdziale xD ja już nie wiem, który z bohaterów jest fajniejszy, uwielbiam wszystkich psychotroników i podobnie jak Ty, nie mogę się doczekać, kiedy wrócą do Konohy xD ale to już niedługo xD
Usuńco do tych waszych swatań, to ja nic nie mówię, wszystko się okaże w przyszłości, jak Wam zdradzę, to nie będziecie mieć przyjemności z czytania xD
co do Nihata i jego mocy, on ma dar typowo obronny, więc myślę, że największą jego twierdzą jest właśnie umysł i dlatego Mintao go nie czyta. to się zresztą szybko wyjaśni.
w ogóle, hm, chciałbym Ci powiedzieć, ile tak naprawdę się w tej notce zdarzyło, ale nie mogę ^^ jest to bardzo ważna notka, mam nadzieję, że czytałaś ją baaardzo uważnie xD ale już nic nie mówię, bo się za szybko zbyt wielu rzeczy domyślisz xD
a co do Sasuke, to zdaję sobie sprawę, że większość psychotroników coś do niego ma xD to taka moja mała złośliwość względem niego xD
Hikari, Hikari. po prostu tak mi się podoba, poza tym on ma takie długie, falowane blond włosy ^^
pozdrawiam!
Jeju! Tyle ma się zdarzyć w "następnej notce" albo ''niedługo'' że będę 2 razy częściej sprawdzać czy nic nie dodałaś xD Nie napisałaś czy nikogo nie pominiesz. Jest tyle różnych postaci o których tak mało wiemy, ale ufam Ci :D nie mogłabyś nagle olać połowy bohaterów.
OdpowiedzUsuńJak to Nihat ma dar typowo obronny?! Przecież powiedział że może machnięciem ręki zabić setki osób! To chyba jednak bardziej ofensywny? no chyba że skłamał xD tylko po co.
Notkę czytałam bardzo uważnie,żeby niczego nie pominąć w komentarzu, a potem jeszcze raz xD
Fajnie, że w notce jest jeszcze więcej niż się wydaje, uwielbiam gdy wszystko się wyjaśnia i tworzy całość :D
Biedny Sasuke, ja go nawet polubiłam, a jak on ma się zmienić na lepsze gdy wiecznie chodzi poddenerwowany xD
A wiem co mnie jeszcze ciekawi gdy się wszyscy poznają: ich reakcja na Mayę, chciałabym żeby jeszcze o niej było (owszem, w dalszym ciągu jest moją ulubioną postacią i strasznie mi jej brakuje). Co pomyślą o jej twarzy, czy Nihat zauważy podobieństwo z Asuką, czy rozwinęła swoje moce, nie tylko władanie płomieniem ale i kekke genkai. No właśnie bo w Nowej Generacji brakuje mi zwracania uwagi na oko Mayi, raczej jest o tym że je zakrywa z względu na bliznę. Tzn nie zrozum mnie źle historia klanu i opis różnych kolorów każdego oka i co one oznaczają są świetne! Ale chciałabym żeby coś z tego wynikło :) No i w pierwszym opowiadaniu Maya widziała różne rzeczy tym okiem, w NG w ogóle nie kojarzę czegoś takiego. Bardzo mnie ciekawi co nim zobaczy gdy popatrzy na nowych psychotroników.
Pozdrawiam :D
och, zawsze wyprzedzasz wydarzenia xD bo tak się składa, że to o Mayi, będzie w następnej notce (już jest napisane, mam pół rozdziału, i zdradzę, że będzie Shan) xD znaczy, dopiero wspomniane, ale będzie, będzie xD tylko wiesz, jak to jest, wszystko musi mieć swój czas i miejsce, wszystkiego naraz po prostu nie da się napisać xD to właśnie jest problem dodawania opowiadań w częściach, wszystko zdaje się wlec, a połowy pytań czytelników by nie było, gdyby dodać całe opo za jednym zamachem xD niestety, wtedy trzeba by było na nie czekać z rok xD
UsuńMayę przyćmiła wyprawa Naruto, poza tym zamykanie wątków jest nie w moim stylu, wolę, jak się ciągną i jak najdłużej są tajemnicą xD
Nihat. bo widzisz, jego mocą jest "tarcza", ale to, jak on ją wykorzystuje... cóż, to wszystko będzie się wyjaśniało podczas tych treningów... och, ugh, nie mogę więcej powiedzieć, nawet jeśli bardzo chcę xD
Nie wiedziałam jakimi literkami opisać mój zachwyt więc sobie odpuściłam. Ja chcę Mayi!!! No na dokładkę Shan, :D czyli rozumiem że następna notka będzie w Konosze? A mniej więcej za ile notek wróci reszta? A no i w przyszłej ma być jeszcze o tym najsilniejszym psychotroniku tak? Jeju jak to dobrze że masz już pół, mam nadzieję że następna notka będzie jeszcze dłuższa! I pojawi się jeszcze szybciej ( tak wiem zachłanna jestem) xP
OdpowiedzUsuńNastępne notki zapowiadają się cudownie, nie mogę się doczekać :D
Hmm, czyżby nie dodało mojego komentarza? I teraz muszę pisać jeszcze raz?! Nieeeeeee, trudno, może doda później, jeśli tak to wybacz że 2 razy xD
OdpowiedzUsuńNo więc przyszła notka o Mayi!! Jej, nie mogę się doczekać, i do tego jeszcze Shan, cudownie! Za ile mniej więcej reszta wróci z misji do Konohy? A no i w przyszłej notce ma się też wyjaśnić coś z najsilniejszym psychotronikiem nie? Super, nie mogę się doczekać, dobrze że masz już połowę napisaną, mam nadzieję że wrzucisz nową notkę jeszcze szybciej niż tę (tak wiem jestem zachłanna) xP
Nie mogę się doczekać tych treningów i ogólnie wszystkiego!!!
nie o Mayi, a raczej... będzie wspomniane, co się w tej chwili u niej dzieje. na samą Mayę niestety jeszcze chwilę będziesz musiała zaczekać xD
UsuńBędzie wspomniane? Czy o Shanie też będzie wspomniane? Tzn akcja notki będzie w Konosze czy Mintao będzie przekazywał innym dzięki Mei co się dzieje? A może scena z Cho-No-Ryoko-Sha?
OdpowiedzUsuńZdradzisz chociaż tyle? ;D
będzie Konoha. będą Shan i Mei i oni przekażą nam trochę plotek o innych bohaterach xD
UsuńO! Super :D To skoro masz już pół nowej notki to kiedy wyczekiwać całości? Jutro? Pojutrze ;P Nie no dobra, ale co poradzę że każda nowa notka uzależnia coraz mocniej?
OdpowiedzUsuńnie wiem kiedy, jak będę tak szybko dodawać, to szybko mi notek zabraknie. więc pewnie w granicach dwóch tygodni. mam pół rozdziału, ale to nie znaczy, że jutro czy pojutrze będę miała cały xD długo mi się schodzi z pisaniem, tym bardziej, że została mi ta trudniejsza część xD ale za to jaka ciekawsza xD
UsuńOkej, dzięki że tak szybko :) Uwielbiam to opowiadanie, nie wiem jak ty to robisz. Po prostu jesteś genialna :D
OdpowiedzUsuńniee, jestem przeciętna. po prostu kocham pisać i jestem dość komunikatywną osobą ^^
UsuńHura, nowy rozdział!!!
OdpowiedzUsuńZacznę może od tych lżejszych spraw.
Chodzi mi oczywiście o to, że pojawiał się śliczna grafika, może tylko trochę się przez nią gorzej czytało, botekst częściowo przesunął się z tego szarego pola na obrazek. Ale to i tak nieziwy ważne i tak wygląda to cudnie.
No i chyba tyle z takich bardziej trywialnych spraw , a teraz zaczyna się prawdziwy komentarz - czyli wrażenia i spostrzeżenia z rozdziału.
Po pierwsze, jeśli chodzi o "pierwszą część" notki to zaciekawiłaś mnie imieniem Faraona, które on sam owiał mgłą tajemniczości, ciekawe po co? Czyżby było dość zabawne albo zbyt dziecinne według niego? Mam nadzieję, że jednak poznam jego tajemnicę i to już niedługo.
Po drugie, oczekiwąc od nas, czytelników, żeby w głowach nie swatać nowo poznanego psychotronika z Mei jest niemożliwe! Tymbardziej, że okazał się taki fajny.
Po trzecie co do samego Nihata to wprost już się nie mogę doczekać aż wyjaśni się sprawa z jego mocą i o co chodziło Minato z tym "tam, nic nie ma..."? oraz oczywiście to o co mu chodziło z ograniczeniami. Jeśli chodzi o jego charatek to jest powalający, zwłaszcza kontrast związany z jego relacjami z synami Naruto, szczerze to jego dokuczliwość w stosunku do Minato i przyjazne nastawienie do Junichiego czynią go słodkim. Te relacje z braćmi Mei czynią go idealnym kandydatem dla niej, no i oczywiście to, żę Minato i zapewne ona nie mogą go przczytać jest też argumentem :D
Po czwarte, zaintrygowałaś mnie tym "słoneczkiem w pudełku"? Najpierw Junichi opowiada o bąbelkach, potem dostaje od Asuki "różowe kuleczki", a teraz to słoneczko? dlaczego nikt oprócz Junichiego ich nie widzi nie wie o co chodzi, oczywiście oprócz tych, którzy do obdarowywują. Matko jesetm taka ciekawa.
Po piąte, aaaaa ale super w następnej notce wyjąsni się co nie co na temat najsilniejszego Psychotronika, może dowiemy się o jego mocy?
Po szóste, cieszę się, że w następnej notce dowiemy się jakichś ciekawych ploteczek z Konohy. Ciekawe co tam u Mayi(tak swoją grogą to co z jej kekei-genkai? już się nie mogę doczekać co zobaczy w nowych psychotronikach tym swoim okiem), Mei i Shana, no i oczywiście u Sharony i Pirani( wykeciało mi jego imię z głowy XD).
Na koniec powiem, że przez ciebie i twoje opowiadanie obudziła się we mnie bardzo negatywna cecha, a minowicie NIECIERPLIWOŚĆ! Tak, więc kierowana teraz właśnie tą cechą będę oczekiwać następnej notki, która mam nadzieję pojawi się niedługo. No troszkę się rozpisałam :) Życzę weny i pozdrawiam!!!!! Rima
właśnie, ten szablon. bo u mnie na Edwardzie wszystko jest na miejscu, ale dziś zajrzałam na bloga z laptopa przyjaciółki i u niej też część tekstu była poza ramką! chyba nie powinno tak być, na stacjonarnym było jeszcze gorzej, literki najeżdżały aż na Naruciaka. skontaktuję się z szabloniarnią, bo nie wiem, czemu tak jest. ja się na tych graficznych sprawach nic a nic nie znam xD ale wiem, jak to wkurza, gdy się czyta, a w tle jest pstrokato i zrobię wszystko, by to naprawić.
Usuńdziękuję za komentarz xD ach, widzę, że wszyscy swatają Mei xD rozumiem Was, w sumie, to ostatnio ważny temat xD moce psychotroników, oczy Mayi i wszystkie te sprawy będą się powoli wyjaśniać, gdy nasza ekipa wróci do wioski xD
pozdrawiam serdecznie xD
Rozdział jak zawsze świetny!!!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na więcej.
No to przede wszystkim… Bożesz Ty mój! Taka długa przerwa wcześniej, a teraz dodałaś tak szybko, że nawet nie zdążyłam skomentować. Poszalałaś, oj poszalałaś.
OdpowiedzUsuńCo do szablonu… aż mam wrażenie, jakby trafiła gdzie indziej niż do Ciebie. Oczywiście szablon bardzo ładny, po prostu byłam już bardzo przyzwyczajona do tamtego :)
Rozdział. .. Lubię Nihat’a. Taki trochę… hmm… jakby to powiedzieć? Taki prosty, wiejski chłopak mi się wydawał. On wie swoje i nic innego nie przyjmuje do wiadomości. Strasznie spodobał mi się jego stosunek do Mintao. Nie mogę doczekać się, gdy Mei go pozna. Zaiskrzy? To ten wybranek? ;> Jeżeli tak, to taka relacja z potencjalnym szwagrem może być niezwykle zabawna xD
Aż chyba czekam teraz na to spotkanie bardziej niż… Nie no, Shan zawsze będzie górą i to jego i Lali spotkania oczekuję bardziej.
W ogóle, zabrakło mi Shan’a :<
Faraon też zabawny chłopaczek się okazuje. Taki uparciuch. To, jak nie chciał zdradzić swojego imienia było świetnie. Straciłby swój autorytet xD A Naruto, jaki podstępny chciał być. Sama często stosuję tę taktykę z pytaniami z zaskoczenia, gdy chcę się czegoś dowiedzieć.
Co do mocy Nihat’a… Wydaje się być dosyć skomplikowana, zwłaszcza po ostatniej scenie, gdy rzucił do Junichi’ego „słoneczko w pudełku”. Strasznie jestem ciekawa, jak to rozwiniesz. Przedstawisz jakoś bardziej? No i Mintao nie może go odczytać.. No właśnie! Mei też nie będzie mogła i wreszcie nie będzie słyszała żadnych niestosownych myśli u faceta! Jej książę z bajki <3 Niech już jak najszybciej wracają do wioski!
Co jeszcze?
Z poprzedniego rozdziału niewiele pamiętam. Zlewa mi się wszystko i sama nie wiem, czy to było w poprzednim, czy jeszcze w poprzednim… Pamiętam jednak, że motyw z kąpielą Junichi’ego bardzo mi się podobał.
O! I w tym rozdziale, jak Sasek „strzepywał” sobie z ręki Junichi’ego też było boskie xD
No…. I to chyba by było na tyle. Krótko, zwięźle i na temat, bo mam duuużo zaległości na blogach ;)
Obyś kolejny rozdział dodała równie szybko!;*
Pozdrawiam!
och, Shana zawsze jest za mało xD
Usuńco do wyjaśnień, to znasz mnie xD wszystko się powyjaśnia w swoim czasie, ja lubię tajemnice xD
pozdrawiam!
Och, ale jestem zachłanną osobą, przeczytać przeczytałam od razu, ale z komentarzem się baaardzo obijam xD No ale wiesz, że wspaniale piszesz i żaden epitet tego dostatecznie nie ujmie :P jesteś dla mnie takim guru w pisaniu xD
OdpowiedzUsuńNo to tak, rozdział zarąbisty, choć chyba jak każdy nie mogę się doczekać, aż wrócą do Konohy, aż będzie Shan i w ogóle xD Niemniej jednak, bardzo mi się spodobała postać nowego psychotronika - Nihata (ale imię zajechało mi tureckim i nabrałam ochoty na kebaba xD) od razu złączyłam go z Mei, dlaczego? Starszy i ma długie włosy -> o ile pamięć mnie nie myli to właśnie pociągało ją w chłopakach i chyba zbliżony wygląd miał syn Gaary xD a ona z nim była, teraz by miała lepiej, bo nie umiałaby mu czytać w głowie xD I ma skrzypce *___* OMG, OMG kocham skrzypce więc Nihata też xD oby nie okazał się dupkiem, bo się na ciebie obrażę xD Nihat ma też fajną moc, w mojej wyobraźni prezentuję się bardzo ładnie xD choć ja była mowa okrycia się przeźroczystą tarczą, to miałam wizje takiej szklanej trumny xD - taa wtf mózgu? XD
Junichi jest słooodki xDte jego wady w mówieniu są takie rozkoszne, a kumplowanie z Faraonem - w ogóle mega ;D tak, teraz oboje działają Sasuke na nerwy ehehehe xD biedny, nie dość, że w Konoha ma Shana, to poza nią kolejne smarkacze xDD Dobra, tak naprawdę nie jest mi go żal xD ciekawa sprawa z imieniem Faraona xD wydaję mi się, że ma jakieś znane nazwisko ;D
Dobra to ja z niecierpliwością czekam na next'a ;D oby wyszedł równie szybko ;D
Życzę duuużo weny ;) Pozdrawiam ;*
boże, dziewczyno, jaka Ty jesteś wkurzająca z tym ciągłym 'xD' ! ! ! ale i tak Cię kocham
OdpowiedzUsuńprzepraszam, to jest silniejsze ode mnie, a to dlatego, że w życiu prywatnym też się cały czas tak szeroko szczerzę xD
UsuńNowy psychotronik totalnie podbił moje serce! <3 Jest absolutnie cudowny, a jego zaczepki z Mintao są bezbłędne. Aż się włączę do shippowania, bo on i Mei do siebie pasują. Oboje się boją własnych zdolności i mają specyficzne charaktery.
OdpowiedzUsuńRozwaliło mnie to, że kolejny dzieciak się przyczepił do Sasuke. No normalnie pierwsza w historii rodu Uchiha przedszkolanka.
Naprawdę nie mogę się doczekać aż ta cała gromada przybędzie do Konohy i pozna Shana. xd
I tak się tylko zastanawiam... Czasem Naruto i Sasuke wydają mi się za słabi w porównaniu z psychotronikami. Znaczy, zgadzam się jak najbardziej, ze psychotronicy powinni być silniejsi, a ich możliwości daleko wykraczać poza skalę zwykłych shinobi, ale jednak oni są młodzi, w większości swoje moce ogarniali we własnym zakresie, a np w tym rozdziale wyglądało to tak, jakby Sasuke jakimś geninem był. xd Nie wątpię w twój absolutny geniusz, ale jednak czasem to razi, aż bym chciała, żeby taki Naruto czy (moja kochana) Sharona postawiła któregoś z psychotroników do pionu, bo im się w tyłkach poprzewraca. xd
I jestem ciekawa jak Faraon ma na imię.
Pozdrawiam i weeeny! Dużo! I dużo wypoczynku!
raczej, Naruto nie chciał się z nim bić żeby go nie wystraszyć i nawet nie próbował używać swoich zdolności przeciw Nihatowi. i dobrze, że tak zrobił, uwierz mi, bardzo dobrze, gdyż Nihat... no cóż, poznasz jego moc, to zobaczysz, że mógłby być niebezpieczny. on ma taką super tę moc, iiip. kurde, można się podkochiwać we własnych bohaterach? xD
Usuńdziękuję za komentarz!
Moje oczy zakochały się w szablonie. A myszka zaciesza, gdy najeżdża na menu. Już wkrótce zabieram się za nadrabianie opowiadania! Wcześniej już podjęłam próbę i z tego co pamiętam to dobiłam do połowy I serii, a potem szkoła i te sprawy, zniszczyły moje ambitne plany, więc będę musiała zacząć od nowa. Czasu i cierpliwości, a Perełka stanie się czytelniczką! ;D
OdpowiedzUsuńwitam ponownie xD mi też się cholernie ten szablon podoba i mam taki sam zaciesz jak Twoja myszka, gdy najeżdżam na menu xP
Usuńtak więc życzę czasu i cierpliwości xD
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńem, jeszcze go piszę, więc dokładnie nie wiem, ale pewnie w następnym tygodniu. postaram się skończyć go jak najszybciej.
UsuńSuper opowiadanie!!!
OdpowiedzUsuńZnalazłem ten blog w Środę, i już przeczytałem wszystkie rozdziały.
Mogę śmiało stwierdzić, że ten blog jest jednym z lepszych w polskiej sieci.
Pozdrawiam i życzę weny :))
P.S Ile mniej więcej planujesz rozdziałów?
wow! facet!
Usuńwitaj, i witam Cię z szerokim uśmiechem, bo tu głównie baby xD
ile? nie wiem, ale przekroczyliśmy już połowę tej części. nie potrafię jednak stwierdzić, ile dokładnie rozdziałów mi wyjdzie, czy dobijemy do 50, czy nie.
a, i jeśli chcesz być powiadamiany o nowych notkach to napisz na gg xD
UsuńTwój blog został pomyślnie dodany do spisu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :
Hana-chan
swiat-blogow-narutomania.blogspot.com
Cześć, mój apetyt na nowy rozdział rośnie z każdą minutą, kiedy wyjdzie next? pozdrawiam Rima
OdpowiedzUsuńmam teraz sporo roboty w pracy, wiec popisuję go od czasu do czasu, myślałam, że dodam go w tym tyg., ale nie wyrobiłam, brak mu jeszcze ze trzech, czterech stron do końca.
Usuńwięc jak z pracą mi się uspokoi, to go zaraz dokończę i dodam xD
Wreszcie trafiłam na opowiadanie, które jest pisane z sensem i nie zostało zawieszone. Dziewczyno, jaką Ty masz wyobraźnię! Szacun wielki. Wciągnęło mnie tak, że od bodaj trzech dni nic innego nie robię tylko czytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :D
witam wśród czytelników xD cieszę się, że się podobało xD
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, jak dla mnie ten pomysł aby zostawić Gruszkę i Piętkę aby czekali na kogoś z Konohy to głupie, po pierwsze nie ufają, po drugie ktoś się może podszyć, a ten nowy to od dawna ucieka przed tą organizacją...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no cóż ten pomysł aby zostawić Gruszkę i Piętkę aby czekali na kogoś z Konohy to trochę głupie działanie, po pierwsze - nie ufają, po drugie - ktoś się może podszyć (i będzie jeszcze gorzej), no a ten nowy to od dawna ucieka przed tą organizacją...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, pomysł o zostawieniu Gruszki i Piętki, aby czekali na kogoś z Konohy to trochę głupie działanie z ich strony, po pierwsze - nie ufają nikomu, po drugie - ktoś się może podszyć pod Konohe (i będzie wtedy jeszcze gorzej), a ten nowy to od dawna ucieka przed tą organizacją...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza