sobota, 23 lutego 2013

NG rozdział 27

„I nie miłować ciężko, i miłować

nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione

myśli cukrują nazbyt rzeczy one,

które i mienić, i muszą się psować.


Komu tak będzie dostatkiem smakować

złoto, sceptr, sława, rozkosz i stworzone

piękne oblicze, by tym nasycone

i mógł mieć serce, i trwóg sie warować?


Miłość jest własny bieg bycia naszego,

ale z żywiołów utworzone ciało,

to chwaląc, co zna początku równego,

zawodzi duszę, której wszystko mało,


gdy Ciebie, wiecznej i prawej piękności,

samej nie widzi - celu swej miłości."

Mikołaj Sęp Szarzyński


*

Dookoła nich było ciemno, ponieważ na podwórku przed domem Mei nie paliło się światło. Widać było wszystkie gwiazdy.

Stała nieruchomo, w rękach trzymając pęk kluczy. Było jej trochę zimno, wzięła za cienki sweterek. Shan też stał nieruchomo, patrzył wprost na nią. Mimo ciemności, widziała go bardzo dobrze. Miał uchylone usta, szeroko otwarte, zdumione oczy. Wiatr delikatnie poruszał kosmykami jego czarnych jak atrament włosów, które zlewały się z nocą, podobnie jak jego strój. Oboje zamarli.

A jednak przez głowę Shana przelatywały właśnie setki, jak nie tysiące myśli. Mei jeszcze nigdy nie słyszała, by panował w niej taki chaos, a przecież słuchała go niemalże przez cały czas i to odkąd pamiętała. Od zawsze byli przyjaciółmi.

Na samym początku, gdy padły jej słowa, Shan był w zbyt wielkim szoku, by cokolwiek pomyśleć. Na jedną setną sekundy w jego głowie panowała taka cisza, jakby był martwy. A potem rozpoczął się galop myśli.

Shan przypomniał sobie wszystkie ich dobre chwile. Wspólne zabawy, gdy byli dziećmi. Naukę w Akademii i ich dowcipy, jakie wycinali nauczycielom. Egzamin na genina, chuunina i jounina. Ich misje. Ich wspólne popołudnia. Polowanie na Kakashiego. Malowanie graffiti. Pływanie. Dokuczanie ojcom, dokuczanie Mintao. Ich dowcipy, ich zabawy, ich żarty, ich sprzeczki, ich docinki... Było tego tak wiele... tyle dobrych rzeczy...

Shan pomyślał potem, że jest wspaniałą dziewczyną. Że jest mądra, zabawna, ma poczucie humoru, że nawet dobrze gotuje. I że jest piękna, że niczego jej nie brakuje. Że ma jasne jak słońce włosy i piękne, księżycowe oczy po klanie Hyuuga. I że jej ciało jest piękne, a zwłaszcza piersi po mamie, bo przecież to był Shan i musiał tak pomyśleć.

Pomyślał też o tym, jak dobrze się dogadywali. Jak płynne, naturalne, zwykłe, było spędzanie czasu razem. Mei. To imię miało dla niego ogromną wartość. Mei zajmowała w jego sercu szczególne miejsce.

Lecz później Shana ogarnął strach. Strach tak wielki, że Mei go odczuła całą sobą, od pięt aż do czubka głowy. Shan pomyślał, że się w nim zakochała. Mei go kocha. Mei go chce. Mei, właśnie Mei.

Uczuć Shana nie dało się odszyfrować, były zbyt skołtunione. Na wszystko to, co się teraz w nim działo, składały się przeogromne pokłady strachu, mnóstwo żalu, że oto tak to się potoczyło, a do tego tak wielkie wyrzuty sumienia, że chłopak nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Do tych uczuć domieszane było niedowierzanie, no bo jak to? Każda, ale nie Mei! Nie Mei! On jej ufał, znała go na wylot. Tylko ona jedna, każdą myśl, każdą rzecz. Poczuł się zraniony, lecz zaraz to wszystko odrzucił, bo nie mógł tak czuć. Nie mógł czuć pretensji wobec Mei. Nie Mei! Czemu Mei?! Do cholery, czemu? Czemu to powiedziała, jasna cholera?!

Chłopak drgnął, a ona wzdrygnęła się, bo na chwilę odleciała i poczuła się tak, jakby była Shanem. Za bardzo wciągnęła się w jego myśli, za bardzo ją one interesowały. Patrzyła mu w oczy, nadal słuchając. Shan był zagubiony, nie rozumiał. W jego głowie zrodziły się miliardy wątpliwości. Być z Mei? Jak? Dotknąć Mei? Na samą myśl Shan się wzdrygnął, a ona ujrzała to wyraźnie.

Wiec co powiedzieć? Jej nie można okłamać! Nie można nic ukryć, ona już wie. Tak mu źle, co ma robić? Jak przeprosić, jak błagać? Przecież nie wiedział, że ona... że coś poczuła, że myślała... Tak dobrze go znała, nie podrywał jej, był sobą! Tylko przy Mei! Przy niej jednej jedynej, a jednak... Był okropny! To przez niego wszystko to, co budowali, ich przyjaźń, wszystko to runęło! Zniszczył to, dał jej nadzieję, skrzywdził Mei! Skrzywdził Mei, ta myśl była nie do zniesienia, ta myśl zabolała go tak bardzo, że poczuł mdłości, jakby ktoś uderzył go w żołądek! Skrzywdził Mei i to było niewybaczalne!

- Mei – wychrypiał Shan. Dźwięk jego głosu przeciął powietrze, a Mei odetchnęła z ulgą, słysząc, że się odezwał. – Mei, ja... Mei...

- Nie mógłbyś, prawda? – spytała gorzko, czując łzy w oczach. Chciała poznać jego myśli, właśnie takie myśli. Chciała, by wziął ją pod uwagę. Chciała się przekonać. Była taka okrutna i nieuczciwa, ale w tej chwili Mintao, jej sumienie, spał twardo i śnił o Mayi. Bo miał o kim śnić. Cholera! – Nawet ty, który znasz mnie całe życie, tak dobrze, że czytasz mi w myślach nawet bez mojej zdolności... Nawet ty nie mógłbyś czegoś do mnie poczuć, prawda?

- Mei, to nie tak! – zawołał Shan.

- A skoro... - Siłą powstrzymywała łzy, ale te i tak płynęły po jej policzkach. Zaszlochała wbrew swojej woli. – A skoro nawet nie ty, to... to czy kiedykolwiek... ktoś...?

Chciała osunąć się na kolana, bo nogi odmówiły jej posłuszeństwa, lecz nie zdążyła, bo sekundę później była w jego ramionach. Załkała, zakrywając twarz dłońmi, a Shan przycisnął jej głowę do swojego torsu.

- Och, Mei! – powiedział gorzko. – Ja nie wiedziałem! Boże, Mei... Przepraszam, ja nie miałem pojęcia...

- Zamknij się! – wychrypiała. – Po prostu zamknij się na chwilę, Shan!

Chłopak zamilkł, przytulając ją do siebie. Miał tak ogromne wyrzuty sumienia, że naprawdę było mu niedobrze. Ona również czuła się paskudnie, jak ostatnia świnia. Robiła wszystko tak nieuczciwie, nie powinna mu tego robić! Nie powinna pozwalać, by i on się tak czuł. Ale musiała wiedzieć. Musiała!

- Shan, przepraszam – szepnęła, gdy już się uspokoiła. Odsunęła się od niego i wytarł twarz wierzchem dłoni. – Ja... przepraszam, nie powinnam...

- Co ty mówisz, Mei?! – przerwał jej. – Jeśli ty... możemy spróbować... Wiesz, że cię kocham. Bardzo cię kocham, jak nikogo innego, ale...

- Ale nie tak – powiedziała. Gdy zamilkł, uśmiechnęła się do niego, a potem zaśmiała przez łzy. – Ja to wiem. Wiedziałam od początku. Ja... ja... po prostu, posłuchaj Shan... Przepraszam, że to zrobiłam.

- Mei... - jęknął. Pokręciła głową.

- Ja też cie nie kocham. Nie tak, tylko jak... przyjaciela. Ale ja musiałam sprawdzić, Shan, musiałam, bo... - zamilkła. Co miała powiedzieć? Jak to wytłumaczyć. Chciała się przekonać, czy to Shan mógłby coś do niej czuć. Bo ją znał, najlepiej ze wszystkich. Bo nikt jej nie chciał, nikt nigdy jej nie chciał, jakby była uszkodzona, jakby coś było nie tak. I teraz się okazało, że naprawdę coś z nią jest nie w porządku, bo nawet on... Nawet Shan nie byłby w stanie jej pokochać. Jej, która była mu tak bliska. Była taka żałosna. Co chciała sprawdzić? Czy istnieje taka szansa, że Shan ją pokocha? Od początku wiedziała, że nie, ale i tak ta nadzieja, że może tak mogłoby być, gdzieś tam w niej istniała. Chciała tylko... sama nie wiedziała, czego chciała. Było jej źle samej, a Shan był zawsze blisko. Teraz wiedziała, że nawet u niego nie ma szans. U nikogo nigdy nie miała szans...

- Rozumiem – wyszeptał Shan. Patrzył jej w oczy, otulił dłońmi jej twarz. – Ale Mei... ty zasługujesz na kogoś lepszego, wiesz o tym – wyszeptał jak najdelikatniej umiał. Zaśmiał się gorzko, bo miała wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie. To ona na nikogo nie zasługiwała, nikt jej nie kochał, nikt jej nie chciał, nikt nie mógł z nią wytrzymać. Nawet Shan jej nie kochał! – Nie, Mei, naprawdę. Może i faktycznie jesteś czasem wredna. I nie lubisz czułości. I prędzej dasz w zęby, niż całusa. Ale ty już taka jesteś i to jest w tobie wspaniałe. Mei, zasługujesz na kogoś, kto naprawdę będzie cię kochał, tak jak kochana powinnaś być. Nie takiego drania, jak ja, który ogląda się za każdymi cyckami, ale kogoś, kto będzie widział tylko ciebie. Kto będzie patrzył tylko na ciebie. Kto się w tobie na zabój zakocha i to tak prawdziwie, nie na siłę. Ja... nie mogę być tym kimś, Mei. Kocham cię, ale jak siostrę. Zawsze kochałem cię jak siostrę.

- Wiem... - wyszeptała, a potem znów łzy popłynęły jej policzkach. Zaśmiała się i starła je łokciem. – Ja tyko...

- Ej, nie tylko ty czytasz mi w myślach. Wiem o co ci chodziło i nie mam pretensji. Po prostu, Mała, posłuchaj... Jesteś sama, ale nie dlatego, że coś jest nie tak. Wiesz, wszystko masz na miejscu i te sprawy... - Parsknęła śmiechem i już całkowicie się uspokoiła. Shan uśmiechnął się do niej delikatnie, tak jak tylko do niej się uśmiechał, do jego najlepszej przyjaciółki. Tylko ona znała go z tej strony, wiedziała o tym. – Po prostu ten ktoś wyjątkowy na ciebie czeka. I jestem pewien, że zawojuje twoim światem tak, jak na to zasługujesz. Tak naprawdę. Ktoś, kto zmierzy się z twoim nadopiekuńczym bratem... - Znów się zaśmiała. – Ktoś, kto nie przestraszy się twojego ojca. Ktoś, kto nie będzie miał żadnych wątpliwości. I nie spojrzy na inną, nawet przez myśl mu nie przejdzie, by spojrzeć, bo ty będziesz tylko ta jedna jedyna. Mei, och Mei...

Shan znów ją przytulił, a ona z rozkoszą wtuliła się w jego silny tors. Przyjaciel pogłaskał ją po głowie.

- Mów mi o wszystkim, co cię gnębi, Mała. Wiesz, że ja cie rozumiem. I wiem, że jesteś zagubiona, kiedy musisz cały czas słuchać tego zakochanego palanta, co siedzi ci w głowie. Mintao znalazł swoje szczęście, to i ty znajdziesz, zobaczysz.

Pokiwała głową.

-Shan... Tak mi głupio...

- Niepotrzebnie – odparł ze śmiechem. – Teraz, kiedy już sobie wszystko wyjaśniliśmy, będziemy jeszcze silniejsi, nie? Konoha powinna zacząć się już bać.

Znów zachichotała, a potem wzięła głęboki wdech.

- Tak – powiedziała, w końcu biorąc się w garść. – Nasz duet podbije tę wioskę!

*

Jak się okazało, zadanie Junichiego nie było proste. Tydzień po wyznaczeniu go mojemu młodszemu synkowi nie posunęliśmy się nawet o krok dalej w naszych poszukiwaniach. Było wiele fałszywych alarmów, kiedy to mojemu synkowi wydawało się, że coś wyczuł. Potem to coś okazywało się rzeczą zupełnie nieistotną, czasami nawet nie człowiekiem. W końcu za tłumaczenie młodemu, jak ważna jest nasza misja, wziął się Sasuke. Przypilnowałem tylko, by nie był dla mojego syna zbyt surowy. Niby wiedziałem, że malec potrzebuje trochę dyscypliny, lecz zawsze, gdy chciałem ją zastosować w myślach mi stawało moje dzieciństwo i fakt, że mnie nikt nigdy nie rozpieszczał. Nie chciałem, by moje własne dzieci czegoś takiego zaznały.

Błąkaliśmy się od miasta do miasta, mając nadzieję, że w końcu na coś się natkniemy, nic takiego się jednak, póki co, nie stało. Nocami, gdy dziewczyny i Junichi już spały, ja, Sasuke i Mintao godzinami dyskutowaliśmy o naszej sytuacji. Czemu nikt nas nie śledził? Czemu nikt z Cho-No-Roku-Sha jeszcze nam się nie pokazał? Czemu nie próbują nas zatrzymać, czemu nawet nie chcą odbić Lali i Oksu? Nie umieliśmy znaleźć odpowiedzi na te pytania.

Misja zaczęła robić się coraz bardziej frustrująca. Zacząłem brać pod uwagę dwa rozwiązania – albo w Krainie Ognia nie było większej ilości psychotroników, albo mój syn nie był w stanie ich wyczuć. Wolałem skłonić się ku tej drugiej wersji, gdyż, biorąc pod uwagę, że w samej Konosze była aż taka ilość niezwykłych dzieciaków, to całkiem spory kraj powinien mieć ich więcej. Z drugiej jednak strony, w Konosze mieszkali shinobi, więc logiczne było, że tam psychotronicy powinni częściej się rodzić. Nie wiedziałem już, co mam myśleć. Czułem mętlik w głowie i wiedziałem, że moi towarzysze czują to samo.

Podczas drogi nie obyło się bez spięć między Sasuke i Lalą, ale uciszał ich argument, że gdy krzyczą, Oksu się ich boi. Ta ostatnia była cicha i raczej nie było z nią problemów. Trzymała się przy mnie i miałem pełną świadomość, że tylko mi ufa. Starałem się być wobec niej tak delikatny, jak tylko potrafiłem. Sasuke unikała jak ognia, nie patrzyła na niego i chyba ani razu się do niego nie odezwała. Cóż, drań był specyficzny.

Z moim synem czasem rozmawiała, ale tu była sytuacja odwrotna – to Mintao zdawał się jej bać. Nie dziwiłem mu się, w końcu gwałt był najstraszniejszą rzeczą, jaka mogła się przytrafić kobiecie, a mój syn dokładnie poznał jej myśli i wspomnienia. Mintao zwyczajnie nie wiedział, jak się z nią obchodzić.

Byłem już bliski zrezygnowania z misji, gdy pewnego dnia mój młodszy synek, wiedzący na moich ramionach, poderwał się ze snu i zdumiony, rozejrzał dookoła.

- Pada! – zawołał.

Przystanęliśmy i spojrzeliśmy na niego, lekko zdziwieni, bo pogoda była słoneczna, a nad nami nie było żadnej chmurki. Sasuke zmarszczył nos, za to Mintao obrócił się w stronę północnego zachodu, drapiąc po głowie. Dziewczyny spoglądały między nim a Junichim.

- Faktycznie, jakie niesamowite uczucie – powiedział Mintao. Odchrząknąłem.

- Co? Jakie? – zapytałem.

- Tatusiu, tam pada deszcz! – zawołał Junichi, paluszkiem wskazując kierunek, w którym patrzył Mintao. – I jest dużo, dużo, bardzo dużo fajnej cakry!

- Jaki ma kolor? – spytałem.

- Fioletowy! – zawołał uradowany Junichi! – Całe miastecko!

- Całe? – zdumiał się Sasuke.

- To dość dziwne – wtrącił się Mintao. – Ale chakra rozprzestrzeniona jest na dość sporym obszarze. – Mój starszy syn zmarszczył nos. – I sięga bardzo wysoko. To czuje Junichi, rzecz jasna...

- Duzo cakry! – zawołał siedzący na moich ramionach synek.

- Tam jest miasteczko, słyszę stamtąd duże ilości myśli – rzekł Mintao. Wytężyłem wzrok, dostrzegając w oddali gęste, granatowe, burzowe chmury. Nagle niebo przecięła błyskawica.

- Tam jest burza – powiedziałem.

- No to chyba wiadomo, jaka będzie moc kolejnego psychotronika – westchnął Sasuke. – Woda – powiedział znudzony, gdy nikt nie uznał za stosowne mu odpowiedzieć. – Ruszamy?

Przytaknęliśmy i ruszyliśmy w tamtymi kierunku, a że nie było drogi, musieliśmy iść na przełaj. Oksu co jakiś czas się potykała, więc trzeba było jej pilnować i łapać ją w razie co, a także pomagać jej przebrnąć przez różne przeszkody, typu na przykład rzeczka.

Lala za to była w swoim żywiole – pola, łąki i lasy przemierzała niczym królowa. Rośliny albo się przed nią rozstępowały, albo ścieliły dywanami pod jej stopami. Junichi był tym wyraźnie zachwycony, więc musiałem go zdjąć z ramion, by każdej takiej roślinki mógł dotknąć. Niestety, niektóre z nich padły ofiarą jego mocy, przez co Lala była na niego zła i znów nazywała go małym potworem.

Zbliżaliśmy się do miasteczka, wyraźnie widząc, że burzowa chmura unosi się tylko nad nim. Wyglądało to dość groteskowo, gdyż wokół panowała idealna, piękna pogoda, świeciło słońce i było ciepło. Gdy zbliżyliśmy się do miasteczka na tyle, by rozróżniać budynki, zobaczyli także ścianę deszczu. Podeszliśmy do niej na kilka metrów, wyraźnie dostrzegając, że kończyła się wraz z granicą całkiem sporego miasta. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, zniechęceni.

- Jak fajnie! – zawołał Junichi.

- No strasznie – prychnął Mintao, krzywiąc się żałośnie.

- Junichi, tam na pewno jest niezwykła chakra? – spytałem, spoglądając na synka, który stało obok mnie i trzymał moją rękę. Junichi z zapałem pokiwał głową.

- Duzo cakry! – zawołał uradowany. Zwrócił swoje pomarańczowe oczka w stronę miasteczka. – Jest taka śliczna.

- A która nie jest!? – prychnął Mintao, wyciągając ze swojego plecaka ciepłą bluzę. Wszyscy poszliśmy w jego ślady i wkrótce potem każde z nas ubrane było w coś ciepłego i nieprzemakalnego. Ubrałem Junichiego w pomarańczową kurteczkę i założyłem mu na głowę czapkę. Potem podniosłem go na ręce.

- To co, musimy wejść – powiedziałem, również niemrawo. Wcale mi się nie uśmiechało wchodzić prosto w ulewę. Lala jęknęła.

- Nie tak mokra chciałam być...

- To był żart poniżej poziomu! – warknął Mintao. – Opanowałabyś się!

- Ale...

- Mintao ma rację – powiedziałem, spoglądając karcąco na dziewczynę. Prychnęła.

- Nudziarze z was i tyle! – zawołała, łapiąc Oksu za rękę. – Idziemy? – spytała, a ciemnowłosa przytaknęła. Dziewczyny pierwsze weszły w ścianę deszczu, a my zaraz za nimi.

Zanurzyłem się w lejącą się z nieba wodę, a moje ciało w jednym czasie uderzyły tysiące zimnych szpilek. Skrzywiłem się lekko, a Junichi zaśmiał się głośno, wyciągając rączki ku niebu, z którego lały się na nas strugi deszczu.

- Deeeesc!!! – wykrzyknął i wtedy... wtedy wszystko się skończyło. Spojrzeliśmy po sobie zdumieni, gdy ulewa ustała, jakby ktoś ją zakręcił. Nawet nieliczni mieszkańcy miasteczka, snujący się po ulicach z parasolkami, zdumieni podnieśli głowy i spojrzeli w niebo. Nie wyszło słońce, na niebie wciąż zalegały gęste chmury, lecz deszcz ustał dosłownie w jednej chwili. Junichi zaśmiał się i zaczął klaskać w dłonie. – Zepsułem go, widziałeś, tatusiu?!

Mało się nie przewróciłem, a Mintao warknął wściekle.

- Nie mogłeś powiedzieć, że tak zrobisz?! – zawołał do Junichiego, a ten spojrzał na niego, obruszony.

- Nie ksyc na mnie – fuknął. – Tatusiu, on na mnie ksycy! – naskarżył zaraz, a ja ryknąłem śmiechem. Ucałowałem młodszego syna w czoło.

- Złote dziecko – pochwaliłem go.

- W sumie tego można się było spodziewać – zauważył Sasuke, ściągając z siebie czarną bluzę. – Przełamuje moce każdego psychotronika.

Spojrzałem na mojego młodszego syna z nieukrywaną dumą.

- Widzisz, „fujek" Sasuke cię chwali – powiedziałem.

- Akurat! – prychnął Uchiha, a ja zaśmiałem się i postawiłem Junichiego na ziemi. Ten zaraz podbiegł do Uchihy i zaczął go szarpać za nogawkę spodni, by Sasuke wziął go na ręce. Rozejrzałem się dookoła, a potem spojrzałem na Mintao i dziewczyny.

- Idziemy znaleźć nocleg – zarządziłem. – A potem poszukamy tego psychotronika.

- Jedzonko! – zawołał Junichi z rąk Sasuke. Jak zwykle zaczął go szarpać za włosy, a Sasuke próbował się przed tym obronić.

- I jedzonko – przytaknąłem.

- Pącki!

- Czy mogę coś ustalić?! – zawołałem, już trochę zły. – Junichi, nie przerywaj tatusiowi!

- Obaj się zamknijcie – warknął Sasuke, łapiąc Junichiego za jeden z nadgarstków. Odciągnął jego rękę od swoich włosów. – Po prostu chodźmy i już.

Ruszyliśmy główną ulicą miasteczka, mijając zdumionych, wpatrujących się w niebo mieszkańców. Chyba byli zdziwieni, że deszcz ustał, widać często musiało tu padać. Psychotronik, który tu mieszkał, musiał najwidoczniej władać wodą i sprowadzać na tę mieścinę deszcz. Sądząc po zdumionych minach, najwidoczniej padało tu przez większość czasu.

- Tam dobrze zjemy! – odezwał się nagle Mintao, wskazując palcem jakąś jadłodajnię. – Słyszę same pochwały odnośnie potraw.

- Bardzo przydatna cecha – powiedziałem, od razu ruszając w stronę wskazanego baru. Mintao rozglądał się uważnie. – Wszyscy myślą o jakimś chłopcu – szepnął do mnie.

- Chłopcu? – spytałem, marszcząc nos. – Myślisz, że...

- Tak – odparł. – To on powodował, że padał tu deszcz. To jakiś złodziej...

- O! – zdziwiłem się uprzejmie.

- W każdym razie większość sądzi... nie, ma nadzieję, że coś mu się stało i dlatego nie pada... - powiedział, a potem obejrzał się na idące z tyłu Lalę i Oksu. – On też jest tu nienawidzony... - wymamrotał. Czy mi się zdawało, czy mój syn był zawstydzony? Mintao zerknął mi w oczy z dziwną jak dla niego miną.

- Nie jestem zawstydzony. Jestem... zdziwiony. Może trochę zmieszany, bo... Nieważne, tato. Muszę pozbierać myśli.

- Oczywiście – odpowiedziałem.

Weszliśmy do jadłodajni i zajęliśmy jeden ze stolików w kącie dużego, czystego i nawet ładnie urządzonego pomieszczenia. Wewnątrz unosiły się przyjemne zapachy i nawet na twarzy Junichiego pojawił się uśmiech.

Ja i Sasuke usiedliśmy tak, by obserwować resztę jadłodajni, a w tym czasie Mintao poszedł złożyć zamówienie za nas wszystkich, ponieważ dzięki czytaniu w myślach doskonale wiedział, na co każde z nas ma ochotę. Lala wyglądała tak, jakby szukała wśród innych gości jadłodajni potencjalnej przygody na wieczór, za to Oksu wlepiała spojrzenie w blat stolika. Westchnąłem.

- Ty – odezwałem się do zielonowłosej, a ona spojrzała na mnie pytająco. – Jeśli robisz to co myślę, że robisz, to mówię ci przestań – syknąłem.

- A co według ciebie robię? – zapytała z uśmieszkiem na twarzy.

- Próbujesz nawiązać kontakt wzrokowy z brunetem na dziewiątej – odparłem. – Przestań.

- Jesteś zazdrosny? – ucieszyła się, a ja wzniosłem oczy ku niebu.

- Mam żonę – powiedziałem.

- I co z tego? – prychnęła zielonowłosa.

- Wybacz, ale natura wyposażyła ją lepiej od ciebie – dorzuciłem, palcem wskazując jej cycki, a dziewczyna spłonęła rumieńcem. Sasuke parsknął śmiechem, ale gdy oboje zgromiliśmy go wzrokiem, udał, że to kaszel. Lala wstała wściekle od stolika, wyminęła wracającego do nas Mintao i ostentacyjnie podeszła do stolika wspomnianego w naszej rozmowie bruneta. Mintao opadł na jej krzesło.

- I po co ją prowokujesz? – spytał mnie Sasuke. – Nie będę jej szukać.

- I tak z nim nie pójdzie – rzucił Mintao mimochodem. – To nie na niego ma... ekhm... ochotę – dodał na koniec, nieco kulawo. Ja i Sasuke zaczęliśmy się śmiać. Oksu poruszyła się niespokojnie i obejrzała się za Lalą z lekką obawą w oczach.

- Spokojnie – szepnąłem do niej, a jej piękne oczy zwróciły się ku mnie. – Z nami obie jesteście bezpieczne.

Oksu zagryzła dolną wargę i pokiwała głową.

- Ona – odezwała się cicho – jest miła. Tylko... – ciemnowłosa urwała, a my pokiwaliśmy głowami, by dać jej znać, że wiemy, o co Oksu chodzi. Lala była fajna, tylko cały czas myślała o jednym, dokładnie tak jak Sasuke, gdy próbował spłodzić Shana.

Mintao parsknął śmiechem i zaczął głośno kaszleć. Wyciągnąłem rękę i poklepałem go po plecach, a Uchiha zmierzył nas zmrużonymi oczami, jakby wiedział, że to z niego się śmiejemy. Ponieważ jednak żaden z nas nie skomentował dziwnego zachowania mojego starszego syna, ostatecznie Sasuke nas olał.

Chwilę potem dostaliśmy nasze jedzenie i Lala wróciła do stolika. Ja i moi synowie jedliśmy ramen, Sasuke jak zwykle coś z ryżem, a dziewczyny szaszłyki. Nagle, gdzieś w połowie naszego posiłku, do jadłodajni wpadł jakiś wyrostek.

- Słońce! – wydarł się na całe gardło, a wszyscy na niego spojrzeli. Na sali zapanowało milczenie. – Słońce wyszło, dacie wiarę?! Chodźcie!

Mieszkańcy miasteczka poderwali się z krzeseł i wybiegli na ulicę, a my wymieniliśmy zdumiona spojrzenia. Położyłem rękę na ramieniu Sasuke.

- Przejdę się – powiedziałem, a on skinął głową. – Jedzcie.

Wyszedłem na zewnątrz. Na ulicach miasta stało całe mnóstwo ludzi, a wszyscy patrzyli w niebo. Chmur było już stanowczo mniej, rozpłynęły się, a miasteczko skąpane było w słonecznym świetle. Zlokalizowałem wzrokiem dzieciaka, który wpadł wcześniej do jadłodajni i niby od niechcenia zbliżyłem się do niego, również patrząc w niebo.

- To... rzadko tu świeci słońce, co? – zagadnąłem. Chłopak spojrzał na mnie. Miał bystre, niebieskie oczy.

- Pan nie jest stąd – zauważył.

- Dlatego dziwi mnie, że wszyscy cieszą się ze słońca. – Ręką wskazałem tłumy zdumionych mieszkańców, wpatrujących się w niebo i szepczących do siebie z podnieceniem. Chłopak powiódł wzrokiem po reszcie ludzi.

- Nigdy nie świeci – odparł, wpychając ręce do kieszeni. Z zachwytem wymalowanym na piegowatej twarzy spojrzał w niebo. – Chmury nigdy nie znikają znad miasteczka, często też pada...

- Wiesz, czemu tak jest? – spytałem, niby zainteresowany tym niezwykłym zjawiskiem. Lepiej było nie ujawniać, w jakim celu ja i moja ekipa tu zawitaliśmy.

- Przez tego bachora! – prychnęła stojąca niedaleko nas, tęga kobieta. Spojrzałem na nią z zaciekawieniem.

- Bachora? Pani chyba żartuje...

- To nie żarty! – odparła ze złością. – Ten dzieciak to klątwa! Gdyby tylko można go było złapać...

- Nie gadaj bzdur, stara kwoko! – rzucił jakiś staruszek, ściskający w pomarszczonej dłoni sękatą laskę. – Złapcie go, to was ładnie popieści! Ha, ha, ha!

- Lepiej się zamknij, stary cepie, zamiast głupoty gadać!

- Obije przestańcie! – warknął nagle mężczyzna, w którym rozpoznałem barmana z jadłodajni, do której skręciliśmy ja i moja drużyna. Facet zbliżył się do nas. – Chłopak, którego mają na myśli, to przekleństwo tego miasta – powiedział do mnie, a ja musiałem lekko unieść głowę, by patrzeć mu w oczy. Facet był ogromny! – To mały przywódca bandy złodziei, sierota, odmieniec. – Skrzywiłem się, słysząc te nieprzyjemne określenia. – On i dwójka jego przyjaciół to małe szkodniki, łobuzy. Ale nie można się ich pozbyć, bo chłopka robi dziwne rzeczy...

- Jakie dziwne rzeczy? – zainteresowałem się. Facet pokręcił głową.

- Lepiej tego nie rozpowiadać, żeby komu do głowy nie przyszło szukać go – spojrzał na mnie surowo, jakbym wiedział, że właśnie to mam zamiar zrobić. – To się zazwyczaj kończy śmiercią.

- A gdybym jednak chciał? – spytałem, uśmiechając się lekko. Facet prychnął.

- To szukaj Faraona, ale szkoda by było, gdyby te fajne blondaski straciły ojca.

To powiedziawszy, wyminął mnie i wrócił do jadłodajni. Podrapałem się po głowie, a potem przeciągnąłem i zaśmiałem, spoglądając na gapiącego się na mnie dzieciaka, którego zaczepiłem na początku.

- Pan chyba nie chce znaleźć Faraona?

- Czemu „Faraon"? – odpowiedziałem pytaniem, a dzieciak prychnął.

-Sam się tak nazwał – odparł. – Bo nikt mu nie podskoczy.

Chciałem pytać dalej, ale chłopak odszedł, najwyraźniej niezainteresowany dalszą rozmową. Rozejrzałem się, orientując, że wszyscy powoli zaczynają się rozchodzić. Zmarszczyłem brwi i wróciłem do Sasuke i dzieciaków, zastanawiając się nad tym, co usłyszałem. Ci ludzie byli dziwni i najwyraźniej mocno się bali owego Faraona.

- Coś wyczytałeś? – spytałem Mintao, na powrót siadając przy stoliku. Mój ramen był już zimny, ale i tak miałem zamiar go skończyć. – Na przykład, gdzie go znaleźć?

- Kogo? – spytał Sasuke.

- Faraona – odpowiedziałem. – Tak nazywają tu tego dzieciaka. Znaczy się, psychotronika.

- Jeszcze nie wiem, gdzie go znaleźć – powiedział Mintao. Miał zamknięte oczy i najwyraźniej przeszukiwał okolicę. – Ludzie stąd boją się go, boją się jego mocy...

Lala prychnęła.

- Jakie to dziwne... - zakpiła, a ja westchnąłem.

- To nie jest reguła – powiedziałem z naciskiem. Spojrzała mi w oczy, unosząc wysoko zielone brwi.

- Mów za siebie. Z tego, co słyszałam, to Jinchuuriki też nigdy nie mieli łatwo...?

Na chwilę mnie zatkało.

- Skąd... ty...?

- Nie jestem głupia – powiedziała, oglądając swoje paznokcie. – Wywnioskowałam z różnych waszych aluzji. Więc jak to było z Jinchuuriki, co? Może się pochwalisz, Na-ru-to?

Nie odpowiedziałem, tylko spojrzałem w bok, klnąc swoją głupotę. Ta dziewczyna na serio była bystra, w każdym razie najwyraźniej zapamiętywała każde nasze słowo, a potem składała je do kupy i wyciągała odpowiednie wnioski. Znałem już kogoś, kto potrafił takie rzeczy, tyle że ten ktoś nigdy nie popisywał się swoimi umiejętnościami, wręcz przeciwnie. Zdawał się być zawsze przeciętny, trochę słabszy od reszty, mimo że jego umysł był wręcz przerażający. Teraz ta osoba znajdowała się w Konosze, pod okiem mojej córki, za wszelką cenę starając się dotrzeć do miłości swojego życia.

Zaśmiałem się w końcu, wywołując tym zdziwienie na jej twarzy. Przechyliłem miskę z resztą bulionu i wypiłem go, po czym z hukiem odstawiłem miskę.

- No, to chyba pora brać się do roboty. Znajdźmy nocleg i w końcu zacznijmy szukać Faraona! – powiedziałem, a Junichi wzniósł pięść do góry.

- Taaaak! – zawołał, szczerząc swoje białe ząbki. Nawet Oksu się uśmiechnęła.


40 komentarzy:

  1. Cóż... Muszę przyznać, że ładnie wybrnęłaś z sytuacji Mei i Shana, acz jak się pewnie domyślasz, nie bardzo mi się spodobał taki obrót zdarzeń. Wiem, ze to takie moje łatwe i powierzchowne myślenie z tym, że tak dobrze się dogadują to powinni być razem. Ale to po protu to, że tak bardzo ich lubię i już miałam nadzieje, że może coś zaskoczy, a tu jednak nic. Fakt, przyjaźń jest bardzo ważna i to nie tak, ze nie wierzę w przyjaźń damsko-męską... Ech, sama nie wiem co o tym myśleć. Narobiłaś mi nadziei! Bardzo, bardzo, baaardzo nie ładnie! Ha, ale dobrze to znam. Fajnie, gdy pisane przez nas teksty oddziałową uczuciowo na czytelników. To dowodzi tylko talentu pisarza ;)
    Wiedz jednak, że jak dla mnie to raczej nikt nie będzie już godzien Mei. Możesz zaprosić do swojego opowiadania nawet Orlanda Blooma, a i tak uznam, że Shan byłby lepszym materiałem na miłość jej życia xD

    Piszę mało zrozumiale, czy tylko mi się wydaje?

    Przez ostatni czas przyzwyczaiłam się, że historia skupiła się bardziej na Mei i Shanie (fakt, że były to chyba tylko dwa rozdziały, ale..) no i w każdym razie motyw psychotroników odleciał jakby na dalszy plan. Dziwnie było znów do nich wrócić. Powiem szczerze, że gdy zaczęłaś scenę z Naruto i spółką, pomyślałam, ze zrobi się nudno. Nic bardziej mylnego. Spod Twojego pióra, to nawet podręcznik do najnudniejszego przedmiotu byłby ciekawy! Ech, i znów powiesz, ze za bardzo Cię chwalę... ;p
    Oczywiście sceny z Lalą bardzo mi się podobają, jak również te w którym Mintao się z jakiegoś powodu zawstydza, czy Sasuke krępuje.
    No i wbita Naruto odnośnie małych piersi Lali była boska ;D
    Nowy psychotronik zapowiada się ciekawie. Porzucone grupa sierot, to zawsze dobry materiał na ciekawą historię. Jestem ciekawa, czy jego zdolności ograniczają się do wody, czy może też władać elektrycznością. Skoro ktoś tam powiedział, że mógłby ich popieścić, to miał na myśli prąd, czy to po prostu jakiś slang wieśniaków? xD
    Zastanawiam się też w jakimś wieku może byś poszukiwany. Faraon - po takiej ksywce spodziewam się zarozumiałego dzieciaka, w wieku do 13 lat. No, ale fajnie, że tym razem będzie to chłopak.
    Może znalazłby się jakiś psychotronik z blokadą myśli dla Mei?:) Nie ważne! I tak nikt nie będzie dla niej dość dobry.O!

    Co jeszcze? Hmmm... chyba wszystko co chciałam napisać, to napisałam.
    Kurczę, zazdroszczę Ci. Masz tylu czytelników. Smutno Ci, bo miałaś mało komentarzy, a ja się cieszyłam, jak zobaczyłam, że mam chociaż jeden pod notką xD

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam ciepło ;*
    PS.
    No i ten wiersz przed notką... przepiękny. Tak się dopasował do Mei i Shana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm, kogoś lepszego od Shana? nie kuś mnie xD wiesz co, po prostu poczekaj, co czas przyniesie, okej? nie będę nic mówić o przyszłości, trochę to wkurzające, że nie mogę od razu Wam napisać całego opowiadania, żebyście widzieli, co zaplanowałam, ale niestety... pisanie zajmuje trochę czasu xD

      co do nowego psychotronika, to niczego bym nie zakładała. popieści, tak, to było dobre słowo i cieszę się, że na nie zwróciłaś uwagę xD słowo-klucz xD
      w ogóle, gdyby moje rozdziały nosiły tytuły, ten miałby tytuł "Pechowe miasteczko" albo coś w tym guście. kojarzy mi się z takimi postaciami z bajek, nad głowami których zawsze znajdowała się burzowa chmurka, co jakiś czas strzelając w nich piorunem xD
      dzięki za komentarz xD trzymaj się xD

      Usuń
  2. Wiesz co? Mimo że zrobiłaś na przekór wszystkim fanką Shana i Mei, w tym oczywiście mi, to jakoś nie potrafię się gniewać. Przyznam nawet, że właściwie gdybyś ich spiknęła razem, to w pewnym sensie bym się zawiodła. A doszłam do tego wniosku właśnie czytając dzisiejszy rozdział. No bo rzeczywiście, oni są przyjaciółmi. Takimi najlepszymi z najlepszych, jedynymi na świecie, właśnie takimi, że to by było smutne, gdyby nagle się w sobie zakochali. Aż takie dziwne. Chociaż, nie powiem, wkurzony, rozdrażniony i ogólnie nie ogarniający ich Mintao mógłby być ciekawy xd w dodatku miny Sasuke i Naruto, gdyby dowiedzieli się o tym związku... ohoho, to byłaby dopiero komedia xd

    No i zazdroszczę, a zarazem i współczuję Mei. Żal mi jej, bo musi słuchać tego zakochańca Mintao, który nawet śni o Mayi, więc biedna dziewczyna nawet wtedy nie może odsapnąć od tych smutnych myśli. A zazdroszczę, bo ma tak wspaniałego przyjaciela, jakim jest Shan. No naprawdę, chyba się w nim jeszcze bardziej zakochałam przez tą notkę! xd Był taki.. kochany. Te jego chaotyczne myśli były fenomenalne. Wszystkie wspomnienia, chwile spędzone z Mei. To, jak ją uwielbia jako przyjaciółkę. A nawet, ze myśli, że jest naprawdę piękna i niczego jej nie brakuje - a nawet! - ma cudowne krągłości z przodu, po mamusi (xd) To wszystko było takie w stylu Shana i takie... zarazem mega słodkie ^^ No naprawdę, ta scena zdecydowanie podbiła moje serce <3

    A tak swoją drogą... Faraon jest rzeczywiście dzieciakiem takim bachorem, czy może, dajmy na to, w wieku Mei? ;D bo tak się nią przejęłam, że w czasie czytania notki do głowy przyszła mi pewna myśl, że "może jakich psychotronik podbije jej serducho?". Faraon i Mei - ładnie brzmi!

    Lala tekstem, że "nie tak chciała być mokra" mnie po prostu rozwaliła na łopatki i do tej pory się z tego śmieje, a będę się pewnie śmiała jeszcze przez długi czas xd no genialne ;p no i jest "napalona jak Sasuke, kiedy próbował spłodzić Shana". Uhh, ta dziewczyna powoli wskakuje na drugie miejsce w rankingu "ulubiona postać". Przegrywa jak na razie tylko z Shanem, ale co sie dziwić xd

    No cóż, notka rewelacyjna jak zwykle :) jestem ciekawa, kim okaże się Faraon i ma szczerą, bardzo szczerą nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na nowość ^^ ale ja nie poganiam, ja jestem cierpliwa, bez presji... no ale fajnie by było ^^

    Pozdrawiam!
    [troublesome--love]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też lubię tę scenę, podobało mi się pisanie jej xD co do Faraona, to ciekawa postać, wiec już nie mogę się doczekać, kiedy się pojawi. ale mówię tak o każdej postaci, mam jednak nadzieję, że zawsze udaje mi się to udowodnić xD
      co do Mei... ugh! nie mogę nic powiedzieć, bo taką przyjęłam zasadę. więc nic nie mówię. trzeba czekać.
      pozdrawiam xD

      Usuń
  3. Strasznie chciałam żeby Mei i Shan byli razem ale Konoha mogłaby ucierpieć bez ich żartów, więc rozumiem. Co do nowego psychotronika- już go polubiłam, może to przez jego ksywkę? Czekam na następną. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że Mei i Shan nie będą razem, no ale Konoha ucierpiałaby bez ich świetnego poczucia humoru! A nowy psychotronik ujął mnie swoją ciekawą ksywką. Czekam na następny rozdział. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta scena z Mei i Shanem to jedna z najlepszych w NG! Te wszystkie myśli Shana, ich rozterki, wątpliwości i tysiąc różnych emocji na sekundę, wbiły mnie w fotel. Zanim przeszłam do drugiej części notki musiałam to sobie wszystko poukładać, bo chyba dawno nie czytałam niczego tak szybko, że aż gubiłam poszczególne słowa. Ja po cichu liczyłam na taki obrót sprawy, bo dla mnie przyjaźń jest równie ważna jak miłość, wspominałaś, że często przyjaźń damsko-męska przeradza się w miłość, cóż ja częściej spotykałam się z sytuacji, kiedy przyjaciele próbowali być ze sobą i wychodziła z tego masakra. Zresztą, w tym wypadku jednym z lepszych przykładów jest Sakura i Naruto. W każdym razie sprawiłaś, że pokochałam tą dwójkę jeszcze mocniej. W ogóle tak ostatnio doszłam do wniosku, że Mei to moja ulubiona Uzumaki. Jest charakterna, zadziorna, ale też strasznie wrażliwa. Do tego Mintao nie ułatwia jej sprawy, ufam ci, że znajdziesz jej kogoś wyjątkowego! Jestem też ciekawa w jakim stopniu on zdaje sobie sprawę z tego jak się czuje jego siostra, czy mimo wszystko stara się to chociaż w pewnym stopniu ukryć. Ich moc to jednak niesamowite przekleństwo, moim zdaniem jednak dużo większe niż kogokolwiek innego, bo przykładowo Maya ma to światełko w tunelu, że zapanuje całkowicie nad mocą, a ta dwójka jest tak naprawdę pozbawiona intymności na całe życie. Trochę też smutno zrobiło mi się, że Shan uważa, że nie zasługuje na kogoś takiego jak Mei. Zasługujesz, no! w ogóle włączył mi się przez chwilę shipperizm i stwierdziłam, że Shan mógłby stworzyć ciekawą relację z Oksu. Takie totalne przeciwieństwo dziewczyn, za którymi ogląda się na co dzień.

    Fragment o naszych podróżnikach był zdecydowanie spokojniejszy i zabawny. Jak zwykle nie mogłam przestać się śmiać na uwagach Naruto o "wyposażeniu" Lali, podtekstach Lali no i wszystkich najdrobniejszych sugestiach o życiu seksualnym Sasuke. "Napalona jak Sasuke, kiedy próbował spłodzić Shana" - cytat rozdziału. I oni wszyscy się dziwią zachowaniu młodego Uchihy. Lala jest niesamowicie barwna postacią, czytając mam wrażenie, że jest tam od zawsze. Faraon wydaje się mieć naprawdę ciekawą moc, mam tylko nadzieję, że nie zrobisz z niego kopii Gaary(chociaż znając twój talent i pomysły nie powinnam nawet o tym myśleć).

    Wiesz, że tęsknie za Sharoną prawda?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma ciekawszego tematu, niż życie Seksualne Sasuke xD poza tym Shan mówił, że "zboczoność" ma po ojcu xD

      Mei jest fajna, lubię o niej pisać. w ogóle, lubię pisać o wszystkich xD
      co do Shana, jest taką kosą i wiedz, że w końcu i on trafi na swój kamień xD a jak trafi, to uch, będzie się działo xD póki co jeszcze, to Shan ma tylko cycki w głowie, więc tak szczerze, jaka dziewczyna by z nim w tej chwili wytrzymała? i on, jak długo byłby teraz wierny? moim zdaniem Mei miałaby z nim mordownię, a on z nią, bo Uzumaki jest zazdrośnicą i w dodatku czyta w myślach.
      tak serio, możemy się teraz postawić w sytuacji jej byłego, Kaju, syna Gaary. nie było momentu, jak ze sobą chodzili i zerwali, ale Mei o tym wspominała. chłopak z nią nie wytrzymał, bo Mei jest po prostu wybuchowa, znała każdą myśl, a że nie wszystkie jej się podobały, to mu robiła pretensje. to samo byłoby z Shanem, albo jeszcze gorzej, Shan to przecież taki flirciarz!
      nie martwcie się jednak, to nie jest pesymistyczne opowiadanie, więc im się poukłada. do pewnego stopnia w każdym razie.
      podro!

      Usuń
  6. muszę powiedzieć,że trochę smutno zrobiło mi się po tym rozdziale...to nie tak,że był zły czy coś ,ale....po prostu naprawdę liczyłam,że Mei i Shan się zejdą,bo myślę,że zasługują na to by być ze sobą. nie chcę ,żeby mei była z kimkolwiek innym,nie widzę tego po prostu. niby napisałaś,że oni razem nie i koniec,ale we mnie nadal tli się jakiś płomyk nadziei,że kiedyś tam....w koncu napisałas pod którymś z komentarzy,że trzeba poczekać do końca opowiadania ; p


    Coż, do reszty już nie mogę się przeczepić ,wszystko rewelacja,i też jestem ciekawa nowego psychotronika ; )
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię cię... (of course, joke xd) żeby tak załatwić ten paring ShanxMei :< miałam taką nadzieje na te parkę, rzadko jest tak, że kibicuję wymyślonym postacią.. no nic musisz sprawić, mi nowy paring xd
    Ale mimo wszystko, bardzo mi się spodobał ten wątek :) Fajnie uchwyciłaś tu problem samotności :) Wiem dokładnie, jak się czuję Mei, musi cały czas słuchać Mintao jak to mu dobrze z Mayą, to ją musi dołować, ale nie chcę tego okazać i wysila się na uśmiechy, przykre :( Czyli to jej wyznanie do Shana nie było prawdziwe? Czy powiedziała tak dla rozładowania emocji?
    W sumie Shan bardzo fajnie się zachował, dał propozycje, by spróbowali, ale dokładnie się ustalił z uczuciami ;) No, ale szkoda, że ich nie połączysz >.> ona mogłaby być jego jedynym powodem, który powstrzymałby jego niecną przyszłość xD
    Heh tekst o cyckach i dopis, że to przecież Shan mnie rozwalił xD Uwielbiam twoje poczucie humoru xD
    Podsumowując, ciekawi mnie, czy to wyznanie zmieni jakoś ich relacje, czy będą się zachowywali jak gdyby nigdy nic? :)

    No, a teraz główny wątek xD Mnie też zastanawia czemu Cho-Roku... coś tam XD czemu nie atakują, czyżby mieli zamiar to zrobić, gdy ich już nazbierają? w sumie trochę logiki w tym jest xD No, ciekawi mnie ten kolejny psychotronik, z tego opisu wynika mi, że to jakiś małolat xD zobaczymy, ahh jak ty umiesz trzymać w napięciu, pięknie ;D hehe niezła ksywa "Faraon" jak mniemam będzie szukał swojej Kleopatry xDD nie no domysy głupie xD ale może skoro jest takim łobuzem to się scyka z Shanem i Mei w Konoha xD
    Kurde ta scena w barze świetna ;D Naruto fajny wytoczył argumentt, by wyzbyć się Lali XDD ah, te cycki xDD Ale Sasuke to ma biede, skoro Sakura jest płaska ahahaha XD No i Lala miałaby swój obiekt westchnień darować? Bo ją jego oientacja powstrzyma xD
    To myślenie o jednym i przykład Sasuke mnie zabił, nie no, ale musiałam iść do kibelka xDD
    No i to, ze Lala skumała, że jest Jinchuuriki, kurde bystra jest o.O Inteligentna i ładna - nienawidzę jej xd
    No ja czekam z niecierpliwością na nextciora xD życzę dużo weny i pozdrawiam ;*;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mei po prostu zadała pytania i chciała zobaczyć, co pomyśli o tym Shan. gdyby Shan wziął ją pod uwagę i pomyślał na poważnie, że mogą zacząć być razem, to pewnie by na to przystała i by spróbowali. ale i tak by im to nie wyszło, a Shan... no cóż, prześledziliście cały tok jego myślenia i wiecie, że jej nie kocha w taki sposób, w jaki Mei chciałaby być kochana xD skomplikowane xD no i czy ona by zdołała powstrzymać Shana i sprawić, by tylko na nią patrzył? nieee, jakby zaczęli chodzić Shan i tak by się nie przestawił, jeszcze nie jest na tym etapie rozwoju, w końcu on tylko chce się bawić i zaliczać dziewczyny. to głęboka postać, ale na ogół jest prosty i nieskomplikowany xD

      Lala to niezłe ziółko xD ale pasuje to tej ekipy czubków xD

      dzięki za komentarz xD pozdrawiam xD

      Usuń
  8. Może ja jestem inna, ale cieszę się, że Mei nie jest z Shanem. Przecież oni są takimi zajebistymi przyjaciółmi. Kocham ich odpały i nie wyobrażam sobie, że nagle z tej porypanej dwójki, stworzyłaby się zakochana para, a oni zamiast się wydurniać, odgrywaliby romantyczne scenki:o Tak jak jest, jest świetnie, poza tym czuję, że szykujesz dla nich coś (a może raczej kogoś;p) extra^^ Z reeesztą...Shan czeka na mnie:D

    Komentuję pierwszy raz, bo niedawno trafiłam na Twój blog, ale muszę przyznać, że jest świetny:D Gratuluję wytrwałości i życzę weny;)
    /B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam serdecznie xD uwielbiam nowych czytelników i cieszę się, że napisałaś komentarz, dzięki temu wiem, że jesteś xD
      ja też właśnie uważam, że mają zbyt fajne relacje, by psuć je miłością xD
      pozdrawiam!

      Usuń
  9. Wspaniały!!!
    No więc tak, pokolei:

    Pomimo tego, że napisałam ostatnio, że coś czułam, że Mei i Shan mają się ku sobie, gdzieś głęboko w sobie czułam, że jest to ułuda.
    Shan zachował się wspaniale ja też chcę mieć takiego przyjaciela, tak właśnie przyjaciela, bo masz rację, że takie "relację są zbyt fajne, aby psuć je miłością".
    Wracając do Uchihy to bardzo mnie zaskoczył tor jego myśli, a mianowicie, że wziął całą winę na siebie! Zachował się naprawdę uroczo - co tu dużo mówić jest kochany!

    Co do Mei to mam nadzieję bardzo mi jej szkoda, nie zazdroszczę jej sytuacji, w której się znalazła i ma nadzieję, że niedługo znajdzie swojego rycerza na białym koniu, takiego jakiego życzył jej Shan.
    Bardzo ją lubię i chociaż czasem zachowuję się dośc nienormalnie (ale to chyba jest spowodowane zbyt częstym przebywaniem w obecności Shana :D)Kibicuję jej!!!

    A tak do skomentowania został jeszcze wątek główny. Ach ta Lala i jej ostry język^^ No i mój Junichi "zepsul desc", kami sama kocham to "złote dziecko" (ale jak już pisałam moje serce i głos należą do Shana). Jestem ciekawa jaki charakterek pokarze "Faraon". Mam nadzieję, że w następnej notce(która ukaże się niedługo, prawda?) dowiemy się czegoś więcej na ten temat.
    Podzielam zdanie Naruto co do podejrzanej nieobecności Cho-No-Roku-Sha. To naprawdę bardzo intrygujące.

    No i na sam koniec pytanko : co się dzieje z Hinatą? bo chyba jej nie ma w domu, bo skoro Shan spędził całą noc z Mei w ich domu? może coś przeoczyłam?

    Znowu się rozpisałam, a chciałam tylko napisać, że rozdział palce lizać, bardzo mi się podobał!!

    Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na następny rozdział! Rima

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. był gdzieś tam moment o tym. Mei chyba myślała o tym, że Hinata jest na misji i dlatego ma cały dom dla siebie xD
      pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  10. PS: A co do nowego psychotronika może będzie władać burzą skoro zamieściłaś słowo "popieści" a może trzeba się skierować jego ksywką "faraon" - może umie narzucać klątwy albo prowadzać plagi? to by było dobre, w każdym razie jaki by nie był już się nie mogę go doczekać. To takie moje przemyślenia na marginesie. Jeszcze raz pozdrawiam i do następnego. Rima

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten początek... Nie wiem czemu, ale płakać mi się chciało gdy to czytałam. W sumie to wiedziałam, że oni nie będą razem, jakieś takie przeczucie, choć do końca miałam nadzieję, że coś jednak z tego będzie.
    Ten cały Faraon mnie intryguje. Mam kilka teorii na jego temat, tak więc ma nadzieję, że nie długo już go wprowadzisz.
    W ogóle to po prostu podziwiam cię za niektóre głupie teksty przez które śmieje się do upadłego. Dziś to miało miejsce dość często.
    Tak więc pozdrawiam i czeka na nn.

    OdpowiedzUsuń
  12. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napisałam normalnie małe wypracowanie i niechcący wszystko usunęłam! Chyba zaraz walne sobie w łeb! Cholera, cholera, cholera. Kurde, no trudno pisze od nowa, jakby coś mi się przypomniało to dodam jeszcze jeden komentarz. No więc w skrócie: Scena z Mei i Shanem była przesłodka pokazałaś ich relacje i uczucia w tak naturalny i nie wymuszony sposób, że nie mogłam się do niczego przyczepić, to cudownie że mają taką przyjaźń! Mam nadzieję że teraz Mei wróci do dwnej siebie, bo czytałam sobie zeszłe rozdziały i może nie była Shanem, ale o wiele bardziej rozrywkowa niż ta z ostatnich rozdziałów. I co najdziwniejsze nie czuję się rozczarowana tym, że nie będą razem, ale prawdopodobnie dlatego, że mam usiłowałam ich wszystkich sparować i dla Shana mam wręcz nadmiar. Byłam oczywiście trochę rozczarowana ponieważ na pewno stworzyliby świetną parę, no i było parę scen w opowiadaniu sugerujących, że będą razem, ale zakładam, że i tak znajdą kogoś dla siebie. Znajdą prawda? Mam parę teorii, ale przedstawię 3 bo reszta to bardziej moje pomysły co się może stać.
    1.Skoro Mei jest nietykalna i tylko ona, to może dlatego że spotkała na jakiejś misji czy gdy był przebrany Hikariego lub członka Cho-No-Ryoku-Sha no i się w niej zakochał, a skoro tak to nie pozwoli zrobić jej krzywdy. Tu odezwała się we mnie dusza romantyczki (czy może raczej moja obsesja) ale resztę moich teori wykluczało to co stało się z Oksu.
    2. Mam dwa pomysły z kim spasować Shana, po pierwsze oczywiście Lala, chociaż oni mi nie pasują, tzn nie do poważniejszego związku, przecież to by była jakaś patologia, bardziej widzę ich w roli przyjaciół przechwalających się nowymi podbojami xD Najbardziej podobałoby mi się gdyby Shan skończył z Oksu, ona zasłużyła na kogoś kto by jej bronił, a ja sądzę że Shan zmieniłby się pod jej wpływem. Pierwszy raz spotkałby dziewczynę którą musiałby bronić i nie podrywać w swój normalny sposób. Ten mój pomysł przypadł mi do gustu najbardziej:D Ale tak tylko spytam, czy pojawiła się w opowiadaniu już osoba z którą Shan będzie? Mei też? tylko tyle mi powiedz, prooooooooooszęęęęęęęę:D:D
    3. Tutaj nawiązuję apropo tego co Naruto mówił na początku o Cho-No-Ryoku-Sha bo mnie też dziwi że ich jeszcze nie spotkali, dlatego zaczęłam trochę podejrzewać Lalę, zdziwiło mnie że tak dużo wie(ale uspokoiłaś mnie porównaniem jej do Shimamury, ąe jest taka bystra a nie wiedziała z góry) no i to że tak trzyma się Junichiego i Oksu jakby chciała przekonać ich do siebie żeby ich później zwerbować, na szczęście tę teorię wyklucza to że sami ją znaleźli, ludzie z wioski bali się jej od dłuższego czasu, nie porwała Junichiego gdy miała okazję no i Mintao jej nie czyta dlatego tym się tak bardzo nie matwię(sama siebie uspokajam) ponieważ polubiłam Lalę:)
    Koniec teorii, znowu będzie skótowo, no więc jak zwykle wszystko mi się podoba:D bohaterów polubiłam jeszcze bardziej choć wydawało mi się to niemożliwe, zwłaszcza Oksu i Lalę, pierwszej z nich nie da się nie lubić jest taka spokojna i cicha a mimo wszystko mam wrażanie że jeszcze się pokaże, mam nadzieję że nie ominiesz jej paroma fragmentami i na tym koniec jej wątku. Lala jest świetna i nie da się nie śmiać czytając o niej i do tego jak się zarumieniła na słowa Naruto może wcale nie jest taką "wywłoką" jak określiła ją Mei:D A porównanie do niej Sasuke sprawiłoby że spadłabym z krzesła gdyby nie fakt że leżałam na kanapie xD Ciekawi mnie nowy pychotronik i cieszę się że znowu jakiegoś znaleźli, dziwi mnie tylko jego moc bo myślałam że dziewczyna z Cho-No-Ryoku-Sha ma taką samą, to 2 z identyczną mocą? A może kontroluje on pogodę nie wodę?
    Znowu w następnym rozdziale rozdzielają się z dziewczynami! No czy oni nie myślą? Przecież powinni ich pilnować a nie olewać tego w taki sposób!
    Notka super, nie mogę się doczekać następnej. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o nie, moce się nie powtarzają! cieszę się, że pamiętasz, kto jest w ekipie Cho-No-Ryoku-Sha! myślałam, że już nikt nie pamięta przesłuchania Shimamury. i jest w notce podpowiedź, czym włada Faraon, ale ja niczego ułatwiać nie będę xD
      Twoje teorie zawsze są super i rzadko kiedy mijają się z prawdą. niestety, ja to ja i niczego mówić nie będę. wiem, że chciałabyś wiedzieć, czy w opo pojawił się ktoś dla Mei i ktoś dla Shana, ale boję się, że jak szepnę choćby słówko, to za szybko wszystko rozkminisz i sobie poukładasz. a tak, nie może być, o nie! więc nie powiem, kto z kim i jak xD
      widzę natomiast, że większość zastanawia się, jak to będzie, gdy Shan spotka Lalę xD ha, ha, to wyznam szczerze - nie wiem! to dla mnie również wielka niespodzianka, nie myślę o tym - doszłam do wniosku, że ich relacje wyklarują mi się w momencie, kiedy ta dwójka stanie ze sobą twarzą w twarz xD
      pamiętasz wiersz, jaki był przy rozdziale z Oksu? i to, co o niej mówił pan profesor? jej wątek wcale nie jest prosty, tylko póki co ona nie chce się otworzyć, wiadomo czemu. poczekacie, zobaczycie xD
      dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
      PS
      zastanawiałam się, gdzie jesteś xD

      Usuń
    2. No to sądzę, że burzą skoro może powodować deszcz i jak już inni czytelnicy zwrócili uwagę najprawdopodobniej pioruny. Hmm, no dobra rozumiem że nie zdradzisz mi czy już się pojawili, ale upewnij mnie tylko: znajdą kogoś dla siebie? No a na pewno nie możesz powiedzieć? Nie kto tylko czy już się pojawił, tzn jego/jej imię zostało wymienione? Skoro moje teorie rzadko mijają się z prawdą to czy chociaż jedna z nich jest dobra? (Jeśli tak to mam nadzieję że nie 3)
      Relacje Shana i Lali faktycznie mocno mnie interesują, jestem jeszcze ciekawa jak dogadają się Lala i Mei bo coś mi się wydaję że nie najlepiej xD(przynajmniej na początku)
      Nie pamiętam wiersza, ale wiem co mówił profesor. Nie mogę się doczekać co o niej wymyślisz i mam nadzieję ze dla niej też kogoś znajdziesz(najlepiej Shana ;D) w ogóle wszystkim znajdź jakieś pary wtedy będę dopiero zachwycona :D

      Usuń
    3. znajdą. ale nie tak szybko, jak mogłoby się wydawać, więc nawet jak się coś będzie działo, to miej na uwadze, że to może być jeszcze nie to xD
      poza tym, hmm, ten wątek miłosny jest bardzo skomplikowany, więc po prostu nie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ nie ma takiej xD musiałabym wiele tłumaczyć xD

      Usuń
    4. Świetnie:D wcale nie chciałam żeby był prosty:) chociaż z tego co piszesz pewnie będę się irytować, że nie zgadłam;) Hmm znajdą, znaczy się wszyscy? Super:D A no i pocieszyłaś mnie jeszcze wcześniejszą odpowiedzą, no bo skoro Shan spotka Lalę to chyba wrócą do Konohy nie? Dodatkowo jeszcze nie wierzę żeby Naruto złamał słowo i nie obroniła Oksu? Nie mogę się doczekać następnej notki :D

      Usuń
  13. jak zwykle świetna notka

    mam pytanko.... czy będzie jakiś motyw z Hinato... no nw np że pójdzie na misje zostanie ciężko ranna, Mintao powie o tym Naruto i Naruto bd miał dylemat czy iść dalej czy wracać do żony albo coś?

    i tak btw... ja jak usłyszałam że ten chłopak wywołam deszcz wcale nie pomyślałam że włada nad wodą tylko że nad pogodą....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, Naruto na razie nie może wrócić do wioski, więc nie będzie takiego wątku xD ale Hinata się potem pojawi, jak już wrócą xD na razie jednak ważna jest misja i znalezienie psychotroników xD

      o mocy Faraona nic nie mówię xD

      Usuń
    2. ile mniej wiecej bd jeszcze psychotroników i czy oni szukaj ich po całym świecie czy tylko kraju ognia.... to nie tak że bardzo chce poczytać o Hinacie i nie czekam na ich powrót, nawet ma nadzieje że opowiadanie bd trwać jak najdłużej.... pytam z ciekawości

      Usuń
    3. tylko w Kraju Ognia, Naruto pisał do innych Kage jeszcze przed opuszczeniem wioski, by poszukali u siebie, w swoich krainach.

      ilości psychotroników nie zdradzę, ponieważ, hmm, to nie takie proste xD ale dlaczego, to zobaczycie za kilka rozdziałów xD w każdym razie Faraon nie jest ostatni xD

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. trzeba poczekać do następnego rozdziału i odpowiedź sama przyjdzie xD

      Usuń
    2. a kiedy można się spodziewać nowego rozdziału? JUŻ MARZEC!
      ;3.

      Usuń
  15. Ja tam i tak mam nadzieję, że Shan i Mei będą razem. A jak nie to sobie sama wymyśle na koniec ich połączenie hahhahaha Nie, ale serio nie wyobrażam sobie nikogo innego z Shanem jak Mei. Kropka. Hhahahha. Kocham twoje opowiadanie i nie mogę się doczekać co będzie dalej i masz już określoną mniej więcej ilość rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam dokładnej liczby, ale jesteśmy gdzieś w połowie opowiadania xD

      Usuń
  16. Dokładnie,dla mnie jak Shan ma być z kimś, ty tylko z Mei. Szkoda, że nie chcesz ich spiknąć, to trochę...smutne.No i napewno Byakuugan i Sharingan byłby niezłym połączeniem i pomysłem na fajny wątek.
    A tak poza tym to już nie mogę doczekać się nowej notki i codziennie sprawdzam, czy się pojawiła hahahaha. xD

    OdpowiedzUsuń
  17. no dodawaj noooooooo

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy dodasz kplejny rozdzial? Nie kaz nam dluzej czekac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powinien być dziś, ale nie mogę nic obiecać, wybaczcie, sprawy prywatne trochę mi się pokopały, jestem zajęta kilkoma rzeczami. informacje o nn pojawiają się w ogłoszeniach. mam już większą część nowego rozdziału, muszę go skończyć, a nie wiem po prostu, jak będzie z moim czasem i innymi sprawami...

      Usuń
  19. Mam nadzieję, że wszystko Ci się poukłada w jak najszybszym czasie. :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej,
    wspaniały rozdział, jestem bardzo ciekaea tego Faraona, och Mei na pewno znajdziesz, a tak mi się przypomniało o takim anbu, którego już kiedyś spotkała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  21. Hejeczka,
    wspaniale, jestem ciekawa Faraona, och Mei na pewno znajdziesz tego jednego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  22. Hejeczka,
    wspaniale, bardzo mnie ciekawi Faraon, Mei na pewno znajdziesz tego jednego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń