środa, 7 sierpnia 2013

NG rozdział 31

„Nic dwa razy się nie zdarza

I nie zdarzy. Z tej przyczyny

Zrodziliśmy się bez wprawy

I pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli

Najtępszymi w szkole świata,

Nie będziemy repetować

Żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,

Nie ma dwóch podobnych nocy,

Dwóch tych samych pocałunków,

Dwóch jednakich spojrzeń w oczy."

W. Szymborska

*

Mei Uzumaki siedziała na wysokim stołku w Ichiraku Ramen, przyglądając się, jak Shan wciąga czwartą dokładkę. Ona zmieściła w siebie tylko dwie porcje; co do Shana, obawiała się, że jeszcze trochę tu posiedzą. Właścicielka jadłodajni co rusz pytała chłopaka, czy czegoś jeszcze sobie przypadkiem nie życzy. Wszyscy doskonale wiedzieli, ile Uchiha potrafi zjeść, zwłaszcza ramen. W tym względzie chyba tylko ojciec Mei był lepszy i jadł więcej.

- A więc... - wymamrotał Shan po wciągnięciu w siebie kolejnej porcji makaronu – mówisz, że czworo? Dwie laski, jedna super dupa i dwóch kolesi, jeden dzieciak i jeden jakiś mroczny typek spod ciemnej gwiazdy?

- Koleś wkurza Mintao jak nie wiem co... - Mei zachichotała, opierając się o blat i przyglądając przyjacielowi. – Działa mu na nerwy, bo nazywa go „lalusiem".

- Cóż, oboje musimy przyznać, że twój brat nie jest do końca męski...

Mei parsknęła śmiechem, a potem zmarszczyła czoło.

- Stwierdził, że przestanie się do ciebie odzywać – powiedziała, a Shan wywrócił oczami.

- I do tego strzela fochy. Widzisz, mam rację.

Mei przymknęła oczy, parskając śmiechem, a potem położyła się na blacie.

- Jesteś zmęczona? – spytał Shan z troską. Potrząsnęła głową.

- Ostatnio znów mieliśmy napad bólu głowy – powiedziała. – W dodatku miałam dużo pracy z Shimamurą. On teraz biega między gabinetem Hokege, biblioteką a szpitalem.

- Był też u nas w domu – powiedział Shan, odstawiając pustą miskę i klepiąc się po pełnym brzuchu. – Mama go lubi, choć patrzy na niego trochę podejrzliwie, bo na nim też Szalona się niejeden raz przejechała. W każdym razie chłopina się stara i Szalonej jakby się nieco poprawiło. Więcej je i w ogóle, nie płacze już tyle... - Shan nagle westchnął, a potem spojrzał na nią smutno. – Moja rodzinka nie może być normalna, co nie?

- A moja jest? – odparła pytaniem Mei. Shan wzruszył ramionami.

- Nie wierzę, że to powiem, ale chciałbym, by ojciec już wrócił. On ma na Szaloną duży wpływ. Jego obecność i obecność tego Shimamury i może by wróciła do domu...

- Martwisz się o nią – zauważyła Mei. Shan po raz kolejny wzruszył ramionami.

- Jest moją siostrą, to chyba normalne, nie? Może nie jestem jakoś szczególnie rodzinny, ale w końcu to moja starsza siostra.

- Ja też nie lubię mojego durnego brata, ale źle mu nie życzę – odparła, śmiejąc się i dostając jednocześnie mentalny opieprz od Mintao za nazywanie go „durnym".

Shan w końcu wstał, przeciągnął się, po czym skinął na nią głową. Mei podniosła się ze stołka i ruszyła za przyjacielem, wpychając ręce do kieszeni spodni. Mama zawsze jej mówiła, by tego nie robiła, bo to chłopięce. Teraz Mei zawsze pamiętała, by ręce trzymać właśnie tak – w kieszeniach swoich ulubionych, szerokich spodni w kolorze wojskowej zieleni. Nie była jakąś lalunią, gdzieś miała, że nie powinna trzymać rąk w kieszeniach.

Ruszyli główną ulicą wioski. Było całkiem przyjemne przedpołudnie – Shan doprowadził sensei Shikamaru do nerwicy i ten wyrzucił go z gabinetu Hokage, każąc nie wracać aż do jutra, natomiast ona nie miała nic do roboty, gdyż Shimamura oficjalnie już nie potrzebował nadzoru, a nieoficjalnie pilnował go oddział ANBU. Tak więc ona i Shan mieli wolne. Był to też po części stan niezwykły, gdyż nagle okazało się, że naprawdę nie mają co ze sobą zrobić. Twarz sensei Kakashiego już dawno temu została przez nich ujrzana, więc polowanie się skończyło. Płot sensei Konohamaru od dawien dawna pomalowany był w pomarańczowo-brązowo-śliwkową kratę, Shan nie miał weny na nowe graffiti, a nad jeziorem byli po śniadaniu. Krótko mówiąc, nudzili się.

- Poszlibyśmy do mnie, ale mama robi generalne porządki – odezwała się Mei po kilku minutach leniwego spaceru. Oboje kierowali się w stronę skały z twarzami Hokage, bo co innego mieli zrobić? – Ona i dwa klony pucują dom od góry do dołu, nawet pokój Mintao, gdzie zazwyczaj nikt nie ma wstępu.

- Jakieś nieprzyzwoite rzeczy tam trzyma? – zainteresował się Shan, oglądając się za mijającą ich jouninką z całkiem sporym biustem.

- Ta, nic z tych rzeczy. Broń Hokage, ktoś by mu przełożył notatki zaznaczone niebieskim spinaczem z lewej strony trzeciej półki w czwartej szafie na stronę prawą dolnej półki przy oknie, gdzie powinny leżeć te z czerwonymi spinaczami. Tragedia!

- Ja bym płakał ze trzy dni. – Shan ze znawstwem pokiwał głową, a Mei zachichotała. Dotarli do schodów, biegnących na górę i zaczęli się wspinać.

- Słyszałem, że Maya rozpoczęła jakiś trening – zauważył Shan, a Mei skinęła głową.

- Tak, ponoć chce sprawdzić, co z tym jej kekkei genkai, czy możliwe jest aktywowanie go. Kakashi-sensei jej pomaga. Mintao twierdzi, że z całą pewnością jej się uda.

- Może i my weźmiemy się do roboty, co? – zapytał Uchiha. – Chciałbym coś przetestować.

Shan rzucił jej znaczące spojrzenie, choć nie musiał, bo przecież z jego myśli wiedziała, o co mu chodzi. Uśmiechnęła się.

- Jasne – odparła. Shan wolał nie mówić głośno o swoich planach i technikach. Tylko ona, no i niestety jej brat, mieli dostęp do tajemnic Shana.

- A więc mała randka, a potem idziemy na pole treningowe, żeby w końcu rozruszać leniwe dupska! – zawołał Shan, a Mei wzniosła oczy do nieba.

- Jeśli miałabym wybór między randką z tobą, a niestrawnością, to wybrałabym niestrawność... - rzekła beznadziejnie.

- Dzięki – odparł Shan, śmiejąc się.

*

Z nieba lał się żar, co było dość niezwykłe jak na fakt, że do tej pory wszędzie towarzyszyły nam burzowe chmury. Faraon twierdził, że to wina Junichiego, który absorbował całą energię, jaką starszy chłopiec emitował w atmosferę. Na prośbę, by tego nie robił, Junichi nie reagował. Śpiewał za to jakąś piosenkę o słoneczku na niebie i słoneczku w pudełku.

Gorąco doskwierało wszystkim prócz, oczywiście, Sasuke, i ku naszemu zdumieniu, małej Oksu. Dziewczyna, mimo że ubrana na czarno, zdawała się nie zauważać upału.

Dzięki gorącu Lala zyskała powód, by móc zdjąć z siebie jeszcze więcej ubrań i eksponować nogi oraz dekolt, żeby nie powiedzieć, że niemalże tyłek i cycki. Było na co popatrzeć, więc w sumie byłem wdzięczny, że dostarczała nam wrażeń estetycznych i odciągała uwagę od upału.

Ostatni członek naszej zmierzającej do Konohy ekipy szedł z tyłu, nic się odzywał i raczej nie rzucał w oczy. Uwagę na niego zwracał jedynie Junichi, co jakiś czas machając młodemu mężczyźnie lub wołając do niego. Nihat tylko czasem reagował na takie zaczepki, a głownie to je ignorował.

Droga mijała nam względnie spokojnie. Nudę zabijaliśmy opowieściami – chciałem, by dzieciaki się zapoznały. Najwięcej mówił oczywiście Faraon, snując niezliczone historie z cyklu „jak to ja, Piętka i Gruszka próbowaliśmy podbić świat". Mintao zanudzał nas opowieściami o tym, co wyczytał z pism nauczyciela Oksu. Dziewczyna czasem uzupełniała jego wywody, ale głównie to milczała. Lala podzieliła się kilkoma przykrymi historiami z dzieciństwa, a potem opowieściami, jak się zemściła na mieszkańcach wsi za wyrządzone jej krzywdy. Jak się okazało, była bardzo mściwą osobą, głęboko w sobie chowając urazę. Natomiast Nihat uparcie odmawiał podzielenia się czymś, co dotyczyło jego przeszłości.

- Nie była ani milsza ani ciekawsza od przeszłości Lali – rzekł nam któregoś dnia. – Nie ma co wspominać, skupmy się na teraźniejszości

Nihat, na moje oko, nie był wcale taki zły, dla Junichiego był nawet miły, ale ewidentnie działał na nerwy mojemu Mintao. Syn upierał się, że nie można mu ufać, a że jego przeczucia przeważnie się sprawdzały, mieliśmy na Nihata oko.

- Nie ufam nikomu, kogo nie potrafię przeczytać – rzekł Mintao ściszonym głosem do mnie i Sasuke pewnego wieczora, gdy wszyscy już spali. Nihat leżał dość daleko od naszego ogniska, przykryty swoją dziwną, na wpół przezroczystą, ciemną tarczą. – Już na pierwszy rzut oka widać, że jest osobą podejrzaną.

Pokiwałem głową, splatając ręce na piersi.

- Tak, wiem, bije od niego coś, co ja nazywam sobie sasukowatością...

- A co ty sugerujesz, przepraszam bardzo? – wtrącił się Uchiha, a ja zachichotałem.

- Nic, nic, Sasuke... - powiedziałem, a potem ziewnąłem. – Po prostu Nihat ma w sobie coś takiego, że... hmm... wygląda jak ktoś wyjęty z horroru, zupełnie jak ty.

- Uzumaki – warknął Sasuke ostrzegawczo, a ja znów zachichotałem.

- Tato, czy ciebie to bawi? – zapytał Mintao, a ja westchnąłem i pokręciłem głową.

- Nie. Po prostu te dzieciaki... - Powiodłem wzrokiem po śpiących dzieciach, od skulonej Oksu, poprzez rozłożonego na kocu Faraona, oddalonego od nas Nihata, aż do Junichiego, śpiącego w ramionach Lali z twarzyczką przytuloną do jej ciepłych piersi. Pomyślałem, że być może właśnie dlatego Junichi ją polubił; Hinata też go tak tuliła do siebie. – Te dzieciaki są takie do mnie podobne. Świat ich nie oszczędzał, musiały szybciej dorosnąć, zadbać o siebie. Nihat może i jest dziwny, ale... Wątpię, by miał złe intencje. Znaleźliśmy go przez przypadek. I to, jak się bronił, byleby tylko nie dać sobą manipulować. On po prostu zdaje sobie sprawę z ogromu swojej mocy i tego, co mogłoby się stać, gdyby niewłaściwa osoba zmusiła go do posłuszeństwa. Dajmy mu szansę, okej?

- Ale... - zająknął się Mintao – ja... nie mogę go przeczytać! Jak Asuki! Jak tego świra, Takako!

Potarłem się po podbródku.

- Wydaje mi się, że to jego talent. Tarcza. Tarcza przed każdą mocą, z wyjątkiem Junichiego. Myślę, że on potrafi się obronić przed każdym innym psychotronikiem, co nie oznacza, że nie ma na niego haka. Gdyby tylko zechciał powiedzieć cokolwiek więcej o swojej mocy...

- Ja mu nie ufam! – warknął Mintao. – Nie podoba mi się ten koleś.

- Oczywiście. Ja też nie mam zamiaru mu tak po prostu zaufać, jest zbyt... zamknięty w sobie. Za dużo wie, ze zbyt wielu rzeczy zdaje sobie sprawę. Ale jest potężnym psychotronikiem i nie oddam go w ręce Cho-No-Ryoku-Sha.

Sasuke i Mintao przytaknęli. Niedługo potem poszliśmy spać.

Następnego dnia wszyscy wstaliśmy skoro świt. Dzień znów był słoneczny i nawet zauważyłem, że Faraon spoglądał w niebo ze zdumieniem i radością, jakby uwolnił się od jakiejś klątwy. Za to Junichi tryskał energią i zanim wyruszyliśmy, zdążył się nabiegać, nazaczepiać innych i nawet odmówił śniadania, co oznaczało, że wchłonął dużo energii. Podejrzewałem, że w otoczeniu tak wielu psychotroników mały cały czas ją od nich podkradał.

Szło nam się tego dnia całkiem przyjemnie. Jak zwykle niosłem synka na barana, bo gdy już się wybiegał, nie chciało mu się iść. Mały siedział na moich ramionach, wymachiwał rączkami i cały czas wszystkich zaczepiał.

Wkrótce po wyruszeniu znaleźliśmy się w bardzo przyjemnej okolicy. Otaczały nas hektary pól, na których posadzono słoneczniki. Okolica była przepiękna, wąska, polna droga, wokół kwitnące, żółte kwiaty, ciągnące się aż po horyzont, który dostrzegaliśmy dzięki falowanemu ukształtowaniu powierzchni. Niebo było błękitne, słychać było brzęczenie licznych pszczół i śpiew ptaków. Dzieciakom strasznie się to podobało, nawet Sasuke przestał się krzywić. Było po prostu pięknie.

Po niemalże godzinie wędrówki tą urocza okolicą trafiliśmy na skrzyżowanie dwóch polnych ścieżek. Zatrzymaliśmy się, a ja zacząłem grzebać w plecaku, aby wyciągnąć mapę, jednak nim udało mi się ją odnaleźć, Junichi pociągnął mnie za włosy.

- Tatusiu – wymruczał, a ja podniosłem na niego oczy.

- Tak? – zapytałem.

- Skręćmy w lewo – rzekł Mintao. – Junichi czuje stamtąd jakąś energię.

- Jeszcze jedną?! – zdumiałem się, spoglądając na starszego syna. Mintao pokręcił głową.

- Nie jestem pewien, po prostu coś stamtąd... czuć. Chodźmy tam, tylko tyle, by to sprawdzić. Potem zawrócimy.

- Wszyscy się zgadzają? – zwróciłem się do reszty grupy. Dzieciaki pokiwały głowami. Nihat wzruszył ramionami. Sasuke westchnął zmęczony, jakby chciał powiedzieć, że jak znajdziemy jeszcze kogoś, to on ucieknie. Zaśmiałem się i skręciliśmy w lewo.

Szliśmy sobie jakiś czas polną dróżką wśród pól słoneczników, jednak po kilkunastu minutach te skończyły się i zaczęły się pola kukurydzy, a potem mały lasek. Prowadził nas Mintao, natomiast Junichi siedział na moich ramionach, wyprężony jak struna, wpatrując się w drogę przed nami. Faraon zagadywał Sasuke, który próbował się go pozbyć. Lala tłumaczyła coś cicho milczącej Oksu, a ciemnowłosa jej przytakiwała. Nihat wlókł się z tyłu, co chwila zerkając na niesiony przez siebie futerał ze skrzypcami, jakby piękno okolicy natchnęło go do grania. Miałem jednak nadzieję, że tego nie zrobi. Jeszcze skrzypiec nam tu brakowało!

Niedługo potem lasek zaczął się przerzedzać i wyszliśmy na małą polankę, pośrodku której stała... chatka. Zwykła, drewniana chatka, otoczona płotkiem, z małym podwórkiem, na którym znajdowały się budynki gospodarcze, jakaś drewniana szopa, szklarnia z pomidorami... Ot, wiejski domek.

Mintao obejrzał się na mnie, a potem głową wskazał domek.

- To tam – rzekł.

- Piękne – wyszeptał Junichi, siedzący na moich ramionach.

- Nie do opisania – dodał Mintao.

- Co jest nie do opisania?! – warknęli jednocześnie Sasuke i Nihat, co tylko potwierdziło moją teorię o ich wspólnej sasukowatości.

- Napływające stamtąd uczucie – wyjaśnił Mintao.

- Chodźmy – powiedziałem, ruszając przodem. Weszliśmy na podwórko, zbliżyliśmy się do drzwi chatki, a ja zapukałem. Chwilę czekaliśmy, a potem drzwi otworzyły się... i stanęła w nich przysadzista kobieta w średnim wieku.

- Och – powiedziała na nasz widok, a potem zmarszczyła brwi. Miała jasnoblond włosy i szare oczy. Ubrana była w zwykłe, granatowe spodnie, jasną bluzkę i biały fartuch z naszytym na kieszeni misiem. – W czym mogę pomóc? – zapytała.

- Eee... - odezwałem się elokwentnie. – Może to głupie pytanie, ale...

- Mamo, ja z nimi porozmawiam! – zawołał nagle jakiś dziecięcy głos za plecami kobiety, a ta przesunęła się nieznacznie. Za nią stał... chłopczyk. Na oko wyglądał na pięć lat, tak jak Junichi. Miał zupełnie białe, krótkie włoski, białą cerę, nawet białe rzęsy, a także jasnobłękitne oczy i w momencie zorientowałem się, że mam do czynienia z albinosem. – Dzień dobry. Cześć, Junichi! – zawołał białasek.

- Shinji? – zwróciła się do niego matka, a maluszek przytaknął.

- Znam ich – rzekł do kobiety.

- Ceść! – zawołał mój młodszy syn, a białowłosy Shinji zerknął na niego i zachichotał.

- Rany, ty naprawdę się pieścisz! Ha, ha! Stary, będę ci to wypominał całe życie!

- A ty jesteś biały! – zarzucił mu Junichi, a Shinji zachichotał.

- Przepraszam, że się wtrącę, ale... co tu się dzieje? – zapytałem, patrząc to na małego albinosa, to oglądając się na zdumionego Sasuke i resztę dzieciaków.

- Ach, no tak, wy mnie jeszcze nie widzieliście – powiedział nagle mały Shinji. Nie mówił i nie zachowywał się jak pięcioletnie dziecko. Spojrzał na swoją mamę. – Mogę ich zaprosić do domu? – spytał.

- Oczywiście – odparła kobieta, uśmiechając się delikatnie, ale jej oczy były czujne, gdy spoglądała na nas. – Zapraszam...

Weszliśmy do niewielkiego domku, ledwo się mieszcząc w małej przestrzeni. Mama chłopca pousadzała nas na różnych krzesłach i stołkach w niedużej kuchni, po czym postawiła na stole talerzyk z ciastem. Junichi i Faraon zaraz zabrali się za rozpracowywanie słodkości, co wywołało chichot w małym Shinjim.

- Kim jesteś? – zapytałem chłopca, gdy jego mama przysiadła obok mnie i wzięła go na kolana. Junichi spojrzał na białowłosego i uśmiechnął się, gdy dziwny chłopiec mu pomachał.

- Jestem Shinji – rzekł białasek. – I jestem jednym z Nowej Generacji. Znaczy, jednym z was. – Wskazał ręką Oksu, Lalę, mojego starszego syna i Nihata, porozsadzanych po całej kuchni. Każde z nich wpatrywało się z małego albinosa ze zdumieniem. Najdziwniejsze miny mieli Mintao i Nihat – mój syn gapił się na chłopca z uchylonymi ustami, raz po raz zerkając na Junichiego. Mintao zdawał się nie rozumieć, co wyczytuje z myśli brata. Natomiast Nihat marszczył nos i wyglądał na... spiętego. – Znaczy, jestem psychotronikiem.

- Tego się domyśliliśmy sami – powiedziałem powoli. Shinji skinął główką.

- Wiem. Tyle że... moja moc... - zerknął na Nihata, po czym znów na mnie – jest dość... trudna do objęcia rozumem. Nie chcę mówić, że jestem najpotężniejszym psychotronikiem na świecie, bo obawiam się, że Junichi i Nihat... ale...

- Skąd znasz nasze imiona?! – warknął nagle skrzypek, a Shinji znów na niego zerknął.

- Spokojnie. Nie macie się o co martwić... znaczy... – zaśmiał się. – Chodzi o to... ech... nie wiem, jak wam to wyjaśnić – powiedział szczerze.

- Powoli – powiedziałem. – I po kolei.

Zaśmiał się ponownie.

- Tylko, że ja nie wiem, co jest po kolei. – Chłopiec zerknął na swoją mamę, a ta przytaknęła. Albinos uśmiechnął się ciepło do nas wszystkich. – Widzicie, ja jestem czasem – rzekł, a my wytrzeszczyliśmy oczy.

- Jak to... czasem? – wyjąkała Lala.

- To możliwe? – zapytał Faraon, zwracając się bardziej do mnie, niż do Shinjiego. Nie byłem w stanie odpowiedzieć, przez chwilę całkowicie zdumiony, podobnie jak Mintao i Sasuke.

- Może jaśniej – warknął w końcu Uchiha. Shinji zaśmiał się.

- Nic nie mam tu do dodania – powiedział chłopiec. – Władam czasem.

Junichi odłożył swoje ciastko i wyciągnął ku niemu rękę, a Shinji bez wahania podał mu swoją dłoń. Mój syn złapał go za palce, zachłannie się w niego wpatrując. Mintao sapnął, wstał z krzesła, po czym kucnął przy nas, obserwując obu chłopców.

- Junichi mógłby się tego nauczyć? – zapytał, wpatrując się w jasnoniebieskie oczy Shinjiego. Albinos pokręcił głową.

- Nie. Znaczy, trochę. Junichi nie ma przecież moich mocy, może je poznać, pochłonąć, odtworzyć, ale nigdy do końca nie będzie umiał tego, co ja.

- A co ty umiesz? – zapytałem.

- Możesz podróżować w czasie? – zaciekawił się Faraon. Shinji zachichotał. Nawet jego mama się uśmiechnęła.

- Mogę – przytaknął. – Mogę kasować czas. Mogę go cofać i przyspieszać. Mogę przemieszczać się w czasie. Mogę robić z czasem co tylko przyjdzie mi do głowy – powiedział. Znów na chwilę wszyscy osłupieliśmy. To brzmiało...

- Fantastycznie... - wyszeptał przejęty Mintao, kończąc moja myśl. Shinji znów się zaśmiał.

- Ale to nie takie proste... Znaczy... Moje starsze ja odwiedziło mnie niedawno i wytłumaczyło, jakie mogą być konsekwencje z zabawy z czasem, więc staram się w ogóle nie używać swoich zdolności, o ile to możliwe, oczywiście. Póki nie podrosnę, będę po prostu mieszkał z mamą. – Przytulił się do kobiety jak każdy pięciolatek, a ona ucałowała go w blade czoło.

- Oczywiście – powiedziała. Junichi puścił palce Shinjego i ponownie zainteresował się ciastem.

- Nie przejąłeś się moją mocą – zwrócił się do niego Shinji. Junichi zachichotał.

- Działa na opak – stwierdził, a albinos przytaknął.

- W przyszłości będzie ci szło lepiej – rzucił.

- Będziecie... znaczy... znacie się? – zainteresował się Mintao, a potem otworzył szerzej oczy, wyczytawszy coś z myśli albinosa. – Och! Będziecie przyjaciółmi!

Shinji skinął głową. On i Junichi wymienili spojrzenia. Mój synek zachichotał.

- Poznałem wiele ścieżek do przyszłości. Wam się wydaje, że czas jest prostą linią, ale to nie jest prawda. Podróże w czasie są bardzo skomplikowane, czas rozbiega się na rozmaite alternatywna ścieżki, wersja, którą znacie może być zupełnie inna od tej, którą mogę stworzyć, jeśli cofnę się kilka dni wstecz i sprawię, że pójdziecie inną drogą. Ale czas obecny nie przestanie istnieć, stanie się odnogą. Czasem jeden mały szczegół decyduje o całej przyszłości. Dlatego nie wolno mi ingerować. Moje zdolności i tak przyniosą kiedyś wiele kłopotów Konosze.

- Och – mruknąłem. – Jakieś poważne kłopoty? – zaciekawiłem się delikatnie. Zachichotał.

- Niech się pan teraz tym nie martwi, przyszłość i tak nadejdzie i wtedy będzie na to czas – odparł chłopczyk. – Zresztą, wiele rzeczy mogę pozmieniać. Tylko akurat, hm... Nie ja jeden mam na to wpływ...

- Wciąż mówisz niejasno – skarcił go Sasuke.

- Przepraszam – odparł chłopiec. – Czasem to wszystko mi się myli. To, co było... czy będzie... W każdym razie przez kilka lat nie powinniście zawracać sobie mną głowy...

Albinos znów się zaśmiał. Otworzyłem usta, by zadać mu kolejne pytanie, lecz w tym samym momencie gdzieś niedaleko rozległ się taki dźwięk, jakby ktoś brutalnie rozdzierał niebo, jakby gwałtem przełamywano rzeczywistość. Wszyscy z nas jęknęli jednocześnie, dzieciaki pozatykały uszy, Faraon, Junichi i dziewczyny zaczęli krzyczeć w proteście. Tylko Nihat po chwili krzywienia się nagle wstał i jakby głuchy na wszystko, rzucił się do okna. Potem obejrzał się na nas, znów skrzywił i machnął ręką. Kuchnię ogarnęła nagle błogosławiona cisza.

- Co się stało?! – wykrzyknął Mintao, gdy dzieciaki próbowały dojść do siebie. Ja i Sasuke doskoczyliśmy do Nihata.

- Są tu – szepnął chłopak. – To oni. Cho-No-Ryoku-Sha.

- W końcu się pojawili – rzekłem, wyglądając przez okno. Coś... coś było na podwórku. To coś wyglądało jak... nie potrafiłem tego opisać. Jakby ktoś faktycznie rozdzierał świat wokół nas na pół. Na podwórku pojawiło się pęknięcie, ale nie w ziemi, a w powietrzu, okropna, przerażająca, purpurowa rana we wszechświecie, niczym czarna dziura. Sasuke sapnął, chyba miał takie samo skojarzenie, co ja.

- Co to? – spytał jednak, jakby chciał się upewnić, zerkając na mnie.

- To portal – odrzekł Nihat, a my na niego spojrzeliśmy, zdumieni. Sasuke odsłonił Rinnegana, aby przyjrzeć się lepiej portalowi na podwórku. – Moja ostatnia potyczka z nimi była nieudana właśnie przez to coś. Chłopaka, który tym włada, zrekrutowali niedawno... Oni się tu za chwilę pojawią... wyjdą z tego czegoś... z tego portalu.

Mintao natychmiast znalazł się przy moim boku.

- Co robimy? – zapytałem, nie chcąc samodzielnie podejmować decyzji. Chciałem najpierw poznać zdanie wszystkich obecnych, wiedziałem jednak, że najbezpieczniejszym wyjściem będzie ucieczka.

- Walczymy! – zawołała Lala, a Faraon i Nihat pokiwali głowami. Oksu skuliła się.

- Nie! – zaprzeczył Shinji. – Nie będziecie walczyć. Nihacie, schowaj wszystkich i wyjdźcie tyłem, nie powinno tu być tych z Cho-No-Ryoku-Sha. Ja z nimi porozmawiam, to po mnie przyszli.

- Nie możesz! – zawołał Sasuke, a Shinji zaśmiał się.

- Owszem, mogę. I zabrałbym ze sobą Junichiego, ale on... - Shinji zerknął na mojego synka, który został na krześle i bardziej był zainteresowany ciastkami niż wydarzeniami dziejącymi się dookoła. – Junichi jest chyba trochę za mały – dokończył w zamyśleniu. Sasuke prychnął.

- Masz tyle samo lat, dziecko!

- Błąd! – odparł chłopiec. – Może i moje ciało ma pięć lat, ale nie ja! Ja trzymam w garści przeszłość i przyszłość, ja mam pięć lat, ale jest tak, jakbym ich miał tysiące! Nie ma pan pojęcia, jak ciężko jest opanować moją moc! Nim mi się to udało, były dni, które przeżywałem raz po raz, w kółko i w kółko aż do szaleństwa, nim się zorientowałem, co robię! Nie mam pięciu lat! Nigdy ich nie miałem! – wykrzyknął, po czym spojrzał po nas wszystkich z czystą furią. Uspokoił się dopiero, gdy napotkał pomarańczowe oczy mojego młodszego syna, wpatrzone w niego uważnie. Złagodniał. – Zostańcie w domu. Ja ich odprawię.

Spojrzał na mamę, która przykucnęła i na chwilę go przytuliła, potem powiódł po nas wzrokiem, jakby chciał nam rozkazać, byśmy się nie wychylali i opuścił dom.

- Może odejdźcie od okien – zasugerowała Lala, siadając przy skulonej Oksu i obejmując ją ramieniem, ale Nihat pokręcił głową.

- Nie ma potrzeby. Jesteście pod moją tarczą, nie widzą was, nie słyszą, nie wyczują waszej chakry.

- Mei również mnie nie słyszy w tej chwili – rzucił Mintao. – Niepokoi się, że zerwaliśmy kontakt, ale wie, że to może być sprawka Nihata.

Zielonooki mężczyzna skłonił lekko głowę, a potem zerknął przez okno. Wszyscy powiedliśmy za jego spojrzeniem, dostrzegając, jak z wyrwy we wszechświecie wyłaniają się trzy postaci – Asuka i Takako, których rozpoznaliśmy od razu oraz jakiś na oko szesnastoletni chłopak o ładnej, pociągłej twarzy i krótkich, brązowych włosach, ubrany w zwykłe, czarne spodnie i zieloną koszulkę. Cała trójka stanęła na trawniku, a portal zamknął się, sądząc po minach Asuki i Takako, z niemałym zgrzytem.

- Nie widzą nas? – Sasuke zwrócił się do stojącego obok nas Nihata, jakby się chciał upewnić, a chłopak pokiwał głową. Mój przyjaciel odwrócił głowę, skupiając się na idącym ku trójce z Cho-No-Ryoku-Sha Shinjim. – Powinniśmy mimo wszystko tam iść. To tylko dziecko, nieważne, jak silne. To dziecko.

- Myli się pan! Mój syn sobie poradzi! – zawołała matka chłopca, niemniej zaniepokojona od nas, ale gotowa bronić zdania swojego syna. – Uciekajcie stąd, zabierzcie te dzieci. – Ruchem ręki wskazała niezainteresowanego wydarzeniami Junichiego oraz tulącą się do Lali Oksu.

- Pani syn... - zaczął Sasuke agresywnie, ale ona pokręciła głową, nie dając mu dojść do słowa.

- Nie znacie jego mocy! Nic nie jest w stanie go powstrzymać!

- Nie ma tak silnych ludzi! – zawołał Mintao, wtrącając się do rozmowy, która powoli zaczynała się już wymykać spod kontroli. – Po prostu nie ma! Rozumiem, że wierzy pani w syna, ale to po prostu niemożliwe, żeby był tak silny! To dziecko!

- O niczym nie wiesz, Mintao! – wykrzyknął Nihat, a mój syn zrobił krok ku niemu, patrząc chłopakowi w oczy jakby miał zamiar rzucić mu wyzwanie. Ta dwójka nie lubiła się i raczej nie było szans, by to się zmieniło. – Upierasz się tylko przy swoim zdaniu. Masz wgląd w ludzkie głowy, a sam jesteś słaby i ograniczony!

- Sam jesteś ograniczony, zamykając się w tych swoich puszkach! – wydarł się mój syn.

- Chłopcy! – zawołałem. – Kłótnie w niczym nie pomogą! Musimy ustalić...

- Powinniśmy tam iść! – wtrącił Sasuke.

- Mówię, że nie potrzeba, lepiej posłuchajcie mojego syna! Dla własnego dobra!

- Niech się pani zamknie i nie wtrąca! – krzyknął Sasuke.

- Nie ma potrzeby krzyczeć! – zawołałem wściekły. – Uspokójcie się natychmiast!

Oksu się rozszlochała. Złapałem za ramiona Sasuke i mojego starszego syna.

- Uspokójcie się, natychmiast! – nakazałem im w furii, wyglądając przez okno. Shinji stał naprzeciw Asuki i Takako i rozmawiał z nimi, zaś ten trzeci rozglądał się dookoła, zaciekawiony. Jego oczy prześliznęły się obojętnie po całym domu. Widziałem dokładnie jego minę. Nic nie przykuło jego uwagi, a mimo to wyciągnął ku budynkowi rękę, a na jego twarz wpełzł łagodny uśmiech. Cały budynek zatrząsł się w podstawach.

- Dom się wali! – wrzasnął nagle Mintao.

- Junichi! – krzyknąłem do synka, rzucając się ku niemu. Ziemia pod nami zawyła w proteście, gdy purpurowy portal zaczął się otwierać tuż pod naszymi stopami. Dzieciaki wrzasnęły, ja i Sasuke zdążyliśmy spojrzeć na siebie, automatycznie bez słów układając plan ratunkowy, lecz, ku naszemu zdumieniu, nikt z nas nie zaczął spadać. Ledwo to sobie uświadomiłem, ogarnęła nas błoga cisza, a wokół nas pojawiła się bańka z ciemnej energii Nihata. Staliśmy w jej środku.

Zerknąłem na zielonookiego, a on skinął mi głową. Trzymał szeroko rozstawione ramiona, a na jego czole pulsowała żyła.

- Niech nikt się nie rusza! – zawołał, gdy budynek zaczął walić nam się na głowę. Kawałki drewna i cegły uderzały w tarczę Nihata, odbijając się od niej i spadając w portal pod nami.

Patrzyliśmy bezradni, jak dom znika, jakby wsysany w czarną dziurę. Trzymając zachwyconego tym wszystkim Junichiego na rękach, zerknąłem na mamę Shinjiego, ale ku mojemu zdumieniu, była spokojna. Spoglądała w stronę syna, ponieważ ściana, która go wcześniej zasłaniała, runęła jako jedna z pierwszych.

- Widzą nas? – Sasuke zwrócił się do Nihata, głową wskazując Cho-No-Ryoku-Sha.

- Nie – odparł chłopak. – Ale ten od portalu... chyba nas wyczuł. Nie jestem pewien.

- Mintao? – zerknąłem na syna, ale on potrząsnął głową.

- Nie słyszę ich. Żadnego z ich trójki – powiedział, marszcząc lekko brwi.

- To coś pod nami... - zaczął nagle Faraon, a my zerknęliśmy na niego. – Patrzcie, chyba się zamyka.

- To jest ogromne, tatusiu – szepnął mi Junichi do ucha. – To się nie kończy! Sięga daleko, daleko! – zawołał na koniec, wskazując rączką na wschód. Zerknąłem w tamtym kierunku, a potem spojrzałem na synka.

- Musimy się pokazać, on atakuje moją tarczę. Próbuje ją rozerwać – wtrącił się Nihat, ucinając moje ewentualne pytania do syna.

- Będziemy walczyć! – oznajmił Sasuke. Dom zawalił się już całkowicie; portal wchłonął go wraz z fundamentami i zniknął. Staliśmy na tarczy Nihata, unosząc się tuż nad gołą ziemią o kształcie prostokąta. Znów zerknąłem na mamę Shinjiego. Kobieta nie wydawała się być poruszona, znów patrzyła na syna, który teraz zdawał się być ogarnięty czystą furią, jeśli tak można powiedzieć o pięciolatku. Krzyczał coś do chłopaka władającego... czym właściwie? Co to była za moc, otwieranie tego typu portali? Jak miałem to nazywać. Sasuke, kiedy otwierał swój portal, używał Rinnegana, ale to coś było... inne.

- Nihat, postaw nas na ziemi – odezwałem się. – Junichi, Lala, Oksu i Faraon wycofają się do tyłu i nie będą ingerować. Macie się tylko bronić, jasne? – zapytałem, a dzieciaki pokiwały głowami. – Nihat, mam nadzieję, że w twoim interesie leży walka z nimi.

- Walczę tylko dla siebie – odparł chłopak. – Nie będę słuchać twoich rozkazów, Naruto. Ale pomogę – rzekł chłopak, patrząc na trójkę Cho-No-Ryoku-Sha. Wszyscy chyba już zdawali się wiedzieć o naszej obecności, bo patrzyli w naszym kierunku. Chłopak, którego imienia nadal nie znałem, trzymał rękę wyciągniętą ku nam, marszcząc zabawnie lekko zadarty nos. Shinji stał w niedalekiej od nich odległości i wydawał się być wściekły.

Nihat opuścił dłonie, a my opadliśmy na ziemię. Jego tarcza pękła z dźwiękiem tłuczonego szkła i zniknęła, a nasza grupa spojrzała na Asukę i jej towarzyszy. Podałem Junichiego Lali, a ona i dzieciaki natychmiast się cofnęli. Ja, mój starszy syn, Sasuke i Nihat postąpiliśmy krok na przód, zasłaniając ich.

- No proszę, kogo my tu mamy! – zawołała Asuka na nasz widok, przekrzywiając lekko głowę. Jak zwykle wyglądała pięknie, długie brązowe włosy spięła z tyłu, ubrana była w cienką, półprzezroczystą białą bluzkę na krótki rękaw i brązowe spodnie. Ledwo się pokazaliśmy, od paska opinającego jej kształtne biodra oderwało się kilkanaście metalowych kulek, które zaczęły krążyć wokół niej jak jej satelity.

Obok niej stał Takako. Jego białe włosy okazały się być bardziej blond w porównaniu ze śnieżną bielą włosów małego albinosa. Ubrany był na czarno, jego kolczyki odbijały się w słońcu.

- Witaj, Asuko – przywitałem się uprzejmie, jednocześnie sięgając po moc Kuramy. Chwilę później otoczyła mnie jego jasna moc, a wszystkie dzieciaki z wyjątkiem moich synów spojrzały na mnie z zaskoczeniem.

- Wow, jesteś jak żarówka! – zawołał Faraon, a Junichi zachichotał. Przeniosłem spojrzenie na towarzyszy Asuki.

- Ty musisz być Takako – zwróciłem się do jasnowłosego, a potem spojrzałem na trzeciego członka ich drużyny. – A ty...?

- Na imię mam Arata – odparł chłopak, uśmiechając się do mnie, po czym lekko się skłonił. – Witaj, Nihacie – zwrócił się do chłopaka stojącego po mojej prawej. Zerknąłem na Nihata. Młodzieniec odkłonił się im.

- Arato, Asuko, Takako – odparł Nihat. – Miło was widzieć.

- Ciebie również – odparła Asuka.

- Rzygać mi się chce od tej uprzejmości! – zawołał Takako, a potem obrzucił spojrzeniem całą naszą grupę. – Widzę dziewczynę, która należy do mnie. Oksu...

Usłyszałem szloch za plecami. Ja i Mintao automatycznie przesunęliśmy się tak, by stanąć tuż przed Oksu i ją zasłonić.

- Zamknij się, Takako! – zawołał Mintao. – Po co tu przyszliście?!

- Och, nie jesteśmy tu przez was – powiedział jasnowłosy, po czym zerknął na Shinjiego. – Tak właściwie, nawet nie wiedzieliśmy, że się tu spotkamy. Przyszliśmy po Shinjiego.

- A ja powiedziałem, że nigdzie nie idę. Uważam, że powinniśmy zaprzestać tej dyskusji i się rozejść – wtrącił malec, patrząc po nas wszystkich nienaturalnie mądrymi oczkami. Na chwilę jego wzrok zatrzymał się na Junichim, po czym chłopiec spojrzał na Asukę. – Nie jesteś w stanie mnie zmusić, bym z wami poszedł. Z nimi też nie pójdę. Będę tu mieszkał do jedenastego roku życia i nic tego nie zmieni.

- Dajemy ci wybór – rzekł uprzejmie Arata, a potem odwrócił się przodem do nas. – Wy też macie wybór! – zawołał. – Nie jesteście sami, nie musicie wierzyć temu człowiekowi. – Wskazał mnie palcem. – Ani żadnym ludziom. Nie jesteście jednymi z nich. Chodźcie z nami!

- Co masz na myśli mówiąc, że nie jesteśmy ludźmi?! – warknął agresywnie Mintao. Arata uśmiechnął się do niego delikatnie, znów śmiesznie marszcząc zadarty nos.

- Nie ma potrzeby być agresywnym, Mintao. Czy my wyglądamy, jakbyśmy chcieli walczyć?

Sasuke zaczął się śmiać. Arata spojrzał na niego urażony i wyciągnął rękę. Nihat uczynił ten sam gest.

- Ostrzegam cię, Arata – rzekł, a i tak już napięta sytuacja stała się jeszcze trudniejsza do zniesienia. Zdawało się mi, jakby powietrze między nami gęstniało z każdą chwilą. Stojący pośrodku Shinji rzucał nerwowe spojrzenia to na nas, to na Cho-No-Ryoku-Sha. – Wykonaj tylko jeden ruch, a staniemy do walki.

- Bronisz tych dwóch śmiesznych ludzi? – zapytał ciemnowłosy, a potem obejrzał się na swoich towarzyszy. Takako wyglądał na znudzonego, Asuka mówiła coś cicho do Shinjiego, który potrząsał głową. Nie rozumiałem, co się dzieje. Przynajmniej nie do końca.

- Bronię ich, ponieważ wolę iść z nimi niż z wami – odrzekł Nihat.

- Mógłbyś być ich panem! Na to zasługujesz! – warknął Takako. – A pozwalasz, by traktowali cię jak śmiecia!

Takako zrobił krok do przodu i zaraz to samo uczynił mój syn. Zdawało się, że każda strona czeka na jakiś znaczący ruch przeciwników. Oni byli silni, ale nas było więcej.

- Mamy przewagę – ostrzegł go Mintao, zauważając to, o czym właśnie pomyślałem. Takako prychnął, ale nie uczynił niczego więcej. Obejrzał się na Asukę i stało się jasne, że to ona dowodzi. Mimo że informacje od Shimamury jasno dawały do zrozumienia, że to Takako jest dla Hikariego ważniejszy, to prawdopodobnie z powodu jego wybuchowego charakteru nie powierzono mu dowództwa. Asuka była mimo wszystko poważniejsza i bardziej stanowcza.

- Przewagę, Mintao? – zapytała siostra Mayi. – Jakąż to przewagę macie? Jest wśród was dwóch ludzi. – Zerknęła na mnie i Sasuke. – I dzieci. Ani my ani wy nie macie zamiaru ich poświęcać. Junichi jest zbyt...

- Zamknij się, Asuko! – zawołał Shinji. – Ani słowa o Junichim, albo to ze mną będziesz walczyć!

- Nie dojdziemy do ładu, jeśli będziesz tak uparty, mój drogi – zauważył usłużnie Arata. – Myślę, że możemy pozbyć się balastu, a potem rozstrzygnąć to miedzy sobą.

- Co masz na... - zaczęła Asuka, ale chłopak machnął ręką. Dzieciaki za moimi plecami wrzasnęły, a ja obróciłem się spanikowany, w sam raz by ujrzeć, jak spadają w portal, który otworzył się pod ich stopami.

- Junichi! – wydarłem się, rzucając w stronę synka, lecz ledwo jego imię opuściło moje usta, krzyczące dzieci zniknęły, a portal zamknął się. Padłem na kolana w miejscu, gdzie stały dzieciaki, ale gdy zorientowałem się, że nic tam nie ma, obróciłem się błyskawicznie. Sasuke miał wyjętą broń, w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stała trójka przeciwników, płonęła ściana czarnego ognia. Mintao trzymał w ramionach Shinjiego, a Nihat utrzymywał przed nami ochronną tarczę.

- Gdzie ich wysłałeś, Arata?! – wykrzyknął zielonooki, patrząc lekko w górę. Asuka, Arata i Takako stali na okrągłej wysepce, utworzonej z ziemi, która unosiła się w powietrzu. Otaczało ich kilka metalowych tarcz, kilka skalnych odłamków, huśtających się w powietrzu jakby były zawieszone na linkach oraz coś, co wyglądało jak dwie czarne dziury o purpurowych brzegach.

- Nie martwcie się, są bezpieczni – odparł chłopak. – Przecież mówiliśmy, że nie chcemy nikogo krzywdzić, zwłaszcza naszych.

- Gdzie oni są?! – wydarłem się, zrywając na nogi. Wszyscy na mnie spojrzeli, gdy powietrze zawibrowało od natężonej mocy. Kamyki wokół mnie zaczęły unosić się w powietrze. Mintao odstawił albinosa na ziemię, a chłopiec odbiegł kawałek na bok, przyglądając się nam uważnie.

- Są bezpieczni, człowieku – odparł Arata. – Więcej nie musisz wiedzieć.

Wrzasnąłem w furii i to było sygnałem. We czwórkę rzuciliśmy się do walki – ja i Sasuke ku Asuce, która zeskoczyła na ziemię na wprost nas. Nihat obił w lewo, gdzie momentalnie zaczęły wykwitać w powietrzu jego tarcze i czarno-purpurowe wiry Araty. Te moce niwelowały się nawzajem; pojawiały się w tych samych miejscach, wchłaniały wzajemnie i neutralizowały. Jednocześnie oni dwaj starli się w walce, dając popis taijutsu.

Na prawo ode mnie Mintao zaatakował Takako, używając Tasai na Nukite połączonego z Byakuganem. Białowłosy bronił się kamienną włócznią, a wokół niego i mojego syna wirowały odłamki skał. Mintao stworzył dwa klony, które go przed nimi osłaniały.

Skupiłem uwagę na Asuce. Wiązką mocy Kuramy, która zwykle przybierała kształt ręki, odepchnąłem mknącą ku nam, ostrą jak brzytwa tarczę dziewczyny. Ta odleciała kawałek, lecz zaraz zawróciła. Wszystkie krążące wokół dziewczyny metalowe kulki spłaszczyły się, tworząc cienkie jak papier, idealnie ostre, śmiertelnie niebezpieczne ostrza. W dłoni Asuki pojawiła się katana. Używając ramion chakry utworzyłem kilka Rasenganów, pomagając sobie nimi w rozbijaniu jej tarcz, by choć na chwilę je powstrzymać. Dotarcie do dziewczyny nie było łatwe, gdy broniła się w taki sposób. Kierowała latającą dookoła bronią myślami i oszczędnymi gestami.

Jej tarcze otoczyły mnie jak stado os, zaś dziewczyna skrzyżowała swe ostrze z Sasuke. Nie zwracałem na nich uwagi, zajęty rozbijaniem i odpychaniem od siebie nacierających na mnie ostrzy. Jak się okazało, nie można ich było wysadzić ani w żaden sposób zniszczyć, gdyż po utraceniu swej formy ponownie zlewały się w kulkę, by po chwili zamienić się w płaskie, latające w powietrzu ostrze. Mogłem je tylko odpychać od siebie jak natrętne owady, które zaraz powracały. Dodatkowo były naprawdę szybkie i wiele z nich przemykało przez moją obronę, zmuszając mnie do uskakiwania.

Ostrze Sasuke stopiło mu się w dłoniach, a potem zamieniło w kolejną okrągłą tarczę, która go zaatakowała. Sasuke musiał się bronić inaczej i to nie za pomocą broni, ponieważ po chwili sprzęt Sasuke wyrwał się z jego plecaka, a ja poczułem w tym samym momencie, jak wszelka metalowa broń, jaką mam przy sobie, ucieka z moich sakiewek. Chwilę później mnie i Sasuke zaatakowały również nasze własne kunai i shuriken. Sasuke palił je Amaterasu, niektóre posłał Rinneganem w inne miejsce.

Złożyłem dłonie w pieczęć.

- Kage Bunshin no Jutsu! – wykrzyknąłem i wokół nas pojawiła się dwudziestka moich klonów, lśniących złotą mocą Kuramy. Sasuke skinął mi głową.

Przystąpiliśmy do walki. Asuka nie biegała po ziemi, tylko unosiła się w powietrzu, stojąc na jednej ze swoich tarcz. Lawirowała zmyślnie między atakującym ją Sasuke i moimi klonami, odpierając nasze ataki.

Nagle ziemia pod nami zadrżała. Wyskoczyłem w górę, znów zerkając na Sasuke. Obaj stanęliśmy na gałęzi najbliższego drzewa, patrząc na szpikulce, które wyrosły z ziemi pod nami i zabiły wszystkie moje klony. Asuka stała na jednej ze swoich tarczy, patrząc na nas z uśmiechem, a wokół niej krążyła niemalże cała zbrojownia.

- Używa złóż z ziemi, widać chwilę to trwa, gdy wiąże ze sobą poszczególne składniki, ale przynosi efekty – powiedział Sasuke, wskazując szpikulce, które po chwili wniknęły w ziemię. Asuka wyciągnęła rękę i zamiast latających kunai, shuriken i tarcz, znów krążyło wokół niej kilkadziesiąt niewinnych, metalowych kulek różnej wielkości.

- To wszystko jest strasznie upierdliwe, nie można dosięgnąć jej ciała, gdy się trzeba cały czas opędzać od wszystkiego, co człowieka atakuje – powiedziałem zirytowany Sasuke.

Zerknąłem na Nihata, który pojedynkował się z Aratą. Obaj wydawali się być całkowicie zaangażowani w walkę między sobą, ich moce wybuchały wokół nich jak rozkwitające w przyspieszonym tempie kwiaty. Nihat używał swoich sierpów, zaś Arata bronił się przed nimi czarnym mieczem, utworzonym z nieznanego mi tworzywa. Niedaleko tej pary walczył mój starszy syn. Takako zdawał się jednak mieć nad nim przewagę, w każdym razie Mintao nie używał już Tasai na Nukite, opierał się raczej na taijutsu i kilku klonach. Zerknąłem na Sasuke.

- Musimy pozbyć się Asuki, a potem pomóc Nihatowi i zmusić Aratę do sprowadzenia tu Junichiego i reszty – powiedziałem, jednocześnie posyłając do mojego syna myśl, jaki mam plan. Zauważyłem, że Mintao natychmiast zaczął realizować moją prośbę, odciągając od pola walki swojego przeciwnika. Zerknąłem jeszcze na Shinjiego, na szczęście chłopiec stał w miarę daleko, a to, co wokół niego połyskiwało, wyglądało jak jedna z tarcz Nihata. – Otoczysz ją Amaterasu, a ja użyję Rasen Shurikena. To ją zmiecie z powierzchni ziemi.

- A Nihat? – zapytał Sasuke. Zerknąłem na chłopaka.

- On się obroni. Dalej, nie mamy czasu.

Zeskoczyliśmy na ziemię, na wprost Asuki, która do tej pory stała grzecznie, obserwując wydarzenia dookoła. Jej pyszałkowatość nie podobała mi się, zachowywała się tak, jakby nic nie mogło jej zagrozić, a już w żadnym wypadku my.

- Chcecie dalej walczyć?! – zawołała do mnie i Sasuke, opierając jedną z rąk na biodrze. Przekrzywiła głowę. – Nie mam powodu, by trzymać was przy życiu. Nie prowokujcie mnie.

- Nie wgrasz z nami, Asuko – odpowiedziałem. – Może i twoje tarcze są szybkie i uniemożliwiają dostanie się do ciebie, ale Amaterasu Sasuke z łatwością je spala!

Asuka zaśmiała się.

- Nie bądźcie tacy pewni siebie – odparła. – Zwłaszcza, że już jesteście martwi! Z każdym oddechem zbliżacie się do śmierci!

- Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał Sasuke, a jego palce zaskrzyły się na niebiesko. Podejrzewałem, że chce odwrócić jej uwagę od tego, co naprawdę planujemy zrobić. Zacząłem kumulować chakrę, by utworzyć Rasen Shurikena. Asuka zaśmiała się.

- Tylko tyle, że w powietrzu unoszą się drobinki metalu, które rozproszyłam na początku walki i które wdychacie z każdą chwilą. Przykro mi, ale macie ich w organizmie wystarczająco dużo, że mogę was zabić.

- Co?! – wykrzyknąłem. Chciałem coś zrobić, ale nagle spostrzegłem, że nie mogę się ruszyć. Jedno zerknięcie utwierdziło mnie w przekonaniu, że Sasuke również jest unieruchomiony. Asuka zeskoczyła na ziemię i podeszła do mnie.

- Było się w to nie mieszać, Lordzie Hokage – powiedziała. – Zabiorę z Konohy moją siostrę, twoje dzieci i wszystkich psychotroników, których znaleźliście. Wasze jutsu są bezradne wobec nas, ponieważ mają ograniczenia. A my ograniczeń nie posiadamy, jesteśmy bogami, a wy jesteście robactwem, które trzeba wytępić. Bez was świat będzie o wiele lepszym miejscem.

- Mylisz się. To, co robicie, jest złe, Asuko! Uważasz, że masz prawo decydować o życiu i śmierci? Nie jesteś wyjątkowa, jesteś chora!

Uśmiechnęła się lekko.

- Chora jest twoja wioska. Chory jest ten kraj. A my jesteśmy lekarstwem na tę chorobę. Bez ciebie ten świat będzie tylko lepszy. Bez Kage, bez Ukrytych Wiosek, bez ludzi... Żegnaj, Naruto Uzumaki.

Wyciągnęła rękę w moim kierunku i zatrzymała otwartą dłoń kilka centymetrów przed moją klatką piersiową. Poczułem rwący ból w całym świecie, jakby coś płynęło przez moje żyły, kumulując się gdzieś w piersi. Sasuke krzyczał, próbując się wyrwać z więzów, które go przytrzymywały, ale skoro nasze żyły wypełniały drobinki metalu, to Asuka miała nad nami całkowitą kontrolę. Gdzieś z boku wrzeszczał mój syn. Dostrzegłem, że jakiś wybuch posłał Takako w powietrze, a spanikowany Mintao rzucił się w moją stronę. Z drugiej strony Nihat próbował powstrzymać Aratę, który otworzył gigantyczny portal, wchłaniający powoli całą okolicę. Drzewa pękały z trzaskiem i ginęły w przerażającej, wirującej, czarno-purpurowej paszczy. Kurama usiłował coś zrobić, ale ja nie mogłem ruszać własnym ciałem...

A potem moja pierś wybuchła, a ja straciłem oddech. Ból był przerażający, gdyby nie siła, jaka mnie przytrzymywała, upadłbym na ziemię, a tak tylko przestałem czuć, że mam ciało. Gdy zerknąłem w dół ujrzałem, że coś wyrosło z mojej piersi, rozrywając ją. Coś metalowego przebiło mnie na wylot, a krew lała się ze mnie strugami. Oszołomiony, cierpiący w agonii ostatkiem niknących sił spojrzałem na dziewczynę przede mną. Uśmiechała się.

- Tak, umierasz, Lordzie Hokage – szepnęła. W tym samym momencie coś szarpnęło mną i poczułem, jak opadam w dół, jak spadam w głęboką czerń, jakby ktoś zepchnął mnie z dużej wysokości.

Tak wyraźnie, jak słowa Asuki, usłyszałem dziecięcy krzyk, a potem trzy klaśnięcia w dłonie tuż obok mnie...

*

Szło nam się tego dnia całkiem przyjemnie. Jak zwykle niosłem synka na barana, bo gdy już się wybiegał, nie chciało mu się iść. Mały siedział na moich ramionach, wymachiwał rączkami i cały czas wszystkich zaczepiał.

Wkrótce po wyruszeniu znaleźliśmy się w bardzo przyjemnej okolicy. Otaczały nas hektary pól, na których posadzono słoneczniki. Okolica była przepiękna, wąska, polna droga, wokół kwitnące, żółte kwiaty, ciągnące się aż po horyzont, który dostrzegaliśmy dzięki falowanemu ukształtowaniu powierzchni. Niebo było błękitne, słychać było brzęczenie licznych pszczół i śpiew ptaków. Dzieciakom strasznie się to podobało, nawet Sasuke przestał się krzywić. Było po prostu pięknie.

Po niemalże godzinie wędrówki tą urocza okolicą trafiliśmy na skrzyżowanie dwóch polnych ścieżek. Zatrzymaliśmy się, a ja zacząłem grzebać w plecaku, aby wyciągnąć mapę, jednak nim udało mi się ją odnaleźć, Junichi pociągnął mnie za włosy.

- Tatusiu – wymruczał, a ja podniosłem na niego oczy. Przez chwilę miałem silne uczucie deja vu.

- Tak? – zapytałem.

- Jestem głodny – jęknął synek, a ja zaśmiałem się.

- Zaraz coś zjemy, najpierw tata znajdzie drogę – odparłem, w końcu wyciągając mapę. Otworzyłem ją, przebiegając wzrokiem po zaznaczonych szlakach. – Powinniśmy skręcić w prawo. Wszyscy się zgadzają? – zwróciłem się do reszty grupy. Dzieciaki pokiwały głowami. Nihat wzruszył ramionami. Sasuke westchnął zmęczony, jakby chciał powiedzieć, że jak się zgubimy, to mnie zamorduje. Zaśmiałem się i skręciliśmy w prawo.

*

Junichi Uzumaki obserwował uważnie całą grupę, która odbiła w ścieżkę prowadzącą na trakt do Konohy, a potem odetchnął z ulgą. Stał schowany wśród wysokich słoneczników, przykryty tarczą, która uniemożliwiała wykrycie go nawet przez młodszego siebie, siedzącego w tej chwili na ramionach ojca. Na jego twarz wpełzł uśmiech, gdy ujrzał nastoletniego Mintao, oraz ojca, młodszego o te kilka lat. Ledwo mrugnął, obok niego pojawił się jego najlepszy przyjaciel, Shinji.

- Załatwiłeś? – zapytał Junichi, marszcząc lekko nos. Przyjaciel skinął głową, ziewając, a potem przeciągnął się, jakby zdrętwiały mu mięśnie.

- Jasne. Cho-No-Ryoku-Sha też tu nie trafią – powiedział. – Już ci mówiłem, nic dwa razy się nie zdarza tak samo. Nie może się stać, skoro przesunęliśmy ścieżki czasu. Nawet nie musiałeś tego sprawdzać, oni i tak poszliby inną drogą – powiedział, łapiąc Junichiego za nadgarstek i wyciągając go spomiędzy słoneczników na zalaną słońcem drużkę. Młody Uzumaki uwielbiał czystą, aczkolwiek poplątaną i rozgałęziającą się na wszystkie strony moc przyjaciela. Nie znał innego psychotronika, posiadającego tak skomplikowaną umiejętność, jak Shinji.

- Wiesz, jak mi dziś powiedziałeś, że musimy się cofnąć w czasie, bo inaczej zabiją mi ojca, to się chciałem upewnić, że misja się uda – powiedział zgryźliwie Junichi, ale nie uwolnił swej ręki z uścisku Shinjiego. Najlepiej było pochłaniać energię innych poprzez dotyk. Junichi uwielbiał dotykać innych ludzi. Fascynowała go energia każdego człowieka.

- Oj, oj, bo to raz próbowali? – zaśmiał się Shinji.

- Bardzo zabawne – zauważył Junichi. – Czemu my musieliśmy ingerować, a nie twoje młodsze ja?

- Bo kazałem dzieciakowi nie ingerować – odparł swobodnie Shinji. – Wracamy?

- Tak, myślę, że skoro Nowa Generacja nie spotka Cho-No-Ryoku-Sha, to nic się nie stanie i możemy wracać do naszego czasu.

- Kiedyś zginę za te ingerencje – powiedział Shinji, a Junichi pokręcił głową z rozbawieniem i położył dłonie na ramionach uśmiechniętego przyjaciela.

- Będziemy się żarliwie modlić.

- Bardzo zabawne. – Shinji sparodiował wcześniejszą wypowiedź przyjaciela, uśmiechnął się i kilka razy klasnął w dłonie.


46 komentarzy:

  1. Ale ja mam wyczucie! Wlaczylam komputer doklandi e minute po dodaniu tego rozdzialu!

    I zostalam tak przytloczona, jego geniuszem, ze nawet nie wiem co mam pisac. Jeszcze kilka takich rozdzialow to bedziesz sie dokladac do moich okularow, bo watpie, zeby moje oczy lubily nachylanie sie nad samym monitorem.
    Wiesz, chcialabym kiedys wejsc do twojej glowy i skorzystac z twojej wyobrazni. Zawsze, kiedy wydaje mi sie, ze juz nie dasz rady mnie zaskoczyc jestem z hukiem sprowadzana na ziemie. Shinji jest tego najlepszym przykladem. I niesamowite bylo przejscie tej dynamicznej akcji na wlasnie takie de ja vu. Nihat powoli zyskuje sobie miejsce w mojej czolowce "ulubionych postaci Ayanami", jest cudowny. A to, ze sie kloci z Mintao tylko mu dodaje uroku.
    Na wspomnienie zasluguje tekst o "sasukowatosci" Nihata, ktora objawia sie wygladaniem jak postac z horroru i Shan Uchiha martwiacy sie o Sharone.

    Wiesz co, sprowadz mi takiego Shinjiego, zeby mnie przeniosl w czasie do momentu, kiedy bedzie juz nastepny rozdzial. Bo mi mozg wysiadzie od zastanawiania sie jak to sie wszystko dalej potoczy.

    Pozrawiam i blagam, blagam, blagam, napisz kolejny rozdzial przed pierwszym wrzesnia.

    ps. Baaaardzo przepraszam za brak polskich znakow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, w tej mojej głowie to nic ciekawego nie ma xD
      mam nadzieję, że uda mi się napisać nowy rozdział w miarę szybko, nie mam jeszcze nawet słowa, ale wiem dokładnie, co ma w nim być, więc powinnam to szybko spisać xD

      Usuń
  2. Duży plus za Shana i Mei na początku rozdziału! A długość postu mnie usatysfakcjonowała :D
    Chłopiec, który jest czasem wprowadził trochę zamętu, ale tylko w pozytywnym sensie! Stwierdzam, że bohaterowie już wracają do Konohy! A jakby tak zeswatać zaraz po powrocie Mei i Nahata? Byłoby cudnie ^ ^ Coś czuję, iż Lala będzie mieć monitoring 24/7 w postaci młodego Uchihy, ale to tylko domysły- pewnie i tak nas zaskoczysz!
    Dodaj jeszcze rozdział przed końcem wakacji- takie idealne uhonorowanie upalnego lata :) Błagam! :D
    Pozdrawiam serdecznie! : D
    Dynka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym portalem to zupełnie jakw Bleach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak? nie wiedziałam, nie oglądam Bleach'a

      Usuń
    2. Nawet "wygląda" identycznie jak w Bleachu

      Usuń
    3. widać nie tylko ja wyobrażam sobie wyrwę we wszechświecie jak oczarno-purpurową dziurę xD

      Usuń
  4. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Niechcący usunęłam prawie cały komentarz a już byłam przy końcu! Zaraz sobie walnę w łeb! Cholera, no trudno piszę na nowo.
    Rozdział przeczytałam wczoraj, wybacz po prostu tak strasznie nie chciało mi się pisać komentarza! Gdyby to jeszcze miało być tylko "super rozdział, czekam na kolejny" to bym wykrzesała z siebie odrobinę energii, ale nie ma tak łatwo! Znowu mam masę pytań i uwag którymi chcę się podzielić więc możesz przygotować się na kolejne wypracowanie ;)
    Cieszę się że dodałaś fragment z Konohy, tak się za nimi stęskniłam! Biedny Shikamaru, z takim Hokage jak Shan to można dostać nerwicy! Biedny Mintao, obgadują go przy nim xD tekst o przestawieniu teczki świetny! To tak do niego pasuje! Dobrze że Sharona lepiej się już czuje,, no właśnie zaciekawiło mnie dlaczego Shan i Sharona nie są psychotronikami? Rodziców mają silnych, jedno z kekke genkai, więc dlaczego nie? I była Maya!!! Mało co prawda o niej było, ale zawsze, ciekawe jak chcą aktywować to kekke genkai, a właśnie tylko jeden kolor? Czy może od razu wszystkie? Może zrobisz z niej geniusza który opanuje wszystkie kolory ;D
    Fajnie że Ekipa już wraca do Konohy i dobrze że trochę się już poznali, szkoda że Nihat się nie dołączył do dyskusji, chciałabym już się dowiedzieć jakie będą relacje między nimi wszystkimi. Haha, no i jeszcze teks z sasukowatością, jak o tym myślę to się śmieję! Po prostu rewelacja xD
    Shinji jest po prostu genialny! Dzięki niemu rozdział stał się niesamowicie interesujący! Strasznie go polubiłam, dlatego chciałam się spytać czy wystąpi jeszcze w tym opowiadaniu? Powiedział że będzie mieszkał z mamą aż będzie miał 11 lat, więc czy opowiadanie będzie trwało aż do tego czasu? Mam nadzieję że tak, albo jeszcze dłużej! Chciałabym zobaczyć jego i Junichiego już starszych i ogólnie ich historię jak się zaprzyjaźnili. Fajnie że wprowadziłaś z nimi krótki fragment, ale mam nadzieję, że teraz nie będzie czegoś takiego że za każdym razem jak coś będzie szło źle to oni ingerują, wolałabym żeby działania bohaterów nie wynikały z ingerencji w przeszłość.
    Nowy psychotronik, Arata jest niesamowity, szkoda że ledwo co go zwerbowali a już powtarza ich sekciarskie teksty o bogach i robactwie, czy wszyscy członkowie tej organizacji są walnięci? No i teraz co do samej walki: Przegraliiiiiiiiiiiiiii, dlaczego, mieli nie być słabsi, uch no ja rozumiem moc bez ograniczeń ale żeby się najsilniejsi shinobi dali zabić paru nastolatkom? Przecież Naruto to nie jest pierwszy lepszy napotkany jounin! Wyglądało też że Nihat zaczynał przegrywać, ja nie chcę żeby oni byli słabsi,, podejrzewam że na ich treningach wszystko się zmieni itd, ale mogliby już mieć przynajmniej tyle mocy żeby nie dać się zabić! No kurcze -.- Dobrze że ingerowali z przyszłości, w ogóle bardzo fajny zwrot akcji :) to tylko znaczy albo przynajmniej daje nadzieję że w przyszłości już jest wszystko ok :D Spodobały mi się też charaktery Junichiego i Shinjiego z przyszłości. A no właśnie mały Shinji coś wspomniał że nie można go nazwać najsilniejszym psychotronikiem bo Junichi i Nihat, Junichi to wiem, ale skoro Nihat jest tarczą to jak może być potężniejsza od władania czasem? Skoro tak to czemu przegrywał? Chciałabym się dowiedzieć coś więcej o jego mocy.
    Czekam z niecierpliwością na następną notkę i jak w komentarzach powyżej proszę żebyś dodała nową jeszcze przed końcem sierpnia. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha! doskonała analiza jak zawsze xD
      jak zwykle masz wiele konkretnych pytań, a ja mam na nie wszystkie konkretne odpowiedzi, których oczywiście nie udzielę xD

      tak, przegrali, ale tylko dlatego, że... no właśnie, oni czegoś nie wiedzą. czegoś nie rozumieją. i dopiero kiedy na to wpadną, będą w stanie dać sobie radę z Cho-No-Ryoku-Sha. bo, niestety, ci z CNRS to wiedzą i dlatego zdają się być silniejsi, nawet jeśli ich moce tego nie sugerują. ale spokojnie, naszych czeka trening xD

      z Nihatem też jest jeden mały myk, później się wyjaśni xD póki co radzę śledzić jego postępowanie xD to bardzo skomplikowana postać i... no obawiam się, że co do niego Shinji się nie mylił. on jest przerażająco silny, nie na darmo mówił jak go poznali, że potrafi uśmiercać ruchem ręki.

      Shinji... to barwna postać. i byłoby wspaniale, gdyby mógł tak sobie nią szastać na prawo i lewo, prawda? ale jego rozmowa z Junichim miała drugie dno, które się wyjaśni w Pałacu Możliwości. i wtedy zobaczysz, że te ich ingerencje nie są takie proste. w końcu on sam powiedział do Naruto, że przyniesie Konosze trochę kłopotów ^^
      pozdrawiam!

      Usuń
    2. No weź, nie odpowiesz na ani jedno!?!?!?!?!?! Niesprawiedliwe -.- To ja dodaję jeszcze jedno pytanie: Czy pojawi się więcej psychotroników? Tzn po stronie Naruto bo chyba to jeszcze nie wszyscy z Cho-No-Ryoku-Sha?
      No ja chcę się o nim więcej dowiedzieć! O mocy, o przeszłości, jak dogada się z innymi, z kim lepiej z kim gorzej, no i oczywiście jakie będą jego relacje z Mei? Następny plus, że jak otoczy ich swoją tarczą to Mintao nie będzie mógł słyszeć o czym rozmawiają ani co robią, a nie jak z tym chłopakiem z misji (Sotą chyba) że nawet pocałować jej nie mógł żeby Mintao nie wiedział xD
      Co do Shinjiego no pewnie że byłoby wspaniale! Proszę, proszę napisz to opowiadanie, zakładam że tam i tak pojawi się jako ktoś z przyszłości, bo chyba to ni będzie opowiadanie o dwudziestoparoletnim Shanie? Chociaż w sumie nie byłoby tak źle, tzn zależy ile konkretnie. Chciałabym też zobaczyć historię o rówieśnikach Junichiego i Shinjiego, z kim jeszcze będą się przyjaźnić itd, taka Nowa Generacja za 12 lat ;D
      A no i mam pytanie do one-shota z Shanem, będzie się łączył obecnym opowiadaniem? Opowie coś więcej o jego przyszłości? No po prostu o czym będzie? xD Nie, wyjątkowo nie proszę o zdradzenie co się zdarzy, po prostu tak ogólnie, czy na jakiejś misji czy w Konosze, będzie się dział w tym samym czasie co opowiadanie? Wcześniej, szybciej? Takie ogólne rzeczy :D Proszę, zdradź chociaż troszkę ;)

      Usuń
    3. cóż, co do Pałacu... będzie o Shanie, ale to nie znaczy, że tylko o nim. będzie tak jak teraz, Naruto też będzie głównym narratorem i w ogóle, ale wydarzenia będą się kręcić wokół Shana, bo... cóż, to trzeba będzie przeczytać. a Shinji pojawił się w tym opo, ponieważ, no cóż, wszystko co stanie się w Pałacu, stanie się przez niego ^^ (ta jego wypowiedź na końcu nie jest przypadkowa, te słowa są bardzo sensowne, ale tylko ja znam kontekst xD)
      gdyby nie Shinji, właściwie Pałac Możliwości mógłby nie istnieć xD

      poza tym zastanawiam się, czy ta druga część Pałacu, ta, która miała być o Naruto, jeszcze ma sens. może jako jakiś seguel wszystkich opowiadań, a Pałac w całości mógłby być o Shanie, i tak będzie długi, bo, hm, wiele się zdarzy xD

      co do one-shota, to będzie trochę przed wydarzeniami z Pałacu. dokładnie jeszcze nie wiem, ile lat będą mieć bohaterowie w trzeciej części, wciąż się zastanawiam nad tym. one-shot będzie się łączył z tym opowiadaniem. z jego końcem, tak właściwie, ale nie zdradzi niczego, czego się nie domyślicie sami xD

      Usuń
    4. No to mam nadzieję że oprócz gigantycznej dawki Shana będzie też dużo o Shinjim, Junichim i reszcie, teraz są dziećmi więc nie ma o nich aż tyle, a jestem ciekawa na kogo to wyrośnie xD Czyli to Shinji stworzy ten Pałac? To może będą tam różne warianty przyszłości Shana? To by było :D A i tak po za tym każda część ma sens, jeśli to oznacz ciąg dalszy opowiadania ;D a tak swoją drogą to poproszę o sequel! Miałam ci to nawet zaproponować, tylko nie wiem czy w takiej formie jaką chciałaś. Niektórzy lubią sami domyślać się końca historii, bo mają różne możliwości. Ja po prostu nie cierpię gdy się zostawia opowiadanie niedokończone, ale spokojnie, nie o tym chciałam, wierzę że nie zrobisz wszystkim takiego zawodu ;D ja chciałam pójść dalej i zapytać czy dałoby się zrobić też jakiś krótki sequel gdy wszyscy są już dorośli i mają własne dzieci, choćby malutkie, tylko żeby było wiadomo co tam u nich, kto z kim i ogólnie, taki radosny motyw końcowy ;D chociaż może to za bardzo przesłodzone? ja po prostu bym chciała żeby historia nie miała końca, pewnie jeśli to napiszesz będę cię błagała o opowiadanie o dzieciach reszty xD
      Czyli one-shot jest już po Nowej Generacji? Skoro jest tam coś czego już się domyśliliśmy to może Mei i Nihat ;P tak żebyśmy się już nie mogli doczekać ich spotkania?
      Ups znowu się rozpisałam, no co poradzę, że mi się to tak podoba, jak mi się zaczyna nudzić to się wycinam i myślę co może się zdarzyć dalej w opowiadaniu :D Pozdrawiam :D

      Usuń
    5. jej, aż tak daleka przyszłość? wnuki Naruto? cóż, nie składam żadnych obietnic, póki co nawet nie wiem, co będzie z Pałacem ^^
      kurde, mam nadzieję, że po studiach będę miała czas i zapał do pisania xD

      jeśli kiedykolwiek napisałabym sequel, byłby zupełnie różny od wszystkich wcześniejszych części. nie wiem, czy by się podobało to, co wymyśliłam, poza tym Pałac i bez tej części o Naruto będzie długi, choć chyba nie aż tak jak NG ^^ w końcu NG to główny motyw całości xD

      Usuń
    6. No pewnie (mówiłam że ja lubię planować wszystko baaaaaardzo daleko w przyszłość?), skoro jest takim oddanym ojcem to pomyśl jaki z niego będzie fajny dziadzuś xD nie mówię że mają już być dorosłe, maluszki też fajne ;) Maya i Mintao ze swoim maleństwem, Mei i Nihat, no i Shan, ja tam go paruje z Oksu ale to nie ode mnie zależy... Ogólnie jak się wszystkim życie urodziło, psychotronikom też, wszyyyyyyyyyystkim ;D
      O! jak to zupełnie inny? E tam co z tego że będzie długi skoro może być dłuższy? xD wyjdzie jak zaczniesz pisać, nie zakładaj już teraz że zrezygnujesz, proszę :)
      O to niech NG trwa jak najdłużej, ja ją uwielbiam :D
      A właśnie, przeczytałam w którymś komentarzu że one-shot o Shanie ma być shounen-ai. JAK TO SHOUNEN-AI?!?!?!?!?!!?!??! Ale chyba nie z Shanem, przecież on uwielbia dziewczyny!!!! To to mam nadzieję się nie łączy w ogóle z głównym opowiadaniem? (tak na marginesie nie powiedziałaś czy pojawi się tam para której wszyscy z utęsknieniem wyczekujemy)

      Usuń
    7. i nie powiem, czy ta para się pojawi? jaka w ogóle para, czy ja kiedyś powiedziałam, że taka para będzie? xD

      tak, shounen-ai, tak, z Shanem, tak, będzie się łączyć z opowiadaniem. ale spokojnie, nic się gorszącego nie wydarzy ani nic nie przeszkodzi fabule, nie ma o co się martwić xD
      to zresztą tylko taki mały eksperyment mój własny xD

      Usuń
    8. No weź, uszanuj zdanie czytelnika ;D
      Nie przeszkodzi fabule? Tzn tylko one-shot będzie shounen-ai ale opowiadanie nie pójdzie w tym kierunku? Wybacz moją upierdliwość, po prostu nie jestem fanką gatunku. Ale i tak nie mogę się doczekać, gdyż wychodzi na to że trochę nam zdradzisz co się stanie ;D

      Usuń
    9. oczywiście, że to opowiadanie nie pójdzie w tym kierunku! a Shan się w żadnym facecie nie zakocha, bez obaw! shoty, które będę pisała (mam nadzieję, że będzie ich więcej niż jeden) będą powiązane z opowiadaniem, ale nie będą w żaden sposób wpływać na główne opowiadanie xD

      zobaczysz, co wymyśliłam xD powiem tylko: będzie chodziło w tym one-shocie o misję, którą Shan dostanie do wykonania.

      Usuń
    10. Ufffffffffffffffffffff, no to mnie bardzo uspokoiłaś i nawet mam już teorię co do one-shota, kiedy można się go spodziewać?
      A tak z innej beczki :Super!!! Nowa ankieta! Ale ja nie mam pojęcia na kogo zagłosować, ja ich wszystkich(prawie) lubię! No i co zrobić ;( A Ty na kogo byś zagłosowała(nie wpłynie to na moje zdanie, jestem po prostu ciekawa) masz kogoś ulubionego? Jeśli się nie mylę to Casha bardzo lubiłaś, a tu nagle go zabito, to mnie dziwi, może wcale nie umarł? Skoro tak jakby nie istniał to tak go uśmiercili? Haha, chyba za bardzo się rozpędzam xD

      Usuń
    11. ciężko mi powiedzieć xD osobiście głosowałabym na Gruszkę (to mój idol xD), ale tu go nie ma xD
      to by było trochę niesprawiedliwe, gdybym miała ulubieńców xD

      kiedy dodam shota, jeszcze nie wiem. niedługo w każdym razie xD

      Usuń
  5. Łał, rozdział był fantastyczny i warto było na niego czekać miesiąc. Sama nie wiem co napisać, tak mnie zaskoczyłaś obfitością i treścią tego rozdziału. Jest jedna rzecz, która mnie przeraża, a mianowicie, ja wiem, że to zabrzmi dziwnie i nienormalnie (ale już taka jestem :D) ale kiedy układałam sobie w głowie moją własną wersję tej historii pojawiali się w niej psychotronicy właśnie z takimi mocami jak mają Shinji i Arata. Mam nadzieję, że nie pomyślisz sobie, że zmyślam, bo na prawdę tak było. Dzięki moim dziwnym umiejętnościom czuję jakby twoja historia była jeszcze bardziej mi bliższa.
    Fajnie, że umieściłaś Mei i Shana :) no, no kto by przypuszczał, że komuś uda się ujrzeć twarz Kakashiego XD Jestem ciekawa co takiego chciał przetestować Shan, już się nie mogę doczekać, aż się dowiem co on takiego nowego znowu wymyślił. A Asuka niech się trzyma od niego z daleka z tymi swoimi wstrętnymi, brudnymi łapskami.
    A co tam słychać u Mai? jestem ciekawa jak idzie jej nauka nad Kekei-genkai. Nie mogę się doczekać, aż po długiej rozłące wreszcie spotka się z Minato (lubię ich, chociaż czasem mnie wkurzają, i to oboje!!!)
    Pomysł, żeby umieścić doroślejszego Junichiego i Shinjiego był genialny. Nie wiem dziewczyno skąd masz takie świetne pomysły, ale cóż są ludzie zdolni i zdolniejsi :). Jednak coś mi nie daje spokoju, jeśli Shinji mówił, że czas nie jest linią prostą, to jak to jest możliwe, że przeniósł się w czasie, żeby uratować Naruto? tzn. czy Naruto faktycznie wtedy umarł i Junichi stracił ojca i po tych kilku latach cofnął się, żeby go uratować? a może wtedy poszli w prawo i dopiero w następnym rozgałęzieniu przeszłości poszli w lewo i nic nikomu się nie stało? w każdym bądź razie czy stało się tak czy tak Junichi i Shinji poważnie naruszyli czasoprzestrzeń i czy ich przyszłość nie powinna się zmienić tj. czy faktycznie są w przyszłości z której pochodzą przyjaciółmi albo czy przeszli ze sobą już tak dużo? wiem, że mój wywód jest długi i skomplikowany ale po prostu musiałam to zrobić XD. Jeśli możesz to wytłumacz mi to albo w dalszej części opowiadania zamieść jakąś wzmiankę o tym, proszę. A i konkurs na najlepszy tekst Naruto tego rozdziału wygrywa : "Sasukowatość" :D uśmiałam się!!!!!!!!!!!! No na dzisiaj to tyle, pozdrawiam i życzę weny!!! Rima

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do tego czasu, to myślę, że nie ma nieprawidłowych odpowiedzi, bo Shinji może z czasem robić co chce. tamto, co się stało, to, jak Naruto zginął, się wydarzyło, nie było nieprawdą, ale Shinji nie tylko cofa czas, ale i go kasuje. może nie tylko go cofać i zmieniać, ale także dowolnie usuwać bądź dodawać. to póki co brzmi skomplikowanie, ale czeka nas cała trzecia część (miejmy nadzieję, że napiszę "Pałac Możliwości"!) na wyjaśnianie tych wszystkich zawiłości związanych z czasem, bo to będzie jeden z głównych wątków. właściwie, gdyby nie Shinji, to nie byłoby trzeciej części, mimo że ta część ma być głównie o Shanie xD
      ta ich rozmowa, starszego Junichiego i Shinjiego, nie była bezsensowna, żadne słowo, jak to u mnie bywa, nie padło przez przypadek. tylko że kontekst wyjaśni się dopiero w trzeciej części, w Pałacu Możliwości xD
      och, będzie się działo xD pozdrawiam!

      Usuń
  6. Dzięki za odpowiedź! Będzie trzecia seria? cudownie! Już się bałam, że, gdy dobiegnie końca "Nowa Generacja" to będzie koniec wszystkiego. Szczerze powiedziawszy zastanawiałam się ostatnio jak zamierzasz rozwinąć wątek przepowiedni o Shanie w tym i tak już zawiłym opowiadaniu. Fajnie, że trzecia część będzie też o Junichim i Shinjim, uwielbiam tą dwójkę(właściwie to wszystkich bohaterów lubię. ale tę 3 szczególnie). Zatem pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział i dołożyć się do prośby, aby ukazał się on jeszcze w tym miesiącu. Pozdrawiam, Rima

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będzie, będzie xD o trzeciej serii pisałam w "Wywiadzie z autorką" który jest w menu xD

      Usuń
  7. No to teraz napiszę komentarz, ostatnio nie pisałam, bo musiałam się zemścić za wysłanie deszczu w przeciwną mi stronę xD i nie podzielenie się ze mną spoilerami xD
    No to tak rozdział boski! Ale ty inaczej nie umiesz pisać xD i taki długi ten rozdział, ale podoba mi się to, że piszesz z głową, w sensie że każde zdanie ma znaczenie i w ogóle na żadnym wątku nie idzie się nudzić! :)
    O tak, Mei i Shan dziwne, że zamiast rozrabiać się nudzą, ale też pewnie im jest nudno, skoro trzy osoby, które mają do nich o to największe wąty, wyruszyły poza konohę xD Shan i jego sarkastyczne "ja by płakał ze trzy dni" mnie rozwaliły xD on się nie musi starać by być śmieszny, fajny i w ogóle ;D
    Czułam, że Naru i reszta cofną się w czasie ;D jednak nie myślałam, że będą kroczyć inną drogą xD Fajnie to wykombinowałaś ;D w ogóle cały zwrot akcji był genialny ;D Rozumiem, że ta druga seria będzie trwać jeszcze 6 lat xD to dobrz, będę miała co robić xD Sinji ma fajną moc, też bym chciała xD tak się odmłodzić do miana nastolatki xD a co do Nihata to mnie bardzo intrygują jego skrzypce ;D w przeciwieństwie do Naru chętnie bym posłuchała jak gra xD (kurna, mroczny gość z skrzypcami, zazdroszczę Mei, która z nim ma być xD) wracając do skrzypców, on chyba nie tylko tworzy tarcze, ale i ma jakieś moce muzyki pewnie xD nie wiem, ale oby miał, to tak seksownie brzmi xD no i jest odporny na urok Lali xD coś czuję, że Shan będzie wspólnie z Mintao nienawidził Nihata xD może go wciągnie do robienia mu głupich żartów? Zrób tak, proszę, proszę, proszę!
    Dobra no to ja z niecierpliwością czekam na następny rozdział i ten One Shot, którym już się jaram xD
    Życzę weny i pozdrawiam cieplutko ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przypominam, że będzie to one-shot shounen ai! xD
      pisałam Ci, że w sprawie deszczu, to Ty się zwracaj do swojej organizacji, a nie do mnie xD
      trzymaj się!

      Usuń
    2. ostatnio patrzę lepiej na ten gatunek xD (ponoć "Naruto" miał być shounen ai XD) więc na bank przeczytam ;D
      Phi! Nie lubimy się xD a mogłaś mi Faraona przysłać, by rozpętał burzę xD

      Usuń
    3. to jakaś podpucha, żebym Wam oddała mojego psychotronika? nie ze mną te numery! xD

      Usuń
    4. Nie ufasz własnemu czytelnikowi? XD
      Nic mu nie będzie xD mam dużo słodyczy XD

      Usuń
  8. O rzesz!!!! normalnie, chyba jeszcze chwilę zajmie mi dojście do siebie po przeczytaniu tego rozdziału. ten był chyba najlepszy ze wszystkich, które przeczytałam u ciebie. a szczególnie ta końcówka *.*
    Ale dobrze od początku. po prostu już uwielbiam Shiniego. jest taki słodki xd tak jak Junichi. i te jego zdolności. może chciałby cofnąć dla mnie trochę czas? nie chce już kończyć wakacji! xd
    przeraziłam się gdy Askua powiedziała o tym metalu. myślałam, że Uzumaki naprawdę umrze! a tu proszę taka niespodzianka. uratowały go dzieciaki z przeszłości. i do tego był to Junichi. kurcze nadal ma ciary po tym co przeczytałam.

    chce już kolejny rozdział. zlituj się nade mną xd
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu, już dawno żaden Twój rozdział nie podobał mi się tak bardzo! Ta akcja... ja byłam wciśnięta w krzesło, nie mogłam oderwać oczu od monitora, no... WOW! Aż ciężko mi cokolwiek innego pisać/myśleć jak "Boże, jakie to było zajebiste. Jaką ta dziewczyna ma wyobraźnię. Ja chcę przeczytać kiedyś jej książkę!". Normalnie akcja tego rozdziału nadaje się na bestseller jak nic! Boże...

    Dobra, już trochę ochłonęłam xd I chociaż w mojej głowie nadal jest trylion pytań i słów podziwu dla Ciebie, to postaram się sklecić jakiś sensowny komentarz :)

    Shan i Mei... Na początku rozdziału strasznie ucieszyłam się z ich pojawienia, to było takie urocze rozpoczęcie ^^ Wcinają ramen, nudzą się... ale w sumie zaskoczył mnie fakt, że ujrzeli twarz Kakashiego :O No proszę, a jednak złamali zakaz zbliżania się i w końcu wykonali swoją misję! I ten płot Konohamaru - ja rozumiem, że do psot trzeba mieć natchnienie, ale mogliby już zmienić mu graffity, pewnie się chłopak już znudziła tamtą kratką! Ach, aż wspomnienia z pierwszej serii wracają! Ale, ale! Shan chciał coś przetestować, więc coś przewiduję, że jak ekipa wróci do wioski, to trochę czasu poświęcisz na zapoznanie nas z jego nową techniką, co? ;>

    No tak, ale jak ja się rozmarzyłam na tym opisie słoneczników i wgl sielankowym wystroju wsi, to jak czytałam go po raz drugi, to myślałam, że oczy mi z orbit wyjdą xd Ten Shinji jest niesamowity. Juz jak tylko ich przywitał, to wprowadził taki zamęt, że ja nie wiedziałam wgl o co chodzi xd Nagle z Junichim się znają, zaczyna opowiadać o wszystkim i o niczym, próbuje coś wyjaśnić, a nie wyjaśnia nic xd No ja byłam tak ogłupiała, że tylko banana na buzi miałam i znaki zapytania w oczach xd A potem zaczęło się dziać! Walka, dzieciaki wciągnięte w portal, Naruto przegrywa, metal rozsadza mu klatkę piersiową... i nagle znowu sielanka. Naprawdę, ten rozdział zrobił mi taki kisiel z mózgu, że masakra xd Bo nie mam zielonego pojęcia, czego ja mogę się jeszcze po Tobie spodziewać? Chyba wszystkiego, tylko nie tego, że kiedyś mnie nie zaskoczysz ;p

    No i końcówka - Junichi i Shinji z przyszłości, fajnie, jeszcze większy mindfuck niż wcześniej xd Ale muszę przyznać, ze fajni z nich przyjaciele! ^^ Jeju, ja już się nie mogę doczekać "Pałacu Możliwości"! Więc pisz szybko i nie waż mi się przerywać po "Nowej Generacji" tego opowiadania!

    Ach, no i sasukowatość - haha xd mi też Nihat się bardzo z Sasuke kojarzy i to od początku jak się pojawił xd

    A więc rozdział najgenialniejszy ze wszystkich, naprawdę niesamowity i jak na mój gust nadal za krótki! Z utęsknieniem wyczekuję następnego i moje o-s z Shanem, ha! Jak miło widzieć, że moje wspomnienia o nim na jak-dzien-i-noc nie poszły na marne! <3

    Pozdrawiam i WENY! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny rozdział.
    Fajnie wymyśliłaś z tą zmianą przeszłości, żeby Naruto nadal żył.
    Ale trochę mnie denerwuję, że Naruto i Sasuke w tej serii są tacy słabi.
    Mają po 40 lat, a nie dałaś im żadnych nowych technik, jakby nadal mieli po 16 lat.
    Najpierw Mintao, podczas pogoni za mayą, mógłby pokonać Naruto w parę sekund, a teraz Sasuke i Naruto najsilniejsi Shinobi na świecie, zostali
    z łatwością pokonani przez Asukę.

    Ja rozumiem, że jest nowa generacja ludzi "psychotroników", ale bez przesady.
    Żeby jeden psychotronik (i to wcale nie najsilniejszy) Mógł pokonać dwóch
    najlepszych Shinobi na świecie w tak łatwy sposób, nawet się nie męcząc.

    Oczywiście twoje opowiadanie jest bardzo dobre, z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, ale strasznie mnie razi w oczy jak zrandomiłaś
    dwóch najlepszych Shinobi. Oni są po prostu bezradni przeciwko psychotroniką.

    Chyba, że od początku twoim założeniem jest to, że ostateczna walka będzie się
    toczyć pomiędzy psychotronikami? A shinobi mają być tylko dodatkiem.
    Jak tak to sorry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, mogłabym powiedzieć, jak będzie wyglądała ostateczna walka, ale to za wiele by zdradzało, więc na ostateczną walkę trzeba będzie poczekać do końca opowiadania.
      Takako jednak mówił w opowiadaniu coś takiego, że jutsu to już przeżytek i jest bezużyteczne w walce z psychotronikami. kurde, nie mogę powiedzieć, czemu, no! xD trzeba czekać na rozwój opowiadania, jak pozdradzam tajemnice, to nie będzie niespodzianki i przyjemności z czytania xD

      i, hm, mam świadomość, że jestem trochę beznadziejna w opisywaniu walk ^^

      Usuń
    2. Aha, czyli Jutsu za dużo nie pomaga przeciwko psychotroniką.
      Gdzieś mi umknęła ta wypowiedź Takako :-)
      Mam nadzieję, że Shinobi poznają ich słabe punkty, i jednak Naruto odegra jakąś znaczącą rolę w ostatecznej walce :P

      Pozdrawiam i życzę weny :))))

      Usuń
    3. oczywiście, że odegra. to nie tak, że oni są najsłabsi xD
      ech, powinnam swoje opowiadania publikować od razu całe, ha ha, żeby wszystko było wiadome xD niestety, leci odcinkami i trzeba czekać, bo wiele wątków wyjaśni się dopiero na sam koniec opowiadania, w ostatnich rozdziałach xD

      Usuń
  11. Jeśli chodzi o to, że słabo Ci wychodzą opisy walki, to mi to nie przeszkadza.
    Wolę jak jest dobra fabuła, a nie tylko sama walka.
    Po prostu mam wrażenie jakby Naruto i Sasuke przez te 20 lat nic nie trenowali.
    Nie dałaś im żadnych nowych umiejętności, nad czym bardzo ubolewam.
    Sasuke już dawno powinien opanować takie Susanoo jakie ma Madara, a
    Naruto bardziej rozwinąć techiniki Futon i nauczyć się jakiś jutsu z klanu Uzumaki.

    Po umiejętnościach psychotroników widzę, że do wymyślania fajnych technik masz talent, Więc powinnaś również trochę pomyśleć nad Sasuke i Naruto, w końcu mają po 40 lat.

    Zrobisz jak uważasz, ale powinnaś się nad tym zastanowić.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno zacząłem czytać twojego bloga.
    Chciałbym pogratulować ci wspaniałych pomysłów, dużej ilości zaskakujących momentów w akcji, a przede wszystkim starannego dopracowania charakterów postaci,
    bo to jest u Ciebie na najwyższym poziomie :)

    Fabuła też wciąga, nadal nie mam pewności, o co organizacji psychotroników chodzi. Podejrzewam, że Shan jest im potrzebny jako partner dla... Asuki? W sumie to dziecko tak silnego psychotronika i Uchihy było by kimś nie do pokonania...

    Co do przepowiedni o Shanie mam taką swoją teorię, że jeżeli ma być on końcem swojego klanu, to tylko dlatego, że jego potomkowie będą po prostu psychotronikami silniejszymi od Uchihów... Nie wyobrażam sobie jego jako złą osobę...

    Tak jak w wypadku osoby wyżej mam kilka drobnych uwag.
    Pierwsza jest oczywiście taka, że jeżeli teraz Sasuke ma już tyle lat, a w końcu nie jest kimś głupim,
    to już powinien mieć takie same zdolności jak Madara.
    Jeżeli nie byłby w stanie przebudzić Rinnegana,
    mógłby go zdobyć w inny sposób, w końcu oczy Madary (poprawniej Izuny) są znane na całym świecie - były u Nagato, potem jedno ukradł mu pośmiertnie Obito...

    W każdym razie wydaje mi się, że gdyby Sasuke miał Rinnegana, mógłby łatwo pokonać Asukę i większość psychotroników. W końcu Rinnegan daje wiele możliwości, w tym panowanie nad grawitacją, pogodą, zdolność przyzwania każdego zwierzęcia, pochłaniania cudzej chakry... Tak właściwie z Rinneganem Sasuke byłby silniejszy od każdego psychotronika, być może poza Shinjim, który panuje nad czasem, więc w moim mniemaniu jest nie do pokonania...

    Druga sprawa, która też mnie dziwi, to to, że dzieci Naruto (w połowie Uzumakiego, nie wykazującego w mandze ani jednej zdolności powiązanej ze swoim klanem) i Hinaty (nie za silnej członkini klanu Hyuuga, młodsza siostra potrafi ja położyć na ziemi) są psychotronikami,
    a dzieci Sasuke (słowa Kyubiego : Oczy o takiej sile, a czakra bardziej złowroga niż moja. Nie zabijaj... Naruto. Bo będziesz tego żałował do końca życia.) i Sakury (która zgodnie ze słowami Kakashiego potrafi kontrolować chakrę lepiej niż sam Uchiha, ma do tego wrodzony talent do genjutsu (ponoć)) nie są psychotronikami. Trochę podejrzane, bo sądzę, że Shalona i Shan powinni też być wyżej niż ninja w ewolucji.
    Powinni mieć ogromny talent do genjutsu, niesamowicie silną chakrę, a do tego kontrolować ją na tak wysokim poziomie, że ich techniki wymagały by minimalnej ilości energi, a do tego w wielu przypadkach nie musieli by wykonywać pieczęci (skoro dobrze wyszkoleni ninja używają jednej ręki do pieczęci, to oni powinni być od nich lepsi)... i mamy kolejnych psychotroników.

    Oczywiście opowiadanie było w planach dawno temu, więc wybaczę, że Sasuke nie ma Rinnegana, a jego dzieci nie są psychotronikami. Prawdopodobnie kiedy zaczynałaś wymyślać, co w tym opowiadaniu zostanie zawarte, jeszcze nie było wiadomo, że Madara ma Rinnegana i że Oczy Samsary są wyższym poziomem Sharingana...

    Życzę dużo weny i... Nadal mam nadzieję, że ten "ogień niemożliwy do istnienia" (cytuję z głowy, być może coś pokręciłem) nie będzie zwykłym amaterasu, ale czymś o wiele lepszym... Psychotronicy w końcu poznają swoje zdolności, nie maja ich wszystkich na raz... Więc liczę na to, że w Shanie po prostu jest to uśpione i kiedyś będzie psychotronikiem...

    A jak nie, to i tak będę to czytał, szczególnie, że w wywiadzie z autorką jest napisane, że trzecie seria ma być o Shanie, a to moja ulubiona postać, obok Mei, Lali i Junichego. O Mintao mam podobne zdanie co Shan.

    Pozdrawiam :)

    PS.Chciałem jeszcze pogratulować pięknego szablonu, idealnie pasującego do bloga. Własnej roboty, czy na zamówienie? Pytam, bo jak własnej, to może kiedyś znalazłabyś czas by zrobić szablon, na którym znajduje się też shan, Mei i Mintao... albo każdy z psychotroników i najważniejsze postacie z Konohy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, szablon nie jest mojego autorstwa, właściwie, wykonany został niedawno przez Shayen z szabloniarni krytyczna-biel xD

      cóż, to prawda, że kiedy zaczynałam pisanie opowiadania, to jeszcze nic nie było wiadomo dokładnie w żadnej z wymienionych spraw. i jak już puściłam koło w ruch, to trochę ciężko mi dostosować to, co na bieżąco pojawia się w mandze z moim blogiem xD tym bardziej że wszystkie ostatnie wydarzenia z mangi wiele powiedziały, a ja większość "ważnych" scen napisałam już dawno i trudno je pozmieniać, by nie zmienić koncepcji.

      mam też średnie zdolności w wymyślaniu tych wszystkich walk i technik itp. xD ale wiem, że Naruto i Sasuke nie mogą wciąż wypadać tak blado, dlatego postaram się, by najbliższej okazji pokazać, że jednak nie zostali w tyle xD

      dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  13. Genialne! Już myślałam, że na końcu Junichi znowu powie, że chce iść w tamtą stronę xD Bardzo podobają mi się wątki z Konohy, Mei i Shan sprawiają, że nie mogę powstrzymać śmiechu xD
    Czekam na kontynuację i pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałbym zapytać, kiedy mniej-więcej pojawi się kolejny rozdział u Ciebie na blogu?
    Ostatnio dzień w dzień sprawdzam i doczekać się nie mogę...

    Nic nie poradzę na to, że świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwilowo jestem bardzo zajęta pracą, następny tydzień mam cały zawalony. kiedy trochę mi się uspokoi i będę miała więcej czasu, rozdział się pojawi xD mam już połowę, ale nie mam kiedy skończyć xD
      pozdrawiam!

      Usuń
  15. ohhh po tygodniu udało mi się wszystko przeczytać! Czuję się wielka :D Naprawdę Twoja historia mnie tak wciągnęła, że dziennie musiałam czytać!
    Strasznie polubiłam Shana! Jest genialny i nie chce mi się wierzyć, że to o nim mówiła przepowiednia... To jakoś mi do niego nie pasuje, chociaż zaintrygowała mnie rozmowa Asuki z... Hikaru? (pr idealnie dopracowane w pzepraszam jak pomyliłam imię, ale jakoś nie skupiłam na nim uwagi.) Coraz bardziej jestem ciekawa rozwoju akcji i oczywiście rozwiązania. Ile będzie jeszcze rozdziałów?
    Boże, stwierdziłam, że to moje ulubione opowiadanie Naruto. Jest dopracowane w każdym calu, cudowni bohaterowie, wartka akcja i wciągająca historia. Czekam na kolejny rozdział.
    Jeeej, ten rozdział był genialny ♥.♥ Zakochałam się w nim i chcę jeszcze więcej. Mam nadzieję, że na dniach pojawi się nowy rozdział?
    I czy mogłabyś dodać ramkę obserwowani? To bardzo by ułatwiło mi zaglądanie na bloga...

    Pozdrawiam i przesyłam całusy, Darkness Dawn.

    OdpowiedzUsuń
  16. czy w tym tygodniu można sie spodziewać nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, jak to będzie, jestem bardzo, bardzo zajęta, nie mam w tej chwili czasu na pisanie na żaden z blogów, na jakiekolwiek pisanie, przepraszam...

      Usuń
  17. Hej,
    bardzo rozwalił mnie tekst o sasuwatosci...gdyby wtedy wyszli nie było bybtej walki... ach czyli widać, że kiedyś Shinjego i z Juinchim będą przyjaciółmi... zmienił teraz czas... Shan nudzący się to wielkie niebezpieczeństwo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  18. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, bardzo rozwalił mnie tekst o Sasuwatości... ech gdyby wtedy wyszli nie było by tej całej walki...  Juinchi zmienił teraz czas... Shan nudzący się to wielkie niebezpieczeństwo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  19. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, rozłiżył mnie ten tekst o sasuwatości... ale gdyby wtedy wyszli nie było by tej walki... Shinji i Juinchi będą kiedyś przyjaciółmi... zmienił teraz czas... Shan nudzący się to niebezpieczeństwo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń