poniedziałek, 17 grudnia 2012

Nowa Generacja Prolog

Tym prologiem zaczynamy opowiadanie pod tytułem "Nowa Generacja".


„Sztuka"

Denerwująco pytała 

czy reflektujemy wypad do teatru

jakby recenzja sztuki

przypominała zdechłego szczura.

Pojadę patrzeć,

jak aktorzy kłócą się na scenie

który z nich lepiej udaje pawiana.

Sztuka znudzi mnie śmiertelnie

wolałabym wypić (dużo ciszej!)

truciznę podaną na tacy

lub upleść sznur z przeschłej trawy.

Byłoby dużo prościej

nie widziano by moich publicznych łez,

wyciskanych, gdy Romeo zabija się

dla Julii.

Sztuka – słowo przypomina przekleństwo.

Śni się nocami

nawiedza jak zmora

wizjami przyszłych dzieł nienapisanych.

Boląca kaskada słów

uparte znaki przypisane symbolom

poruszające mym piórem

jak tam na scenie

srebrne linki aktorami.

ayanami

*

Nie ma to jak ramen w przerwie obiadowej, byleby tylko twój podwładny nie kapnął się, że siedzący za biurkiem i niby pilnie pracujący ty, to tak naprawdę nie ty, tylko twój klon. Uśmiechnąłem się do siebie... nie, Shikamaru jest bystry, ale przecież nie będzie mnie sprawdzał. No i w dodatku dziś taki spokojny, miły dzień. Słońce świeci i nic się nie dzieje, więc nawet Hokage może się urwać z pracy na obiad. Pokiwałem sobie głową, tak jak to robiłem już setki razy, kiedy uciekając do Ichiraku, próbowałem stłumić wyrzuty sumienia. Tak, Naruto, zasłużyłeś...

Wyszedłem zza zakrętu i zobaczyłem Ichiraku. I właśnie moje wyrzuty sumienia miały się rozwiać, kiedy nagle straciłem widoczność, a moim ciałem coś gwałtownie szarpnęło. Nie zdążyłem nawet krzyknąć, a już stałem w innym miejscu. Rozejrzałem się. No tak, wielkie czerwone muchomory, gigantyczne roślinki, różowawe chmurki... Spojrzałem w dół i dostrzegłem stojącego naprzeciw mnie Lorda Fukusaku.

A więc znowu zostałem wezwany na górę Myoboku.

- Co się stało? – zapytałem, bo mina Fukusaku nie wyrażała niczego dobrego. Z taką powagą nie patrzył na mnie od bardzo dawna.

- Stara Żaba cię wzywa – przemówił, a ja zmarszczyłem brwi.

- Nie macie lepszej roboty, tylko mi się w życie wpierniczać? – zapytałem, splatając ręce na piersi. W brzuchu mi zaburczało, a ja poczułem, że dobre samopoczucie zaczyna mnie opuszczać.

- Stara Żaba miał widzenie – mruknął Fukusaku nieciekawym głosem, a ja opuściłem ręce.

- Widzenie? – powtórzyłem. – Znowu o mnie? Za stary jestem już na rewolucję.

- Tym razem nie o tobie – odpowiedział i ruszył w stronę siedziby Starego Mędrca, a ja poszedłem za nim. Co się działo? Tak małomówny i tajemniczy bywał bardzo, ale to bardzo rzadko.

Dojście na miejsce zajęło nam kilka minut. Przez ten czas Fukusaku nie odezwał się nawet raz, wprawiając mnie w coraz większe zaniepokojenie. W końcu dotarliśmy na miejsce. Gdy stanąłem przed Starą Żabą, okazało się, że nic się nie zmienił.

- A, to ty – powiedział, patrząc na mnie swoimi ślepymi oczami. – A kim ty właściwie jesteś?

- To Uzumaki Naruto – przypomniał mu szybko Fukusaku a ja przewróciłem oczami.

- Ach, no tak – mruknął, przypomniawszy sobie. – A więc... miałem sen...

- Suuuuper – przerwałem mu poirytowanym głosem. – Szybciej, staruszku, mam masę zajęć.

Fukusaku zakrył oczy łapą, mrucząc coś do siebie o nie zmieniających się idiotach. Stara Żaba niczego nie zauważył.

- Mój sen rozszczepiony był na dwie części... - przemówił cicho, tak, że musieliśmy się skupić, by go usłyszeć. Może jednak się postarzał? – Pierwsza jego część, wydarzenie, o którym mówiła, jest zapowiedzią drugiego wydarzenia...

- Jakie to wydarzenia? – zapytałem, patrząc na niego z uwagą.

- A więc... w pierwszej wizji widziałem czerwonookiego chłopca, okolonego niemożliwym do istnienia płomieniem, który będzie końcem swojego klanu...

- Co?! – przerwałem mu gwałtownie. To, co usłyszałem, było niemożliwe! Czerwonooki chłopiec? Ale przecież...

- Naruto, nie przerywaj! – skarcił mnie Fukusaku, ale ja machnąłem tylko ręką, postępując krok do przodu.

- To niemożliwe! Jedyna osoba odpowiadająca temu opisowi to... to...

- To nie wszystko – wpadł mi w słowo Staruszek. – To tylko początek. To zapowiedź innych wydarzeń...

- Jakich wydarzeń?! Czego?! – wykrzyknąłem.

- Ostatecznego i definitywnego końca ery shinobi – odpowiedział z pełną powagą.


4 komentarze:

  1. Uuu...bardzo ciekawie zapowiada się nowy sezon^^ Już nie mogę się doczekać co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    w końcu ruszam z czytaniem drugiej części, zapowiada się równo interesujaco jak poprzednia cześc... czyżby była mowa o jego synu?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, bardzo interesująco zapowiada się ta część, czyżby chodziło o syna Naruto?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wspaniały, wspaniały rozdział tej drugiej części opowiadania, bardzo interesująco zapowiada... czyżby chodziło tutaj o syna Naruto?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń