Ayanami przełknęła ślinę, patrząc na
trzy osoby, siedzące naprzeciw niej. Czuła się dziwnie. W swojej niezbyt
długiej karierze dziennikarskiej przeprowadziła wiele wywiadów, ale zawsze to
ona była po tej drugiej stronie dyktafonu. Teraz siedziała jak na szpilkach,
nie wiedząc, o co będzie pytana.
Pomieszczenie było małe, zwykły
salon, dwa fotele i kanapa wokół stolika na kawę, kilka szafek z książkami
dookoła. Na stoliku stały cztery filiżanki parującej, czarnej kawy i talerzyk z
ciastkami. Przyjemna sceneria i to ona ją wymyśliła. Była z siebie dumna.
Spojrzała na trójkę dziennikarzy.
Mei miała na sobie zwykłe dżinsy i białą bluzkę z kołnierzykiem, rozpiętą przy
szyi. Rozglądała się ciekawie po pomieszczeniu, marszcząc jasne brwi. Ayanami
chyba nie trafiła w jej gust, ale co tam.
Obok Mei siedział Shan, nonszalancki
mimo niechlujnie narzuconego stroju. Czarne spodnie, biała koszulka z napisem
KRĄŻĄ POGŁOSKI, ŻE JESTEM BOSKI, narzucona na nią czarna, rozpięta koszula i
łańcuszek z nieśmiertelnikiem na szyi. Przełknęła ślinę, wodząc wzrokiem po
idealnych rysach klanu Uchiha, czarnych jak noc włosach, spiętych w kucyk,
doskonale wykrojonych ustach, migdałowych oczach. Gdy złapała jego spojrzenie,
szybko zerknęła na Mintao. Sama sobie była winna, takim go w końcu stworzyła.
Siedzący po drugiej stronie Shana
blondyn przeglądał notatki. On również spiął włosy w kucyk, ayanami miała
słabość do facetów z długimi włosami. Białe oczy Mintao śledziły tekst z
kartek, które trzymał, chłopak jak zwykle prezentował się nienagannie, spodnie
od garnituru, biała koszula. Ubrany był bardziej jak na egzamin niż cokolwiek
innego.
Mei odchrząknęła.
- Mamy czytelnika, zaczynamy? –
zapytała, patrząc po wszystkich. We trójkę skinęli głowami.
- Nie denerwuj się – odezwał
się Mintao do ayanami, a ta skinęła głową. – Nie będziemy natrętni.
- Mów za siebie – dorzucił
Shan, zacierając ręce. Wyszczerzył się dziko, ale ayanami starała się na niego
nie patrzeć.
- To może ja zacznę –
powiedziała Mei, uśmiechając się delikatnie. Ayanami wiedziała, że jej uśmiech
też niczego dobrego nie oznacza, więc od razu zaczęła się stresować. Czemu się
na to zgodziła, i czemu to nie ona zadawała pytania? Kto tu w końcu był
autorem, do jasnej cholery? – Mnie interesują sprawy prywatne, brat popyta o bloga
– poinformowała ją blondynka. Ayanami znów tylko pokiwała głową. Nie, nie była
milczkiem, broń Boże. Tylko, kurde, czemu ten Uchiha musiał się tak na nią
gapić?! – Może na początek dwa pytania? Jak masz na imię i czemu wybrałaś nick ayanami? Wiem, że niektórzy pytali o to
na GG.
- Ayanami ma na imię Magda –
odpowiedziała, a potem skrzywiła się. Po cholerę mówiła o sobie w trzeciej
osobie?! – Bardzo lubię swoje imię, ale nienawidzę, gdy się je zdrabnia.
Wszyscy moi znajomi wiedzą, że to mnie wkurza. Gdy komuś wymknie się „Madzia”,
zaraz mnie przeprasza. Co do niku ayanami,
to mniej więcej w okresie, gdy zakładałam bloga, dostałam w prezencie od
koleżanki tomik mangi Neon Genesis
Evangelion. Jedna z bohaterek tej mangi nazywa się Ayanami Rei. Od niej mój
nick, bardzo lubię Rei. Sentyment do tej mangi widać nie tylko po nicku.
Siostra Mayi dostała imię Asuka po jednej z bohaterek Evangeliona, na blogu pojawi się także imiennik głównego bohatera
owej mangi, a także imienniczka Rei, ale to w dalszej kolejności…
- Opowiedz o powstaniu bloga –
poprosiła Mei, mrugając jednym okiem. Ayanami wzięła głęboki oddech. Shan
przywłaszczył sobie talerzyk z ciastkami, jedząc jedno po drugim.
- Mało kto wie, że blog w ogóle
by nie istniał, gdyby nie moja młodsza siostra – powiedziała ayanami,
uśmiechając się lekko. – Miałam wtedy bloga, na którym spisywałam swoje
przemyślenia. Było to w trzeciej klasie liceum. Nie prowadziłam go długo,
ponieważ siostra zaproponowała, by zamiast przemyśleń, zacząć publikować
opowiadania. Znalazła na dysku pierwsze rozdziały tego opowiadania, a było ich
już kilkanaście, przeczytała, podobały jej się i to za jej namową usunęłam
istniejące na blogu wpisy, zmieniłam jego adres i dodałam pierwszy rozdział ayanami-opowiadanek. Siostra zaś zajęła
się grafiką. I tak się to zaczęło i trwa do dzisiaj. W kwietniu tego roku blog
będzie miał już cztery lata.
- Cztery lata to długo –
zauważyła Mei. – Czy fabuła opowiadania jest wymyślana na bieżąco, czy została
wymyślona już dawno?
- Wkraczasz na mój teren –
zauważył Mintao. Mei warknęła na niego, niezadowolona, że jej się wcina.
- Przechodzę płynnie z tematu
na temat – odparła jego siostra, po czym znów uśmiechnęła się do ayanami. Ta
niepewnie oddała uśmiech.
- Fabuła została wymyślona
jeszcze przed powstaniem bloga – odparła autorka. – I jest raczej niezmienna.
Wszystkie pary, główne wątki, większość bohaterów, ich imiona, moce, pasje…
Właściwie, zmieniają się tylko drobne detale, pogoda, czasem miejsca walk czy
coś takiego… Szczerze, fabuła jest bardzo, bardzo, bardziej niż bardzo
starannie przemyślana i zaplanowana. Jak moi czytelnicy wiedzą, nic nie dzieje
się bez przyczyny. Są takie wątki w Hiroetsu,
które znajdą swoje wyjaśnienie dopiero pod koniec Nowej Generacji. Tego nie widać, a ja bardzo bym chciała zobaczyć
miny czytelników, kiedy wszystko sobie skojarzą i pomyślą „no faktycznie!”.
- Opowiadanie zostało wymyślone
w trzech częściach? – spytał Mintao, gromiąc siostrę spojrzeniem, bo ta już
otwierała usta. Mei zagryzła dolną wargę.
- Tak, trzy części, Hiroetsu, Nowa Generacja i Pałac
Możliwości. Czy Pałac
kiedykolwiek zostanie napisany, nie potrafię obiecać. Kishimoto nieco popsuł mi
moje plany.
Shan nagle drgnął i wlepił w nią
oczy.
- C-co?! – wykrzyknął. – Hej,
nie możesz!
- Przykro mi – odparła.
- Nie, nie, nie! Nie zgadzam
się, ayanami, weź, musisz napisać trzecią część! No sorry, ale… no weź… błagam
cię!
Autorka pokręciła głową.
- Shan, przecież nie mówię, że
nie napiszę. Mówię „nie wiem” – powiedziała.
- Sharingan!
Ayanami zmrużyła oczy.
- A chcesz, żeby coś ci się
stało? Nie wiem, mały wypadek w następnym rozdziale? – spytała, oglądając swoje
paznokcie. Chłopak przyglądał jej się chwilę, a potem sarknął, odwracając od
niej głowę.
- Wredna, ruda małpa –
wymamrotał sobie pod nosem, splatając ręce na piersi. Mei zgromiła Shana
wzrokiem, a potem odchrząknęła niepewnie i obróciła głowę ku autorce.
- Wracając do tematu rozmowy,
jaka jest ayanami?
- Aspołeczna – odparła autorka
po dłuższym zastanowieniu. – Stanowczo aspołeczna, choć mam przyjaciółkę – na
użytek rozmowy nazwijmy ją Przyjaciółką A – która stara się mnie socjalizować.
Przyjaciółce A zdarza się często przedstawiać mnie swoim znajomym, dodając na
koniec, że tylko taką mam minę, ale tak naprawdę jestem sympatyczna. Lub, że
tylko tak groźnie wyglądam, a jestem nawet miła. Reakcje ludzi na jej teksty są
bardzo zabawne. Moja Przyjaciółka A jest osobą bardzo towarzyską i to aż
dziwne, że jest w stanie ze mną wytrzymać. Często opowiada mi o naszych
znajomych (zwyczajnie plotkuje), a ja przeważnie nie wiem, o kim mowa. Na roku
mamy sto pięćdziesiąt osób, a ja nie znam imion większości z nich. Gdy ktoś z
tej grupy na korytarzu mówi mi cześć, to mu nie odpowiadam, bo myślę, że to nie
do mnie. Ludzie myślą, że jestem niesympatyczna, a ja po prostu za znajomego
zaczynam uważać kogoś, kogo a) imię znam i pamiętam jego twarz, b) rozmawiałam
z tym kimś kilka razy, c) zrobił na mnie dobre wrażenie. Ja jestem mistrzem
złego wrażenia. Pierwsza myśl większości ludzi na mój temat, to słowa „dziwna
jakaś”. Tak miała moja druga przyjaciółka, nazwijmy ją Przyjaciółką K. Dwa lata
temu mieszkałyśmy razem, teraz mieszkamy dwadzieścia minut drogi od siebie.
Dopiero po prawie roku znajomości przyznała, że gdy trafiła do mojego pokoju w
akademiku, pierwszą jej myślą było, żeby się jak najszybciej ode mnie
wyprowadzić.
- Ale mimo wszystko jestem
również przyjacielska. Jeśli kogoś lubię, jestem oddaną i wierną przyjaciółką,
na dobre i na złe. Dzięki temu mam silne grono cudownych przyjaciół. Jest ich
niewielu, ale mogę na nich liczyć, a oni wiedzą, że mogą liczyć na mnie,
cokolwiek by się nie stało. Nowopoznanym osobom mogłabym się wydać
introwertyczką, ale jest odwrotnie. Jestem też optymistką, i to graniczącą z
szaleństwem. Dużo mówię. Bardzo dużo mówię, ale nie do wszystkich. Moja trzecia
przyjaciółka, Przyjaciółka P, jest obecnie za granicą. Gdy wraca co jakiś czas i
rozmawiamy, zawsze się śmieje z tego, że się odzwyczaiła od mojej gadaniny, bo
jestem niczym karabin maszynowy. Moje poczucie humoru to poczucie humoru Shana
– powiedziała, uśmiechając się, a Shan wyszczerzył zęby i odgarnął do tyłu
niesforny kosmyk włosów – więc nie każdy jest w stanie to znieść. W ogóle,
bardzo dużo się śmieję. Przyjaciółka P doradziła mi, bym po prostu powiedziała,
że jestem pozytywnie zwariowana z ironicznym poczuciem humoru. Nie umiem
pocieszać, ale w każdej sytuacji mogę poprawić nastrój i rozśmieszyć. Im
bardziej kogoś lubię, tym bardziej lubię ścierać się z nim słownie. Dlatego
często ludzie postronni myślą, że jestem wredna dla swoich koleżanek. Zdaję
sobie także sprawę z tego, że jestem zarozumiała, ale staram się z tym walczyć.
Moje zadufanie w sobie z całą pewnością słychać w tej gadce i zapewne czasem
przebrzmiewa na blogu. Na szczęście wśród znajomych zauważyć to są w stanie
tylko osoby, które są moimi przyjaciółmi.
- Czy twoje postaci wzorowane
są na osobach, które znasz? – zapytał Mintao. – Na twoich znajomych?
- Absolutnie nie – odparła
ayanami. – To żadna zabawa, przekalkować czyjś charakter. A kreowanie bohaterów
to jest właśnie to, co lubię najbardziej. Bardzo się staram, by moje postaci
były jak żywe.
- A twoje cechy charakteru?
Wspomniałaś, że Shan ma takie samo poczucie humoru jak ty – pytał dalej Mintao.
- Cóż, myślę, że każda z moich
postaci ma w sobie cząstkę mnie samej. Mei, ty chyba najbardziej ze wszystkich
postaci odziedziczyłaś moje podejście do życia i sposób bycia. W dzieciństwie
byłam typową chłopczycą, grałam z kolegami z podwórka w piłkę, podchody,
wspinałam się na drzewa. Shan, stanowczo mój dowcip. Mintao, na ogół moje
opanowanie, tyle że ty jesteś opanowany przez większość czasu, a ja tylko wśród
mało znajomych osób. Maya moją nieśmiałość wobec obcych. Ale i tak każde z was
jest niepowtarzalne, bo to tylko pojedyncze cechy, a wy to prawdziwe, mocne i
wyraźne charaktery.
- Gdybyś miała opisać jeden
dzień z życia ayanami – zasugerowała Mei. Autorka uśmiechnęła się, sięgnęła po
filiżankę kawy i upiła małego łyka. Potem odstawiła ją i znów wzięła głęboki
oddech. Jednak wciąż się stresowała tym całym wywiadem. Jej czytelnicy pewnie
pomyślą, że naprawdę jest dziwna.
- Moje dni są normalne –
powiedziała, wzruszając ramionami. – Na przykład dziś. Wstałam rano, nie jedząc
nic i nie pijąc uszykowałam się w dwadzieścia minut i pobiegłam na uczelnię.
Jestem śpiochem i cenna jest dla mnie każda minuta snu. Tak więc na porannych
zajęciach byłam głodna. Przy wpisywaniu się na listę przed drzwiami
zapomniałam, że czasem powinnam ugryźć się w język. Powiedziałam grupie, żeby
się rozstąpili, ponieważ dotarłam, a w ogóle, to co oni tu robią i żeby sobie
poszli, bo mi przeszkadzają. Przyjaciółki parsknęły śmiechem, reszta, no cóż…
hmm… Powinnam stanowczo ugryźć się w język, ale byłam głodna, więc mam
usprawiedliwienie. Potem wróciłam do akademika i zjadłam śniadanie. Wypiłam
kawę, kawa jest bardzo ważna. Czarna. Mocna. Trochę cukru. Pisałam. Dla
czytelników. Znów pognałam na zajęcia. A potem do akademika. Obiad. I do końca
dnia znajomi. Cudowne sąsiadki i współlokatorki. Miałyśmy w pokoju musical. Za
każdym razem, gdy robiłyśmy coś „ważnego” musiałyśmy o tym zaśpiewać. To i tak
lepsze niż dni, gdy ustaliłyśmy, że mamy w pokoju narratora. Ciężko jest
pamiętać o tym, by do każdej swojej wypowiedzi dodawać narrację. Wolę śpiewać.
Moja piosenka o wyjściu do kibla bardzo się współlokatorkom podobała. Często
też wieczory kończą się wyjściem gdzieś. Mam mocną głowę, poza tym po alkoholu
zawsze mam wenę. Zresztą, codziennie mam przynajmniej kilka minut natchnienia.
Moje dni wypełnia to, co lubię i ludzie, których lubię. Nie jestem nikim
wyjątkowym i nie mam oszałamiających przygód – no, chyba że w mojej głowie, bo
tam cały czas coś się dzieje.
- Jeśli już jesteśmy przy
twojej głowie – zauważył Mintao – to powiedz, skąd pomysł na twoje opowiadania
i skąd czerpiesz natchnienie?
- Pomysł? Nie wiem. Ciężko jest
powiedzieć, skąd konkretnie. W liceum zaczęłam oglądać anime i czytać mangę Naruto i stało się, pewnego dnia
usiadłam przed komputerem, utworzyłam nowy dokument, nazwałam go „opowiadanie o
dorosłym Naruto” i jakoś poszło. Fajnie było wymyślać na początku wszystkie
osoby, ich relacje, zastanawiać się, jak byłoby najprawdopodobniej, ile dzieci
powinien mieć Naruto, ile Sasuke? Czy to dobrze, łączyć Sasuke z Sakura? W
ogóle, czy potrafię pisać o Sasuke, ponieważ nigdy za specjalnie go nie
lubiłam. A potem, gdy już założyłam z siostrą bloga, czy nowe postaci, których
jest tak dużo, przypadną do gustu czytelnikom? Czy to aby nie za długi
tasiemiec? Czy starczy mi siły i wytrzymałości, by doprowadzić historię do
końca? Czy będzie ktoś, kto będzie czytał to opowiadanie przez cały czas?
- Co do natchnienia, to czerpię
je z wielu rzeczy. Czasem coś dobrego przeczytam i zaraz mam mnóstwo pomysłów,
czasem obejrzę, wysłucham, a czasem mi się przyśni. Są też takie momenty, gdy
idę ulicą, myślę o głupotach i nagle bum! Już wiem i rodzi się kwestia, jak
szybko znajdę kartkę i długopis, by to zapisać zanim zapomnę – powiedziała
autorka, uśmiechając się pod nosem. – Inspirują mnie też inni ludzie. Ich
rozmowy, nawet rozmowy obcych, które czasem podsłuchuję. Dużo też obserwuję,
zwracam uwagę na reakcje ludzi, ich miny, odmienne charaktery i sposoby
zachowania.
- A teraz konkretnie, skąd
pomysł na stworzenie psychotroników? – zadał kolejne pytanie Mintao. On i Mei
najwyraźniej postanowili udawać, że nie posiadają swojej mocy.
- Chyba od Kakashiego. Od jego
słów "Następne pokolenie zawsze
wyprzedzi poprzednie. To jeden z nigdy nie kończących się cyklów życia”. A
skoro każde pokolenie jest silniejsze od poprzedniego, to ja musiałam wymyślić
coś, co przebiłoby Jinchuuriki. Wiedziałam, że moc Naruto będzie się tylko
rozwijała i rozwijała, wiec to musiało być coś, co będzie inne i nie będzie mi
się kłóciło z tym, co wymyśli Kishimoto, a jednocześnie będzie logiczne i
prawdopodobne. Pomysł zrodził się też dzięki Haku, jego pieczęci, wykonanej
jedną ręką. Dla mnie to przejaw umiejętności nowego pokolenia. Tak więc jeszcze
nowsze musiało przestać ich używać. Ogólnie starałam się, by
prawdopodobieństwo, że przyszłość mogłaby tak wyglądać, było jak największe.
Ayanami
znów sięgnęła po filiżankę z kawą i upiła łyk gorzkiego napoju. Czasem, gdy
dużo mówiła, potem bolało ją gardło. A mówiła dużo przez większość czasu.
-
Jak wymyślasz ich moce?
- U
was – odparła, patrząc najpierw na Mintao, który zadał to pytanie, a potem na
Mei – wynika to ze zdolności Naruto i Hinaty. Podobnie u Junichiego. U Mayi to
także pomieszanie zdolności jej klanu. Co prawda nie zostały one do końca wyjaśnione,
ale wystarczy to, czego się dowiedzieliśmy od Asuki – łączenie w pary spokrewnionych
ze sobą osób, fakt, że rodzice dziewczyn też byli rodziną, mieszanka genów,
jaka była tego wynikiem – żeby zrozumieć, że Maya i Asuka mają prawo być
psychotroniczkami. Reszta mocy albo jest moim „widzimisię”, ponieważ mam takie
prawo, albo będzie wyjaśniana, jeśli zajdzie taka potrzeba. Pomysłów raczej nie
podchwytuję od nikogo, nawet jak dojdą jakieś bardziej skomplikowane moce, niż
żywioły czy czytanie w myślach, będą one wynikiem mojej burzy mózgu.
-
Planujesz także jakieś sceny alternatywne? – zainteresował się Mintao.
-
Oczywiście! Całe mnóstwo! Scena gdy Mei i Shan rozmawiają ze sobą o tym, czy
mogliby być parą, wyglądała zupełnie inaczej gdy jakieś trzy i pół roku temu
zapisałam ją w zeszycie, oznaczając „NG, gdzieś połowa opowiadania”. Tytuł Nowa
Generacja istniał od zawsze, podobnie Płac Możliwości. Ten drugi
wywodzi się od wiersza Emily Dickinson. Wracając do tematu, w pierwszej wersji
dochodziło do pocałunku, który zainicjowała Mei po imprezie, na której byli.
Pocałunku przy drzwiach domu Mei. Shan był bardziej pijany. Spał u niej i
rankiem doszło do rozmowy. Potem z tej sceny zrezygnowałam, uznałam, że
pocałunek mógłby im trochę namieszać, a mają być tylko przyjaciółmi. Podobnie
było ze sceną spotkania Lali, ogólny zarys jest taki sam jak był planowany, ale
ostatecznie zrobiłam ją dużo śmieszniejszą i bardziej zboczoną. Ja myślę o tym
jak o szlifowaniu scen i postaci, nadawaniu im głębi i prawdziwości. Pierwsze
zapiski są tylko pomysłami. Czasem scena zmienia się kilka razy, nim trafi na
bloga. Są też takie sceny, które miały się pojawić, a jednak z nich
zrezygnowałam i istnieją tylko w zeszycie, na laptopie, a czasem zostają tylko
w mojej głowie.
-
Ile takich scen masz zapisanych?
-
Wszystkie ważne – odparła ayanami bez najmniejszego zawahania. – W zeszytach
lub na Edwardzie (nawiasem, tak ma na imię mój laptop). Zakończenie. Momenty
poznania wszystkich psychotroników. Jakieś śmieszne scenki z Junichim w roli
głównej, gdy już wrócą do wioski. Kilka scen z Shanem. Z Oksu, odnośnie jej wątku.
I to, co lubię najbardziej, czyli sceny z tobą, Mintao, po powrocie do wioski.
Czytelnikom się to spodoba.
-
Nie wiem tylko, czy mi się podoba – odparł chłopak, wzdychając cierpiętniczo. –
Czytelnicy mnie lubią. Był taki moment, kiedy w ankiecie na temat ulubionej
postaci miałem więcej głosów od Mei.
-
Serio?! – zawołał Shan, a ciastko wypadło mu z ręki. – Komu zapłaciłeś?!
-
Nikomu nie płaciłem! – zawołał Mintao, nieco zły. – A może byś tak w końcu
przestał się opychać, tylko zaczął zadawać swoje pytania, co? – zainteresował
się blondyn, a Uchiha przełknął ślinę.
- Ale wam tak dobrze idzie, a
te ciastka są takie dobre…
- Mintao ma rację – powiedziała
Mei z naciskiem. – My się staramy, a ty przywłaszczyłeś sobie ciastka i
myślisz, że o tobie zapomnieliśmy!
- Wcale tak nie myślałem! –
odparł Shan, a Mei i Mintao spojrzeli na niego w tym samym czasie, z
identycznymi, sceptycznymi minami na twarzach.
- Akurat! – prychnęli
jednocześnie.
- Dobra, dobra! – zawołał,
odstawiając talerzyk. Połowa ciastek, które powinny na nim być, zniknęła w
bardzo tajemniczych okolicznościach. – Ja tam mam pytać o to, co czytelnicy
lubą najbardziej – powiedział poważnie.
- Czyli o co? – zainteresowała
się niewinnie ayanami.
- O mnie samego – odrzekł Shan,
szczerząc zęby, a ayanami zaśmiała się w głos.
- No to pytaj – odparła, a
chłopak znów odgarnął włosy w ten zawadiacki sposób i uśmiechnął się do niej.
- Oczywiście, wszyscy się
zastanawiają, czy będzie taka, która mnie usidli – powiedział. Ayanami
otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale Shan nie miał zamiaru pozwolić jej mówić.
– Co oczywiście jest bzdurą, bo mi się wcale do tego nie spieszy, a droga
ayanami mi tego nie zrobi. Ja i dziewczyna, widział to ktoś? To znaczy,
widział, ale nie jedną. To byłoby strasznie nie fair wobec tych ślicznotek, które jeszcze nie miały okazji być ze
mną na randce…
- A jest taka w Konosze? –
zauważyła uprzejmie ayanami, a chłopak zerknął na nią.
- A po co ja mam się ograniczać
do Konohy? – zapytał ze zdumieniem. – Świat jest pełen pięknych kobiet! Nie
jestem takim frajerem, jak Mintao!
Blondyn zakrztusił się kawą,
którą właśnie postanowił spróbować, a Mei zachichotała. Shan rozparł się
wygodnie na kanapie, zakładając nogę na nogę.
- Przepraszam bardzo – odezwał
się Mintao surowym tonem, ocierając usta białą chusteczka – ale to chyba miał
być wywiad z ayanami?!
- Wszyscy wiedzą, że jestem
narcyzem – odparł Shan, wzruszając ramionami.
- Przecież i tak pytasz o
samego siebie! – wydarł się blondyn. – Czytelnicy mają jedyną szansę dowiedzieć
się czegoś! Nie zawiedź ich!
- Szlachetny się znalazł –
prychnął Shan, a potem westchnął ostentacyjnie. – Dobra, dobra. Nie ma żadnej,
absolutnie żadnej szansy, że będę z małą, co nie? – spytał.
- Nie – odparła ayanami.
- A ten one-shot o mnie,
którego przygotowujesz, to kiedy się pojawi?
Autorka skrzywiła się.
- Musiałeś akurat o tym? –
jęknęła, a chłopak zaśmiał się i w śmieszny sposób poruszył brwiami. Ayanami
westchnęła. – Nie wiem, mam dopiero trzy strony.
- Ja tym jestem za tym, żeby
był – rzekł czarnowłosy. – Lubię eksperymenty i blond włosy – powiedział, a
potem przeciągnął się ostentacyjnie i położył rękę na ramionach Mei. A strąciła
ją dość agresywnie, a Shan odsunął się od niej, spojrzał na Mintao, a potem
potrząsnął głową i cokolwiek zamierzał, zrezygnował z tego. – Dobra, co tu
jeszcze miało być… Pałac Możliwości to
będzie w pewnym sensie o mnie, jak mi obiecałaś?
- Głównie o tobie – przytaknęła
autorka. – I o Naruto. I dokładnie w tej kolejności. Poza tym w tym opowiadaniu
będzie więcej z fantastyki, która tak kocham. Jestem wielką fanką HP…
- EKHM! – chrząknął głośno
chłopak. – O mnie rozmawiamy – przypomniał jej. Ayanami wywróciła oczami.
- Tak, tak, zadawaj te pytania
– powiedziała z rezygnacją. Chłopak znów się uśmiechnął i zaraz mu wybaczyła
jego zachowanie. Ci Uchiha to jednak mieli coś w sobie…
- Dobra. To może coś o tej
klątwie, która wisi nade mną od prologu? Kiedy ja się w ogóle dowiem, że coś
takiego mnie dotyczy?
- A kto powiedział, że się w
ogóle dowiesz? – odparła ayanami.
- A mam to z ciebie wyciągnąć?
- A myślisz, że ci się uda?
- A w ten sposób to czytelnicy
niczego się nie dowiedzą – wtrąciła się Mei. Shan i ayanami natychmiast się
zreflektowali.
- No dobra, to kiedy się
wszystko wyjaśni? – zapytał zrezygnowany Uchiha. Chyba postanowił odbębnić
swoją pracę i dokończyć ciastka.
- Pod koniec opowiadania –
powiedziała autorka.
- Będę tym złym? – ucieszył się
Shan.
- To pytanie za wiele zdradza –
odrzekła ayanami, a chłopak zachichotał.
- Będę zajebistym złym
charakterem. Będę łamał jeszcze więcej dziewiczych serc…
- Marz sobie dalej –
odpowiedziała ayanami, a chłopak zmarszczył brwi. – To ode mnie zależy, co
będziesz łamał, a czego nie. I jeśli chcę, to…
- Ty już mnie tu nie szantażuj
– przerwał jej czarnowłosy, grożąc jej palcem. – To dzięki mnie ktoś w ogóle to
wszystko czyta. Gdyby nie ja, to opowiadanie wcale by takie dobre nie było…
- Nie za wysoko się cenisz? –
zapytał Mintao, a Shan prychnął.
- Jasne, że nie! – odparł
Uchiha. – Jestem w końcu Uchiha, jestem tym najważniejszym. Gdyby nie ja, to
wcale nie byłoby tak fajnie!
- A ja to niby czym jestem? –
zapytała zdumiona autorka.
- Oczywiście dodatkiem do mojej
wspaniałości – odparł chłopak, kiwając głową. Teraz to nawet Mei spojrzała na
niego zdumiona. – Ty po prostu, droga ayanami, odwalasz brudną robotę. Wszystko
i tak zawsze jest w moich rękach, to taka ciężka praca – westchnął, teatralnie
ocierając czoło. Ayanami i rodzeństwo Uzumakich wymienili spojrzenia.
- Shan, ty głąbie, to wywiad z
ayanami! – zawołała oburzona Mei.
- No i co z tego? Sama jest
sobie winna, to ona powiedziała, że nie jest nikim ciekawym! – zawołał chłopak,
wskazując autorkę ręką. Ta uniosła brwi najwyżej, jak umiała.
- Nie jestem? A ja myślałam,
że…
- Ale może byś okazał trochę
szacunku, ta dziewczyna może ci w następnej notce urwać głowę! – zawołała Mei,
totalnie zagłuszając ayanami.
- Nie urwie głowy komuś, kto ma
taką przewagę w ankiecie! – zawołał Shan, a potem z obawą spojrzał na autorkę.
– Prawda?
- No nie wiem – odezwała się
ayanami. – Wielcy bohaterowie to giną za swoje przekonania.
Shanowi opadła szczęka, a Mei i
Minato zaczęli się śmiać. Blondyn poklepał przyjaciela po plecach.
- Spokojnie, wcale nie ma
takiego zamiaru, w końcu masz przewagę w ankiecie – powiedział uspokajająco, a
Shan odetchnął głośno. – Niestety jednak, straciłeś swoją szansę.
- Co? To już koniec?! – zawołał
Shan, a Mei i Mintao przytaknęli. – A-ale jak to?
- Kończy się strona –
powiedziała Mei, spoglądając na autorkę, a ta uśmiechnęła się do niej. Mei i
Mintao podnieśli się z miejsc i to samo zrobiła ayanami. We trójkę spojrzeli na
Shana, a ten wywrócił oczami i podniósł się niechętnie. We trójkę wymienili z
autorką uściski dłoni.
- To była przyjemność,
porozmawiać z tobą – powiedział Mintao do ayanami.
- Ty już się nie podlizuj –
rzekł Shan, również ściskając dłoń autorki. – Ona i tak mnie lubi najbardziej.
- Ja nikogo nie lubię
najbardziej, Shan – obroniła się rudowłosa, wymieniając uścisk z Mei. – Ja was
wszystkich lubię tak samo.
- Aha, gdybyś mnie nie lubiła,
to byłbym takim samym frajerem jak niektórzy – powiedział kąśliwie Shan,
niewinnymi oczkami spoglądając na Mintao. Ten zignorował go.
- Dobranoc, ayanami – rzekł i
scena się skończyła.
Hiheh, ale to było fajne ^^ Wpuściłaś nas do swojej tajemniczej przestrzeni, jaką jest Twoje życie w tak oryginalny i pocieszny sposób. Dowiedzieliśmy się kilka ciekawych rzeczy o Tobie i opowiadaniu, przy okazji mając okazję rozkoszować się narcystycznym Shanem <3 A skoro o nim mowa.... oj dziewczyno, skoro już wspomniałaś o trzeciej serii, to się nie wyplączesz! Tym bardziej, że ma ona być o NIM! Ankieta nie kłamie, to ON jest liderem i ulubieńcem opowiadania, więc "Pałac Możliwości" musi zostać spisany! Innej przyszłości sobie nie wyobrażam, miej w dupie Kishimoto ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
P.S. Możemy liczyć na drugą część wywiadu?
cóż, wspomniałam o kolejnej części nie bez powodu xD otóż mam nadzieję, że wywrzecie na mnie odpowiednią presję i nie pozwolicie mi jej nie napisać xD ale to póki co przyszłość xD
Usuńo drugiej części wywiadu nie myślę, to raczej powstało tak... spontanicznie xD
co do Kishimoto, to on po prostu... ukradł mi pomysł xD to trochę niesprawiedliwe, bo gdybym szybciej pisała, nikt by mi później nie mógł zarzucić, że coś odgrzewam xD ech... a nie chcę zmieniać koncepcji. w każdym razie jak ktoś śledził komentarze, to wspominałam o trzeciej części jeszcze na onecie, gdzieś pod pierwszymi rozdziałami "Hiroetsu" pisałam o tym jednej z czytelniczek xD więc byłam pierwsza, jakby coś! xD
z wywieraniem presji to na mnie możesz liczyć! chętnie powspominam Ci o trzeciej serii nawet i na drugim blogu, jeśli sobie życzysz ;D
Usuńa Kishimoto... było pisać szybciej! mogłabyś go wtedy o plagiat zaskarżyć, to by było xd
No, no, od czego miałabym tu zacząć? Nie będziesz zła, jak się trochę rozpiszę, prawda?:)
OdpowiedzUsuńZacznę więc od samej ayanami. Swoją drogą, dlaczego z małej litery? Ze względu na to, że to część nicku, czy... sama nie wiem.
Czytając Twój opis samej siebie, co chwilę miałam ochotę krzyknąć "Bratnia duszo!" Odnoszę wrażenie, że spora część blogerek jest zwyczajnie w świecie do siebie podobna. Pewnie to ten blogowy świat sprawia, że zbierają się tu ci "dziwni"xD
"Dziwna jakaś" - wierz lub nie, ale nie raz zdarzało mi się usłyszeć taką uwagę pod moim adresem.
Kurczę, chyba ja również powinnam sobie zapisywać niektóre rzeczy, bo już wyleciało mi z głowy kilka uwag i pytań, które chciałam zamieścić w komentarzu.
Swoją drogą, mogłaś przeprowadzić, jakaś ankietę "Dwa pytanka do autorki" i każdy napisałby, co chce wiedzieć. Niemniej jednak, na niektóre zastanawiające mnie rzeczy odpowiedziałaś mniej lub więcej.
Ogólnie, to bardzo fajny pomysł z wywiadem. Gdy kończyłam moją serię na itami chciałam zrobić coś podobnego w wersji komiksu. No i to Odea miała być dziennikarką. Ha, nawet powstało kilka stron. Jako, że jednak jestem leniem, projekt nie został ukończony ^^"
Przejdę teraz do pytań dotyczących opowiadania…
1. Trzecia seria? Coś tam chyba mi się majaczy. Skoro więc potrzebujesz mobilizacji, nie omieszkam być natrętna w tej kwestii. No i Shan... O matko i córko, właśnie sobie przypomniałam, ze on powiedział, że to on ma być głównym bohaterem! No... On i Naruto, ale Shan! Kurczę, taki fajny z niego chłopak, ale pewnie w prawdziwym życiu bym nie lubiła kogoś takiego. Jako bohater jest jednak idealny.
Jestem ciekawa, czy skoro powiązujesz ze sobą serię, to czy dopiero w trzeciej ten cały "koniec świata shinobi" nie będzie miał swojego objaśnienia.
No i będzie dużo fantastyki! Kurczę, normalnie piszesz to, co chciałabym przeczytać xD Mam świetny pomysł. Gdy już zakończysz całą serię (tylko nie waż się mi wymiękać w połowie!) Zbierzesz wszystko w całość i wydasz jako trylogie w jakimś wydawnictwie, hmm? Osobiście chętnie umieściłabym taką trylogię Naruto na półce i przeczytała wszystko naraz, aby lepiej to wszystko zrozumieć. ;)
2. One-shot? Dobrzy słyszałam? Tak, usłyszałam, jak Shan coś tam wspominał, a ayanami była niechętna by o tym opowiadać!
Czyżby to była alternatywna rzeczywistość, w której coś jednak połączyło Shana i Mei?? Tak! Jestem na tak! Wiesz dobrze, że w tej kwestii jestem na tak. Nigdy wcześniej nie pomyślałam o takiej możliwości, ale teraz... gdy o tym wspomniałaś... Nawet jeśli się mylę, to możesz i taką propozycję rozważyć. Możesz zrobić mi taki piękny prezent na moje urodziny. Są w lipcu, więc masz jeszcze sporo czasu ;) Oczywiście nie będę zła, gdy coś takiego ujrzy światło blogowe wcześniej. Może być jutro? :)
3. Przeczytałam wyżej, ze Kishimoto podebrał Ci jakiś pomysł. Zdradzisz jaki?;> Swoją drogą, znam ten ból. Wymyślam coś oryginalnego i zanim zdążę to opublikować, ktoś inny wpada na podobny pomysł i wygląda tak, jakbym ściągała od tej osoby. Możliwe, że również z tego właśnie powodu dostałam takiego powera na tę moją nową serię ^^"
No i moje pytanka wyleciały i nie wróciły... Chcę jednak pochwalić Cię z tego miejsca i jednocześnie podziękować za ten wywiad. Podsyciłaś tylko mój apetyt na Twoje opowiadanie. To miłe, a jednocześnie okrutne, bo jak dla mnie Twoje notki powinny pojawiać się przynajmniej raz w tygodniu, aby nie trzymać czytelnika już dłużej w niepewności.
Momenty z Shanem były przegenialne. Chłopak jak się zląkł, jak Mei powiedziała, ze możesz urwać mu głowę. Aż zwątpił w pewnym momencie xD
No nic, liczę na trzecią serię, ale chyba bardziej na tego One-shota. Kurczę, dziewczyno... nie ma słów. Napisz go i koniec kropka.Było o tym nie wspominać, teraz nie masz wyjścia, bo inaczej... nie wiem, co inaczej xD Znajdę Cię, dam długopis i kartkę i nie odejdę, dopóki mi tego nie napiszesz xD
Pozdrawiam ciepło ;**
(itami-ng)
z tego co wiem, ten one-shot ma być yaoi ^^.... ale nie martw się, Odea! na pocieszenie: podobno Shan ma być nieco starszy ;D
Usuńnie yaoi, bo pojawi się też na tym blogu xD to będzie delikatne shounen-ai, to mój taki mały eksperyment, a Shan się na niego łaskawie zgodził xD nie martwcie się, zaufajcie mi xD
UsuńOdeo, nie powiem, na jakiś to pomysł ja i Kishimoto wpadliśmy xD jeśli dojdzie do trzeciej części, to w drugiej jej połowie wszyscy sami o tym przeczytają xD ech, właściwie, to mam już pierwsze kilka rozdziałów tej drugiej części Pałacu napisane. zobaczymy, co z tego będzie. póki co, skupmy się na obecnych rozdziałach xD nowy rozdział się pisze, ale mam ostatnio taki nawał roboty, że nie mam czasu przysiąść nad nim i go skończyć. mam plany, by zrobić to w nadchodzący weekend i od razu dodać, zobaczymy, czy mi się uda xD
pozdrawiam!
PS
Usuńmyślę sobie, że czytelnicy zasłużyli na jakieś one-shoty i postaram się nad nimi pokombinować. tylko nie naciskajcie, w tej chwili nie mam nawet jednego pomysłu! xD
Shan w wydaniu yaoi? xD o kurczę, nie wyobrażam sobie tego xD
OdpowiedzUsuńAyanami, to ja będę wspierała Cię duchowo, by udało się dokończyć ten rozdział jak najszybciej ;)
Naprawdę fajnie, że się przed nami do pewnego stopnia otworzyłaś.
OdpowiedzUsuńPLANUJESZ TRZECIĄ SERIĘ?! I oneshota o Shanie?! Jaaa, nie wiedziałam, że mogę się tak szeroko uśmiechać. A ja się zastanawiałam co to będzie po NG...
ps. Zawsze strasznie lubię jak autorzy trochę przenoszą swoje postacie poza opowiadanie, jak opowiadają o nich(no, tutaj oni o Tobie) tak jakby naprawdę istnieli. Wtedy stają się jeszcze bliżsi.
Przyjaciółka P nie mogła się powstrzymać przed dodaniem komentarza :P
OdpowiedzUsuńTen wywiad to jest mistrzostwo, nie wiedziałam, że można to napisać w tak interesujący sposób! Wyszło Ci to zarąbiście!
PS: potwierdzam wszystko, co napisała o sobie ayanami :D Jej się nie da nie lubić! :D
no tak, ja nawet ze swoich arcywrogów robię ludzi, nie? ech, psujesz mi reputację, wiesz?
UsuńO rany, jakie to zarąbiste jest :) wiesz z każdym rozdziałem czy nawet takim pobocznym wątkiem, coraz bardziej zaczynam zazdrościć ci twojego wspaniałego talentu pisarskiego, ale też cieszę się, że natknęłam się na twojego bloga i nie przestraszyła mnie wtedy ilość rozdziałów ^^
OdpowiedzUsuńNo, w sumie po naszej jednej jedynej rozmowie na GG wywnioskowałam, że jesteś bardzo fajną osobą ;D Jakoś nie chcę mi się wierzyć w aspołeczność, ale dobra :D Mówisz, że jesteś jak Shan? Czyli flirtujesz z kim popadnie? :P Swoją drogą jego koszula mnie zabiła :P Po północy, a ja się śmieje do laptopa jak głupek - patrz co z człowiekiem robisz :P Twój stosunek do przyjaźni też bardzo mi się podoba, sama mam bardzo podobny :)
Ale pewne okoliczności nie pozwalają mi na częste kontakty z przyjaciółmi :P O, o, o widzę, że jesteś ruda! XD Mogę śmiało stwierdzić, że jesteś fajna, mam rude znajome i są super xD Ja jestem blondynką :P Ciemną :P Nie dość, że blondynka to jeszcze ciemna :P
Ej! A co z wiekiem? Czemu się nie przyznałaś? xD xD xD
To ja już ci życzę przyjemnych świąt skoro rozdział dodasz po nich :) Wesołego jajka, udanego prima aprilis i zlej wodą kogo popadnie... prócz Edwarda :P
No przeczytałam, może z lekkim opóźnieniem ale zawsze, a to dzięki naszej rozmowie na temat poprzedniego rozdziału. Generalnie fajny pomysł, z przeprowadzeniem wywiadu z samą sobą i jeszcze wciągnięcie w to wszystko tej trójki, super! Tak poza tym, jestem ciekawa co też jeszcze można wymyślić o Naruto w trzeciej części? i jakie plany popsuł ci Kishimoto? Piosenka o wyprawie do kibla? bomba, przynajmniej ja i moja starsza siostra nie jesteśmy jedynymi, które wymyślają "inne", ale w pozytywny sposób, piosenki(my np. śpiewałyśmy naszemu psu na dobranoc o porannej toalecie na trawie XD). Cieszę się, że dodałaś ten wywiad, na prawdę bardzo mi się podoba, fajnie jest się dowiedzieć czegoś o osobie, która "towarzyszy" ci i poprawia humor swoimi genialnymi pomysłami już od dłuższego czasu. A i jeszcze powiedz swojej siostrze, że jest skoro przekonała cię do podzielenia tą historią i nami i że cię w tym wspiera!!!! pozdrawiam, Rima.
OdpowiedzUsuńNo więc...Jesteś cudowna! Twóje opowiadanie zapiera mi dech w piersi.Wszystkie charaktery są dopracowane i oryginalne.Tylko za cholerę nie mogę przeboleć,że Mei i Shanowi nie będzie dany mały romansik...No cóż.
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńMożliwe, że pojawiło się już takie pytanie, ale nie jestem na bieżąco, niestety.
Otóż, jak tworzysz historię? Nie chodzi mi o bohaterów itp. Raczej jestem ciekawa jak tworzysz taką spójność. Robisz jakieś większe zapisy, mapy myśli czy coś w tym rodzaju?
WAAAAAA AYANAMI JEST DZIENNIKARKĄ.
OdpowiedzUsuń"Mei miała na sobie zwykłe dżinsy i białą bluzkę z kołnierzykiem, rozpiętą przy szyi. Rozglądała się ciekawie po pomieszczeniu, marszcząc jasne brwi. Ayanami chyba nie trafiła w jej gust, ale co tam."
Mei też musi nie ufać rudym kobietom, bo są podstępne '------' To musi być jakieś kłamstwo wierutne, że ayanami jest ruda!!
"ayanami miała słabość do facetów z długimi włosami"
Kiedy wreszcie znajdujesz jakąś wspólną cechę z ayanami... do tej pory każda jedna odnotowana rzecz była przeciwieństwem :T słodkie drinki - paskudny alkohol o smaku alkoholu, lubię dane cechy u innych - ayanami ich nie znosi... ale wreszcie znalazło się coś wspólnego! Faceci w długich włosach są piękni, wszyscy powinni mieć długie włosy!!
"Było to w trzeciej klasie liceum. (...) W kwietniu tego roku blog będzie miał już cztery lata."
Hmmm. Nie widzę daty dodania wpisu, ale pierwszy komentarz to 2013. +-2013 ayanami napisała ten wywiad, od tego czasu 4 lata wstecz była w trzeciej liceum. Hmmm... Ile ayanami ma lat 「(゚ペ) Liczenie trudna sztuka... 31? Hmmm...
"W ogóle, czy potrafię pisać o Sasuke, ponieważ nigdy za specjalnie go nie lubiłam."
Waaaaa, no i znowu D: W kółko ayanami to robi :T Sasuke to był mój wielki crush jak miałam jakieś 13 lat - chodziłam na konwenty robiąc jego cosplaye i szukając sobie Narutów do yaoia - gdzie nie była to łatwa sztuka, bo faceci przebrani za Naruto zwykle byli brzydcy, a dziewczyn przebranych za Naruto było mało albo wcale i na domiar złego moje znajome wolały się przebierać za kawaii lolitki zamiast za postacie z Naruto... zresztą znajomi też :T
"- Oczywiście dodatkiem do mojej wspaniałości – odparł chłopak, kiwając głową." ahahahahahahah xD Kochany 💜💜
"- Nie urwie głowy komuś, kto ma taką przewagę w ankiecie! – zawołał Shan" i jeszcze zna swoją wartość!!
Wywiadzik jest niesamowicie przyjemny! Do tej pory czytałam tylko ten z bloga SasuNaru i już nie pamiętam czy nie było to nawet na onecie, bo nie mogłam go nigdzie potem znaleźć. Ten wywiad tutaj (gdzie tamto było w sumie zbiorem pytań i odpowiedzi) jest dużo-dużo lepszy! Fajnie tak robić wywiad w sumie opowiadaniem. Faktycznie czytając taka dłuższą "wypowiedź o sobie" można zauważyć, że ayanami troszkę puszy brzuszek - jednak kiedy zbliżasz się do granicy, w której ktoś miałby cię uznać za wpatrzoną w czubek własnego nosa to wtedy nagle się wycofujesz i/lub obracasz to w żart. Także yey balans!!
Shan faktycznie jest cudny, więc myślę teraz przekopać bloga za tym opowiadaniem shounen-ai o nim (。・ω・。)
Swoją drogą fajny byłby taki ponowny wywiad po 8-miu latach prowadzony przez tych samych bohaterów!!
Byłam dziennikarką przez jakieś 9 miesięcy, pracowałam tak w czasie studiów, pisałam artykuły do gazety xD i już po tym, jak przestałam być, pisałam ten wywiad. Krótki epizod w życiu, dziennikarstwo mi się nie podobało 😅 teraz mam poważną, nudną pracę, o której szkoda gadać.
UsuńCieszę się, że wywiad Ci się spodobał. Co do mojego wieku, dobrze policzyłaś.
Myślę na nowym, aktualnym wywiadem, może jak zakończę Nową Generację? Zobaczymy 😄